Po górnikach najpopularniejsi byli polscy frankowicze, dowiadujący się z kolejnych źródeł, że banki zamierzają podzielić się odpowiedzialnością z kredytobiorcami w bardzo minimalnym stopniu. Obecnie wracają na top górnicy, nabrzmiewa konflikt w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Ale wcale nie płytszy jest kryzys uderzający w polskich przewoźników drogowych, korzystających z tranzytu przez Niemcy.

Przepisy regulujące obowiązującą od początku roku w Niemczech płacę minimalną na razie absolutnie nie zostaną złagodzone. Rozmowy premier Ewy Kopacz z kanclerz Angelą Merkel oraz kilku ministrów z ich odpowiednikami nie dają rezultatów. Stawka 8,50 EUR za godzinę obowiązuje powszechnie, bez żadnych furtek. Trzeba pamiętać, że to jeden z filarów umowy koalicyjnej CDU/CSU z SPD. Chadecja, a także personalnie kanclerz Merkel była programowo przeciwna federalnej płacy minimalnej, ale socjaldemokraci traktują wciśnięcie tego swojego wieloletniego postulatu do programu rządu jako wielkie zwycięstwo. Dlatego w ogóle wykluczają zmienianie świeżo przyjętego prawa po zaledwie miesiącu, i to pod wpływem nacisków państw trzecich. Ustalona stawka dotyczy także pracujących w Niemczech obywateli innych państw, w tym również kierowców. Fakt, prawo międzynarodowe nie traktuje ciężarówek pod zagranicznymi rejestracjami niczym statków na wodach międzynarodowych. Notabene, podobnie jak… pokładów samolotów obcych linii od chwili dotknięcia przez nie kołami niemieckich lotnisk do ponownego oderwania się od ziemi.
Oprócz Polski, o interwencję wystąpiło do Komisji Europejskiej już tuzin państw z najbliższego otoczenia Niemiec. Ale postulat, by niemieckie przepisy zostały zawieszone w stosunku do obcokrajowców do czasu wyjaśnienia wątpliwości, czy tak ortodoksyjnie interpretowane są zgodne z prawem unijnym — to abstrakcja.