Nie traktujmy książki jak inwestycji

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2025-03-19 20:00

Dobra literatura to nie tylko źródło wiedzy, ale i chwila wytchnienia – uczy, a przy tym pozwala się zrelaksować i odpocząć – przekonuje Wojciech Chmielarz, mistrz kryminału.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zamiast na MBA menedżerowie powinni pójść na literaturę, a poradniki zamienić na powieści. Co sądzisz? Dobra rada?

Tu mamy klasyczny zwrot akcji – od jednej skrajności w drugą. Żyjemy w czasach, w których każda minuta ma przynosić zysk, najlepiej mierzony w złotówkach. Najpierw był szał na poradniki – bo dają konkrety, receptę na sukces. Teraz przyszła moda na powieści, i tylko się z tego cieszyć. Literatura piękna zabiera nas w inny świat, odrywa od codziennego młyna, pozwala złapać oddech. Ale jest coś więcej – dobra historia to lustro. Śledzisz losy bohatera i nagle się zastanawiasz, czemu ten łajdak mi imponuje, a tamtego utopiłbym w kałuży, choć przypomina aniołka. To rozmowa z samym sobą. Ale nie przesadzajmy – MBA na rzecz literatury? To już za dużo. Próbujemy wepchnąć beletrystykę w szufladkę z napisem „użyteczne”. A powieść ma być po prostu chwilą wytchnienia, a nie kursem zarządzania życiem.

Czyli powieść nie wyklucza poradnika lub podręcznika biznesu?

W żadnym razie. Każda wartościowa książka może coś dać menedżerowi – garść wiedzy, gimnastykę dla mózgu czy rozruch dla wyobraźni. Ale nie róbmy z każdej kartki bilansu zysków i strat. Czasem te pół godziny spędzone na czytaniu to po prostu twój czas – bez kalkulacji, napięcia.

Gdybyś miał przekonać liderów biznesu, żeby sięgnęli po kryminał – co byś im powiedział?

Kadra zarządzająca wie, jak pracować, dowozić wyniki, ale czy umie odpoczywać? Nie zawsze. Kryminał to idealny reset. Wyobraź sobie: jesteś menedżerem, cały dzień w ogniu – spotkania, telefony, odpowiedzialność za ludzi, projekty, decyzje warte miliony. Głowa ci pęka. I co robisz? Sięgasz po coś, co cię wyłączy z tego kieratu. Kryminał wkręci cię w intrygę, w śledztwo, da zagadkę do rozwiązania, a przy okazji pozwoli zapomnieć o tych wszystkich excelach i deadline’ach. A jak wrócisz następnego dnia do biura ze świeżym spojrzeniem, to kto wie, może nawet wymyślisz coś genialnego. Więc tak, dla biznesmena, który żyje w stresie, kryminał to strzał w dziesiątkę.

Kryminały to doskonałe połączenie przyjemności z pożytkiem – rozrywka, która nie tylko wciąga, ale i odpręża.

Śledzenie zawiłej fabuły, analizowanie tropów czy próby odgadnięcia, kto stoi za zbrodnią, niewątpliwie szlifują logiczne myślenie i wyostrzają spostrzegawczość. Dla mnie jednak to tylko miły dodatek. Największą wartością kryminałów jest to, że – choć często mroczne i pełne napięcia – pozwalają oderwać się od własnych trosk.

Spotykasz na swoich spotkaniach autorskich przedsiębiorców i menedżerów? Masz ich w swoim fanklubie?

Mam i to z różnych szczebli i branż. Właściciele małych biznesów – coś w stylu gastronomii, agroturystyki czy siłowni. Średnie firmy też się trafiają. Wielkich rekinów biznesu może nie spotkałem twarzą w twarz, ale przypuszczam, że i wśród nich są miłośnicy kryminałów. Kto by nie chciał, choć na moment, zamienić garnitur na detektywistyczną pelerynę?

Zdradzę ci coś w tajemnicy: widziałem twoje książki na biurkach prezesów banków, międzynarodowych korporacji i sieci handlowych.

Coś jest na rzeczy – kryminał wkrada się nawet w umysły architektów wielkich strategii i wizjonerów przyszłości. Wygląda na to, że czołowi liderzy zaczynają dostrzegać konieczność oderwania się od korporacyjnej codzienności, dając sobie przyzwolenie na chwilę oddechu. I nie traktują intrygujących fabuł jako kolejnego zadania do odhaczenia w napiętym harmonogramie – przeciwnie, śmiało zanurzają się w świat tajemnic i zagadek, gdzie liczy się czysta przyjemność śledztwa, a nie prezentacje i raporty.

Jesteś jurorem w kategorii popularnonaukowej BKR. Jak oceniasz zgłoszone tytuły?

Uderzyła mnie różnorodność. Dostaliśmy książki od twardej ekonomii – inflacja, liczby, konkrety – po bardziej humanistyczne, o kulturze pracy. Nadesłano tytuł o licie – metalu do produkcji baterii, ale nie zabrakło też miękkich tematów, jak empatia w biznesie. Każda pozycja to inny kąt patrzenia na gospodarkę, na świat. To są rozwijające lektury – nie tylko dla jajogłowych, ale dla każdego, kto chce zrozumieć, co się wokół niego dzieje. I wiesz co? Z każdej wyciągnąłem coś wartościowego.

Szykujemy drugą edycję. Co byś doradził, żeby konkurs ulepszyć?

Nie mam rewolucyjnych pomysłów. Formuła jest dobra, trzeba ją przetestować w boju. Klucz to dotrzeć do ludzi – pokazać im, że literatura biznesowa to nie suchar dla profesorów, tylko coś, co otwiera głowę praktykom.