Wieść o śmierci Kim Dzongla Ila — przywódcy Korei Północnej, wywołała niepokój wśród azjatyckich inwestorów. Korea Południowa, sąsiad ostatniego bastionu komunizmu na świecie, odczuła zamieszanie najbardziej. Giełdowe indeksy tego kraju zanotowały największe spadki od pięciu tygodni (nawet 5 proc.), a won jest najtańszy od dwóch miesięcy (wczoraj tamtejsza waluta osłabła o 2 proc.). Nerwowo było też na innych rynkach regionu, np. w Tokio. Regionalny indeks MSCI Asia Pacific stracił 1,4 proc.
— Pierwszą reakcją była wyprzedaż azjatyckich aktywów, jednak pod koniec sesji rynek już się uspokoił — komentował dla agencji AFP Yoshihiro Okumara, analityk z Chibagin Asset Management. Na negatywne nastroje w Azji równie mocno jak śmierć Kim Dzong Ila wpłynęły kiepskie informacje z Europy. W piątek agencja Fitch zagroziła obniżeniem ratingu siedmiu krajom strefy euro, a Moody's obniżył rating Belgii. W poniedziałek na europejskich rynkach było spokojnie. Niemiecki indeks DAX rósł od rana, podobnie zachowywał się francuski CAC i londyński FTSE.
Umysłowe przepracowanie
O śmierci przywódcy Korei Północnej poinformowała w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu agencja informacyjna KCNA. Jako przyczynę zgonu podano „fizyczne i umysłowe przepracowanie”. Do śmierci doszło ponoć w pociągu w sobotę o godz. 8.30 czasu lokalnego (0.30 czasu polskiego). Kim Dzong Il zmarł w wieku 69 lat. Na następcę desygnowano syna — Kim Dzong Una.
Uciekają od niepewności
Azjatyckie rynki zareagowały nerwowo. Inwestorzy obawiają się, że śmierć komunistycznego przywódcy doprowadzi do destabilizacji w regionie. Korea Północna jest bowiem w posiadaniu broni atomowej.
— Inwestorzy najbardziej nie lubią niepewności. Wśród bardzo ograniczonych informacji o śmierci Kim Dzong IIa bardzo trudno jest zgadnąć, co stanie się z komunistycznym państwem i jaki to będzie miało wpływ na cały region — mówi Jeong Jae, zarządzający w Shinhan BNP Paribas Asset Management. Na niepewności i braku konkretnych informacji najbardziej cierpi rozwinięty gospodarczo sąsiad z południa.
— Ryzyko geopolityczne Korei Południowej ciągle rośnie. Spodziewamy się, że inwestorzy wycofają się z wona na jakiś czas — mówi Yun Se Min, analityk z południowokoreańskiego banku Busan.
Na wszelki wypadek
Niepokój widać również wśród polityków. Li Miung Bak, prezydent Korei Południowej, jeszcze w poniedziałek rozmawiał telefonicznie z Barackiem Obamą, prezydentem USA. W oficjalnym komunikacie podano, że Li i Obama porozumieli się w sprawie ścisłej współpracy, w celu zachowania kontroli nad sytuacją po nagłej śmierci Kim Dzong Ila. Wcześniej siły zbrojne Korei Południowej postawiono w stan pogotowia, a prezydent zwołał posiedzenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa.
Niespodziewane okoliczności
W związku z sytuacją w Korei Północnej premier Japonii Yoshihiko Noda powołał specjalne posiedzenie rządu. Jak oświadczył rzecznik gabinetu, premier polecił ministrom, by byli przygotowani na „niespodziewane okoliczności”, w tym kwestie związane z finansami, sytuacją wewnętrzną Korei Północnej i sprawy zagraniczne.
— Możemy obecnie mieć do czynienia z wielkim zamieszaniem w Korei Północnej. Jednak w dłuższym terminie ten kraj może się stać bardziej racjonalny, co miałoby pozytywny wpływ na Półwysep Koreański i całą Azję — mówi Sandy Mehta, dyrektor Value Investment Principals Ltd, firmy z Hongkongu. Europejscy politycy przekazali Phenianowi kondolencje, podkreślając, że objęcie przywództwa przez Kim Dzong Una może być punktem zwrotnym dla Korei Północnej. Liczą oni, że kraj przeprowadzi w końcu niezbędne reformy polityczne, a zwłaszcza gospodarcze, co poprawiłoby niski obecnie standard życia obywateli.
Nieznany wódz
Kim Dzong Un, nowy przywódca Korei Północnej, to wielka niewiadoma — zawsze otoczony był aurą tajemniczości. Nie wiadomo nawet, ile dokładnie ma lat — jego datą urodzenia ma być 1983 lub 1984 rok. Wiadomo, że kształcił się w Szwajcarii i włada językami angielskim i niemieckim.
Według agencji dpa, Kim Dzong Un uczęszczał do International School w Bernie pod przybranym nazwiskiem. Szwajcarski tygodnik „L’Hebdo” pisał w marcu 2010 roku, że szkoły nie ukończył i że opuścił ją w wieku 15 lat.
Źródło: PAP, Bloomberg