Biznes nie znosi stagnacji. Przedsiębiorstwa są właśnie w trakcie prowadzonych równolegle fundamentalnych zmian w kilku obszarach. Trwa transformacja zielona, energetyczna, cyfrowa — i nie tylko. Rozmawiali o tym uczestnicy zorganizowanej przez PB debaty „Biznesowa transformacja; jak, za co i po co”. Transformuj się albo zgiń?
— Takie hasło brzmi bardzo groźnie, ale coś w tym jest. Brak działań nakierowanych na transformację biznesu to postawa gotowanej żaby. Możemy wciąż działać w starych modelach, ale konieczność zmian to oczywista oczywistość. W Polsce 54 proc. prezesów, jak wynika z naszego badania CEO Survey, jest przekonanych, że bez transformacji w ciągu najbliższych 10 lat wypadnie z rynku. To nawet wyższy wskaźnik niż średnia światowa, więc świadomość w Polsce jest wysoka, ale nic dziwnego. Bo po co się transformować? By utrzymać konkurencyjność i nadążać za liderami, pozostać atrakcyjnym dla pracowników i dostosować się do regulacji, zwłaszcza z zakresu ESG, a co za tym idzie — zachować dostęp do finansowania — mówił Michał Mastalerz, prezes PwC w Polsce.

Doping do zmian
Są branże, w których konieczność transformacji biznesu widać wcześniej niż w innych i presja jest większa. Fundamentem biznesu Tomasza Domogały, inwestora i prezesa TDJ, długo był giełdowy Famur, produkujący maszyny górnicze.
— Transformacja przyspiesza i w rynkowym peletonie nie ma miejsca na spóźnialskich. W 2019 r. wiedzieliśmy w Famurze, że to dla nas szczytowy rok i później będzie gorzej. Wiedząc o tym, co nas czeka, zdecydowaliśmy się całkowicie przebudować biznes. Po trzech latach Famur jest Grenevią, a my w międzyczasie zainwestowaliśmy prawie 1,5 mld zł, by ten biznes gruntownie przebudować — mówił Tomasz Domogała.
Jego firma zainwestowała m.in. w Solar Technik, dewelopera farm fotowoltaicznych, którego skalę od 2020 r. zwiększyła ośmiokrotnie, budując jeden z największych portfeli fotowoltaicznych w Polsce i uruchamiając ekspansję w innych krajach. Zainwestowała też w systemy bateryjne, wchodząc w spółkę Impact i również kilka razy zwiększając jej skalę.
— W przyszłym roku naszym celem jest ponad 70-procentowy udział przychodów spoza branży górniczej. Transformacja wymaga na początku odwagi, a potem determinacji i przede wszystkim istotnych ruchów kapitałowych, które pozwolą na przebudowę firmy w krótkim czasie — wskazywał Tomasz Domogała.
Z podobnymi wyzwaniami jak górnictwo boryka się energetyka, więc także tam nacisk na transformację biznesową jest duży.
— Ze zmianami w biznesie jest trochę tak jak z aktualizacjami oprogramowania w telefonie. Kiedyś dochodziło do nich raz na rok, może raz na kwartał. Teraz w zasadzie dzieje się to na bieżąco. Świat przyspieszył i biznes musi się do tego przystosowywać. W mojej branży, czyli energetyce i ciepłownictwie, przyspieszenie w ostatniej dekadzie było bardzo duże: zarówno ze względu na regulacje, jak też nasze zobowiązania. Kwestia odejścia od węgla nie jest już tematem do dyskusji, ale kierunkiem, który obrała w zasadzie cała branża. My w Veolii mamy cel, by w 2030 r. używać zero węgla, a do 2050 r. osiągnąć neutralność klimatyczną — mówiła Magdalena Bezulska, prezes Veolia Term.
Technologiczne zachłyśnięcie
Sektor finansowy od węgla odchodzić nie musi, ale — przynajmniej zdaniem Przemka Gdańskiego, prezesa Banku BNP Paribas w Polsce — powinien wrócić do ludzi, jak wszystkie branże, które zachłysnęły się postępem technologicznym.
— Transformacja w bankowości — tak jak w innych branżach — jest procesem, a nie projektem, który ma początek i koniec. To jest proces, który trwa nieustannie, i będzie trwał, póki żyjemy. Bankowość kojarzy się zazwyczaj z transformacją technologiczną, z cyfryzacją, ale to już trochę przeszłość — poziom rozwoju technologii w branży finansowej, a już szczególnie w Polsce, jest bardzo wysoki. Z tego powodu wydaje mi się, że kolejnym krokiem będzie ponowne włączenie czynnika ludzkiego do procesów zdigitalizowanych, by klient nie był traktowany w sposób całkowicie zautomatyzowany, by na którymś etapie pojawiał się jednak prawdziwy człowiek, a nie tylko czatbot — mówił Przemek Gdański.
Efekt motyla
Transformacje biznesowe i zmiany w zwyczajach konsumentów z jednej branży przeskakują na inne.
— Zajmujemy się budową magazynów i wydaje się, że jesteśmy jako branża bezpośrednim beneficjentem transformacji w nawykach konsumentów, która już się wydarzyła. Z niszy na rynku nieruchomości, pewnie najmniej estetycznego segmentu tego rynku, staliśmy się najbardziej pożądani ze względu na transformację zwyczajów zakupowych i rozwój handlu w internecie. W bardzo krótkim czasie urośliśmy bardzo mocno. Nawyki konsumentów oczywiście zmieniały się od lat, ale wydarzenia relatywnie niedawne — jak np. pandemia i nearshoring — znacznie przyspieszyły proces transformacji i uwidoczniły ważność naszego sektora dla gospodarki — wskazywał Robert Dobrzycki, prezes Panattoni w Polsce.
Jedna zmiana na rynku wywołuje kolejne, w coraz szybszym tempie.
— Ze względu na to, jak szybko się rozwijamy i ile nowych magazynów się pojawia, coraz ważniejszą kwestią jest ich wpływ na otoczenie i środowisko. Ci, którzy korzystają z naszych budynków i je finansują, mają coraz większe wymagania. W niektórych aspektach środowiskowych wymagania pojawiają się nagle i transformacja pod ich wpływem zachodzi w miesiącach, co jest i tak błyskawicznym czasem jak na rynek nieruchomości — podkreślał szef Panattoni.
Szukanie pieniędzy
W najbliższych latach największym wyzwaniem dla biznesu będzie transformacja energetyczna i inwestycje realizowane w celu powstrzymania zmian klimatu. Jedno wiadomo na pewno — tanio nie będzie.
— W kontekście transformacji energetycznej i jej kosztów padają wielkie liczby — firmy doradcze rzucają kwoty rzędu 700 mld zł do 2030 r. Polski sektor bankowy na razie jest w stanie w dużym stopniu finansować ten proces. Z wielu względów jednak — choćby z powodu historycznych problemów z portfelem kredytów frankowych oraz politycznego traktowania banków jako kieszeni bez dna przy okazji różnych inicjatyw — ten stan może jednak nie utrzymać się na dłuższą metę — przestrzegał Przemek Gdański.
Jak z perspektywy przedsiębiorcy pogodzić koszty transformacji z chęcią zarabiania na biznesie?
— Zależało nam na tym, żeby w ramach transformacji nie zaniedbać naszych starych aktywów — Famur jako Famur wciąż istnieje i ma się bardzo dobrze. By wykorzystać kompetencje ludzi oraz potencjał zakładów, zmieniamy go stopniowo w kierunku remontów turbin wiatrowych. Generowane przez niego zyski zasilają proces przebudowy całej grupy. Wszystkie nadwyżki gotówkowe i cały lewar, na który możemy sobie pozwolić dzięki działalności przemysłowej, inwestujemy w zieloną transformację — mówił Tomasz Domogała.
W przypadku zielonych inwestycji czynnikiem ułatwiającym transformację jest to, że na skutek presji regulatorów oraz postawy banków biznes jest w stanie zdobyć kredyty na transformację na dobrych warunkach.
— Przeskok do zielonego świata wiąże się z tym, że finansowaniem inwestycji jest zainteresowanych wiele instytucji, jest duży apetyt na takie transakcje, można uzyskać korzystne warunki odsetkowe. My w ciągu ostatniego półtora roku uzyskaliśmy około 800 mln zł finansowania dłużnego, a w najbliższych latach będziemy potrzebować jeszcze około 2 mld zł — mówił Tomasz Domogała.
Zielona transformacja gospodarki jest obecnie priorytetem w niemal wszystkich branżach, choć wciąż nie brakuje firm, które nie traktują jej poważnie
— Coraz rzadziej, ale wciąż często spotykamy się z klientami, którzy na hasło ESG mrugają okiem, a to nie jest coś, co można ignorować, to jest konieczność. Trzeba mieć strategię, konkretne programy i finansowanie, żeby transformować się w kierunku odpowiedzialnej gospodarki — mówił Michał Mastalerz.