Długoletni spór prawny o to, czy samorządy powinny być odpowiedzialne za pokrywanie strat podległych im placówek medycznych, w ubiegłym tygodniu zakończył Trybunał Konstytucyjny (TK). Sędziowie orzekli na korzyść Urzędu Marszałkowskiego woj. mazowieckiego, który w 2016 r. złożył wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją RP art. 59 ust. 2 ustawy o działalności leczniczej.

Przepis ten nakłada na samorządy obowiązek pokrycia ujemnego wyniku finansowego placówek leczniczych, dla których są podmiotem tworzącym. Małgorzata Pyziak-Szafnicka, sędzia TK, wyjaśnia, że konieczność pokrycia straty netto w istocie oznacza obowiązek finansowania z budżetu samorządu świadczeń opieki zdrowotnej gwarantowanych przepisami. Kluczowe było ustalenie, na kim — na państwie czy na jednostkach samorządu terytorialnego — powinien on ciążyć.
Tykająca bomba
Pisemnego uzasadnienia jeszcze nie ma. Zdaniem prawników z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego wyrok oznacza, że będą potrzebne zmiany systemowe.
— Orzeczenie będzie impulsem do reformy — komentuje radca prawny Marcin Wielgolaski z Kancelarii Domański Zakrzewski Palink, pełnomocnik sejmiku woj. mazowieckiego.
Według jego interpretacji TK stwierdził, że finansowanie służby zdrowia jest ustawowym zadaniem strony rządowej i Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). To oznacza, że samorządy będące właścicielami SPZOZ (samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej) mogą odetchnąć z ulgą.
Nie zmienia to sytuacji szpitali, których długi narastają. Mimo planów systematycznego zwiększania wydatków na służbę zdrowia z budżetu centralnego do poziomu 6 proc. PKB zdaniem dyrektorów wielu szpitali pieniędzy w systemie brakuje. Wzrost nakładów nie jest adekwatny do potrzeb. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że łączne zadłużenie SPZOZ wzrosło z 13,1 mld zł
na koniec 2018 r. do 13,8 mld złotych na koniec czerwca 2019 r., głównie za sprawą szpitali. To efekt wzrostu kosztów wynagrodzeń personelu, nie tylko medycznego. Lekarzy i pielęgniarek brakuje, a dyrektorzy szpitali narzekają, że ich placówki nie są w stanie podołać rosnącej presji płacowej. Kosztów funkcjonowania nie udaje się pokryć także z innego powodu.
— Wycena niektórych świadczeń niedawno wzrosła, ale zgodnie z ustawą o sieciach szpitali NFZ wypłaca je ryczałtem. Tu pojawia się problem, bo na ogół przyjmujemy więcej pacjentów, niż narzuca nam limit określony tym ryczałtem — powiedziała w rozmowie z „PB” Izabela Marcewicz- Jendrysik, dyrektor Warszawskiego Szpitala dla Dzieci, niedużej placówki, która przez lata się bilansowała, a dziś jest zagrożona utratą płynności.
Dodatkowo w przyszłym roku wzrośnie płaca minimalna, co oznacza kolejny wzrost kosztów. Zaostrzą się też wymogi dotyczące zatrudnienia pielęgniarek — szpitale będą musiały zatrudniać ich więcej, chociaż już teraz ich brakuje. Obecnie samorządy wykładają na służbę zdrowia grube miliony.
W ubiegłym roku samorząd woj. mazowieckiego pokrył z budżetu 65,5 mln zł strat operacyjnych podległych mu lecznic za 2018 r. Zdecydowana większość placówek, w tym po raz pierwszy stacje pogotowia ratunkowego, wykazała wówczas stratę. Choć trudno oszacować, na jak dużym minusie będą bilanse szpitali i przychodni na koniec roku, już teraz wiadomo, że łączne zadłużenie rośnie — na Mazowszu tylko w przypadku marszałkowskich szpitali wzrosło z 780 mln zł w 2018 r. do 870 mln zł w 2019 r.
Podobne problemy widać w innych województwach. Na Podkarpaciu po III kw. zadłużenie szpitali marszałkowskich wynosiło 366,6 mln zł, podczas gdy jeszcze dwa lata temu - ok. 197 mln zł, a w Małopolsce przez rok wzrosło do 235,3 mln zł, czyli o ok. 25 mln zł.
Ciężar z pleców
Nie tylko województwa mają problem. Sztandarowym przykładem jest gmina miasto Grudziądz — należący do niej lokalny szpital jest zadłużony na blisko 0,5 mld zł. Dług narastał w wyniku kolejnych inwestycji i rozbudowy. Dziś w placówce leczy się rocznie blisko pół miliona pacjentów z całego regionu, zaledwie 40 proc. z nich to grudziądzanie.
Do pokrywania strat operacyjnych szpitala zobowiązane jest miasto, które w związku z tym co roku ma problem z uchwaleniem wiarygodnego — w ocenie regionalnej izby obrachunkowej (RIO) — budżetu. Ani miasto, ani szpital nie są w stanie spłacić wieloletniego długu. Niedawno miasto zostało wezwane przez RIO do uchwalenia planu naprawczego.
— Grudziądz odpowiada za bezpieczeństwo zdrowotne prawie pół miliona mieszkańców regionu. Na nas przerzuca się obowiązek pokrywania straty i świadczenia usług medycznych na bardzo wysokim poziomie — mówi Maciej Glamowski, prezydent miasta.
Podkreśla, że ostatni wzrost kosztów funkcjonowania służby zdrowia utrudnia wyprowadzenie placówki na prostą. Jego zdaniem wyrok TK pomoże lecznicy.
— Dotyczy także nas, a dokładniej — tej części kosztów, które są narzucane przez system, a wynikają chociażby z wymogu zatrudniania określonej liczby pielęgniarek, wzrostu płacy minimalnej oraz innych zapisów ustawowych, które zwielokrotniają wydatki, podczas gdy państwo nie zapewnia ich zabezpieczenia — komentuje Maciej Glamowski.
28,5 mln zł - tyle przeznaczyło Mazowsze na pokrycie strat operacyjnych za 2018 r. w podlegających samorządowi województwa SPZOZ.
870 mln zł - tyle wynosi łączne zadłużenie wszystkich szpitali (SPZOZ i spółek) podlegających marszałkowi na Mazowszu.