NFZ zapłaci za długi szpitali

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2019-11-27 22:00

Zasypanie ogromnej dziury w kasie publicznych placówek to obowiązek państwa, a nie samorządów — tak prawnicy interpretują wyrok trybunału

Długoletni spór prawny o to, czy samorządy powinny być odpowiedzialne za pokrywanie strat podległych im placówek medycznych, w ubiegłym tygodniu zakończył Trybunał Konstytucyjny (TK). Sędziowie orzekli na korzyść Urzędu Marszałkowskiego woj. mazowieckiego, który w 2016 r. złożył wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją RP art. 59 ust. 2 ustawy o działalności leczniczej.

WYGRANA:
WYGRANA:
Samorządowcy nie chcą finansować rosnącej dziury w budżecie opieki zdrowotnej, bo to uderza w kasę, którą zarządzają. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, w sprawie wniosku samorządu woj. mazowieckiego, którego marszałkiem jest Adam Struzik, wskazuje, że jest to zadanie państwa.
Fot. ARC

Przepis ten nakłada na samorządy obowiązek pokrycia ujemnego wyniku finansowego placówek leczniczych, dla których są podmiotem tworzącym. Małgorzata Pyziak-Szafnicka, sędzia TK, wyjaśnia, że konieczność pokrycia straty netto w istocie oznacza obowiązek finansowania z budżetu samorządu świadczeń opieki zdrowotnej gwarantowanych przepisami. Kluczowe było ustalenie, na kim — na państwie czy na jednostkach samorządu terytorialnego — powinien on ciążyć.

Tykająca bomba

Pisemnego uzasadnienia jeszcze nie ma. Zdaniem prawników z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego wyrok oznacza, że będą potrzebne zmiany systemowe.

— Orzeczenie będzie impulsem do reformy — komentuje radca prawny Marcin Wielgolaski z Kancelarii Domański Zakrzewski Palink, pełnomocnik sejmiku woj. mazowieckiego.

Według jego interpretacji TK stwierdził, że finansowanie służby zdrowia jest ustawowym zadaniem strony rządowej i Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). To oznacza, że samorządy będące właścicielami SPZOZ (samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej) mogą odetchnąć z ulgą.

Nie zmienia to sytuacji szpitali, których długi narastają. Mimo planów systematycznego zwiększania wydatków na służbę zdrowia z budżetu centralnego do poziomu 6 proc. PKB zdaniem dyrektorów wielu szpitali pieniędzy w systemie brakuje. Wzrost nakładów nie jest adekwatny do potrzeb. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że łączne zadłużenie SPZOZ wzrosło z 13,1 mld zł

na koniec 2018 r. do 13,8 mld złotych na koniec czerwca 2019 r., głównie za sprawą szpitali. To efekt wzrostu kosztów wynagrodzeń personelu, nie tylko medycznego. Lekarzy i pielęgniarek brakuje, a dyrektorzy szpitali narzekają, że ich placówki nie są w stanie podołać rosnącej presji płacowej. Kosztów funkcjonowania nie udaje się pokryć także z innego powodu.

— Wycena niektórych świadczeń niedawno wzrosła, ale zgodnie z ustawą o sieciach szpitali NFZ wypłaca je ryczałtem. Tu pojawia się problem, bo na ogół przyjmujemy więcej pacjentów, niż narzuca nam limit określony tym ryczałtem — powiedziała w rozmowie z „PB” Izabela Marcewicz- Jendrysik, dyrektor Warszawskiego Szpitala dla Dzieci, niedużej placówki, która przez lata się bilansowała, a dziś jest zagrożona utratą płynności.

Dodatkowo w przyszłym roku wzrośnie płaca minimalna, co oznacza kolejny wzrost kosztów. Zaostrzą się też wymogi dotyczące zatrudnienia pielęgniarek — szpitale będą musiały zatrudniać ich więcej, chociaż już teraz ich brakuje. Obecnie samorządy wykładają na służbę zdrowia grube miliony.

W ubiegłym roku samorząd woj. mazowieckiego pokrył z budżetu 65,5 mln zł strat operacyjnych podległych mu lecznic za 2018 r. Zdecydowana większość placówek, w tym po raz pierwszy stacje pogotowia ratunkowego, wykazała wówczas stratę. Choć trudno oszacować, na jak dużym minusie będą bilanse szpitali i przychodni na koniec roku, już teraz wiadomo, że łączne zadłużenie rośnie — na Mazowszu tylko w przypadku marszałkowskich szpitali wzrosło z 780 mln zł w 2018 r. do 870 mln zł w 2019 r.

Podobne problemy widać w innych województwach. Na Podkarpaciu po III kw. zadłużenie szpitali marszałkowskich wynosiło 366,6 mln zł, podczas gdy jeszcze dwa lata temu - ok. 197 mln zł, a w Małopolsce przez rok wzrosło do 235,3 mln zł, czyli o ok. 25 mln zł.

Ciężar z pleców

Nie tylko województwa mają problem. Sztandarowym przykładem jest gmina miasto Grudziądz — należący do niej lokalny szpital jest zadłużony na blisko 0,5 mld zł. Dług narastał w wyniku kolejnych inwestycji i rozbudowy. Dziś w placówce leczy się rocznie blisko pół miliona pacjentów z całego regionu, zaledwie 40 proc. z nich to grudziądzanie.

Do pokrywania strat operacyjnych szpitala zobowiązane jest miasto, które w związku z tym co roku ma problem z uchwaleniem wiarygodnego — w ocenie regionalnej izby obrachunkowej (RIO) — budżetu. Ani miasto, ani szpital nie są w stanie spłacić wieloletniego długu. Niedawno miasto zostało wezwane przez RIO do uchwalenia planu naprawczego. 

— Grudziądz odpowiada za bezpieczeństwo zdrowotne prawie pół miliona mieszkańców regionu. Na nas przerzuca się obowiązek pokrywania straty i świadczenia usług medycznych na bardzo wysokim poziomie — mówi Maciej Glamowski, prezydent miasta.

Podkreśla, że ostatni wzrost kosztów funkcjonowania służby zdrowia utrudnia wyprowadzenie placówki na prostą. Jego zdaniem wyrok TK pomoże lecznicy.

— Dotyczy także nas, a dokładniej — tej części kosztów, które są narzucane przez system, a wynikają chociażby z wymogu zatrudniania określonej liczby pielęgniarek, wzrostu płacy minimalnej oraz innych zapisów ustawowych, które zwielokrotniają wydatki, podczas gdy państwo nie zapewnia ich zabezpieczenia — komentuje Maciej Glamowski.

28,5 mln zł - tyle przeznaczyło Mazowsze na pokrycie strat operacyjnych za 2018 r. w podlegających samorządowi województwa SPZOZ.

870 mln zł - tyle wynosi łączne zadłużenie wszystkich szpitali (SPZOZ i spółek) podlegających marszałkowi na Mazowszu.