Niemiecki Adtranz może wyjść z Polski...
Zmiany w umowie na dostawę lokomotyw uderzą w cztery firmy holdingu
NIESPODZIEWANY RUCH: PKP, kierowane przez Krzysztofa Celińskiego, zbyt długo czekały na dostawę nowoczesnych elektrowozów. Kiedy jednak pojawiła się szansa na ich odbiór, wycofały się. fot. Borys Skrzyński
Adtranz Pafawag rozważa możliwość zaprzestania produkcji, a nawet zamknięcia wrocławskiego zakładu. Niewykluczone jest również wycofanie holdingu Adtranz z polskiego rynku. Powód: wart 650 mln zł kontrakt z PKP na dostawę 50 lokomotyw nie dojdzie do skutku.
W piątek Bogdan Ciszewski, dyrektor biura informacji i promocji PKP, poinformował, że kolej rezygnuje z dostaw lokomotyw Adtranz Pafawag. Chodzi o zakup 15 elektrowozów, które Adtranz miał dostarczyć PKP do końca 1997 roku. Oznacza to zmianę zawartego w 1997 r. kontraktu na dostawę 50 lokomotyw (dzięki któremu doszło w ogóle do prywatyzacji Pafawagu).
Jego całkowita wartość wynosi ponad 650 mln zł. Bogdan Ciszewski twierdzi, że PKP są otwarte na negocjacje w sprawie dostawy pozostałych 35 lokomotyw.
Wszystkie warianty
Ostatnia decyzja PKP może przyspieszyć decyzję o wycofaniu Adtranza z Polski.
— Zarząd na pewno nie podejmie pochopnych kroków i na razie nie ma mowy o zamknięciu wrocławskiego zakładu. Musimy jednak brać pod uwagę wszystkie scenariusze, nie wykluczając nawet najczarniejszego — twierdzi Andrzej Brzozowski z Adtranzu.
Zamknięcie Pafawagu jest o tyle prawdopodobne, że dwa tygodnie temu polski zarząd Adtranzu otrzymał polecenie od berlińskiej dyrekcji holdingu oszacowania kosztów oraz konsekwencji ewentualnego wstrzymania produkcji i likwidacji Adtranz Pafawag. Grupa miałaby przenieść produkcję pudeł i wózków do wagonów z Wrocławia do podberlińskiej fabryki w Hennigsdorf. W takim przypadku w samym Pafawagu pracę straciłoby 587 osób.
— To byłby dopiero początek lawiny zwolnień — uważa Mirosław Szeleziński, prezes polskiej grupy Adtranz.
Pracę straciłoby prawdopodobnie jeszcze 2 tys. osób z zakładów uzależnionych od zamówień Pafawagu. Całkowite wycofanie się grupy Adtranz z Polski oznaczałoby likwidację pozostałych trzech polskich spółek grupy: Adtranz ZWUS z Katowic, Adtranz Aparatura Trakcyjna z Łodzi i warszawskiej firmy Adtranz Rail Engineering. W sumie bez pracy znalazłoby się prawie 4000 osób.
Nie dotrzymali
Adtranz nie jest bez winy. Nie udało się dotrzymać warunków umowy i dostarczyć w terminie (do końca 1997 roku) pierwszych elektrowozów.
— Ponieśliśmy już różnego rodzaju koszty i do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej lokomotywy — twierdzi Roman Hajdrowski, rzecznik zarządu PKP.
— Prototyp lokomotywy mieliśmy dostarczyć w 9 miesięcy. Początkowo miała to być adaptacja jednej z zachodnich konstrukcji. Adtranz Pafawag musiał jednak stworzyć własną, co wydłużyło czas realizacji kontraktu — tłumaczy Mirosław Szeleziński.
Dodaje, że Adtranz jest gotów zapłacić kary umowne wysokości 130 mln zł.
Dzisiaj koncern ma gotowych 20 lokomotyw. Czekają na homologację PKP. Andrzej Brzozowski dziwi się, że do tej pory tych kwestii nie załatwiono. Bogdan Ciszewski odpowiada, że homologacji dokonuje instytucja niezależna od PKP, zatem kolej nie może mieć wpływu na jej decyzje.
Na szczycie
Sprawa trafiła również na polityczne salony. Niedawno Mirosław Szeleziński i Krzysztof Celiński, prezes PKP, rozmawiali z Tadeuszem Syryjczykiem, ministrem transportu.
— Minister obiecał, że będzie starał się ratować Pafawag, lecz nie usłyszałem nic zobowiązującego — twierdzi Mirosław Szeleziński.