Niepaństwowe szkoły szukają profesorów
Akdemickie kadry zyskują na rynku pracy
Jednym z największych problemów niepaństwowych szkół wyższych jest skompletowanie odpowiedniej kadry. Nawet z powodów formalnych — żeby prowadzić studia magisterskie, trzeba zdobyć kadrę profesorską. Jeśli się o nią nie dba, to odchodzi do konkurencji.
— W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba studentów zwiększyła się w Polsce trzykrotnie, a liczba nauczycieli akademickich tylko o pięć procent. Wszystkie uczelnie niepaństwowe borykają się z poważnymi problemami kadrowymi. O każdego pracownika ze stopniem doktora habilitowanego lub profesora trzeba bardzo zabiegać. Warto zwrócić uwagę, że według danych ministerstwa edukacji, w wyższych szkołach niepaństwowych uczy się 316 tys. osób, co stanowi 32 proc. wszystkich studiujących w Polsce — skarży się Tadeusz Morawski, dyrektor gabinetu rektora Prywatnej Wyższej Szkoły Biznesu i Administracji w Warszawie.
Szczególnie ważne dla uczelni niepaństwowej jest pozyskanie wystarczającej liczby wykładowców z tytułem profesora.
— Aby szkoła mogła prowadzić studia magisterskie, musi wykładać w niej profesor. W przeciwnym wypadku uczelnię trzeba zamknąć. Zatrudnieni profesorowie stawiają nam bardzo wysokie wymagania — opowiada Tadeusz Morawski.
Prosto z uniwersytetu
Niepaństwowe szkoły wyższe nie mają własnych pracowników naukowych. Ich kadrę stanowią pracownicy szkół państwowych.
— Uczelnie państwowe są niezadowolone, że ich wykładowcy dorabiają w szkołach prywatnych. Gdyby jednak płaciły wystarczająco dużo, to takie zjawisko nie miałoby miejsca. Uważam, że płace pracowników naszej uczelni są wysokie, ale nie są najwyższe. Wiem, że niektóre szkoły płacą więcej — podkreśla Tadeusz Morawski.
— Nie ukrywamy, że jesteśmy uczelnią całkowicie samo wystarczalną finansowo. Jeżeli firma płaci swojej kadrze wystarczająco wysokie honoraria, to nie ma większych problemów kadrowych. Faktem jest, że niektórym uczelniom prywatnym brakuje własnych pracowników naukowych — przyznaje Adam Koseski, prorektor Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku.
Kierujący uczelniami niepaństwowymi zdają sobie sprawę, że wykształcenie dobrej kadry naukowej trwa całe lata. Z tego powodu wiele szkół już teraz zaczęło kształcić własne kadry.
— Od przyszłego roku chcielibyśmy prowadzić studia doktoranckie. Na razie jednak, jedynie uczelnia profesora Koźmińskiego ma takie prawo. U nas odbywają się co prawda seminaria doktoranckie, ale nie mamy prawa nadawania tytułów naukowych. Nasi doktoranci dostają od szkoły stypendium wysokości 50 tys. zł w ciągu trzech lat — opowiada Tadeusz Morawski.
Czyżby ograniczenie
Ponoć powstały pomysły ograniczenia możliwości wykładania przez kadry szkół państwowych w prywatnych szkołach. W środowisku akademickim pojawiły się pogłoski, iż osoba, która chciałaby pracować w kilku uczelniach, musiałaby uzyskać zgodę rektora macierzystej uczelni.
BÓL GŁOWY: Według Adama Koseskiego, prorektora Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku, prywatnym szkołom brakuje pracowników naukowych. fot. Henryk Mazurek