Mimo serii zaskakująco dobrych danych z rynku pracy od otwarcia handlu na rynku kasowym w segmencie spółek reprezentujących tradycyjne sektory gospodarki dominował kolor czerwony.
Zupełnie inna sytuacja panowała na rynku technologicznym.
Na finiszu sesji indeks DJ IA tracił 0,36 proc. wskaźnik S&P500 spadał o 0,47 proc. zaś Nasdaq wyszedł na zero, choć przez niemal całą sesję notował zysk.
Odpowiedzialność za takie zachowanie rynku analitycy zwalani na szefa ECB, który dosyć krytycznie odniósł się do bieżącej sytuacji w strefie euro. Co gorsze ostrzegł, że istnieje ogromne ryzyko, że sytuacja jeszcze się pogorszy.
Spadki dodatkowo pogłębił gorszy od prognoz odczyt wskaźnika ISM dla usług. Spadł on w czerwcu do 52,1 pkt z 53,7 miesiąc wcześniej i średniej prognoz na poziomie 53 pkt.
Według raportu firmy badawczej ADP w czerwcu w amerykańskiej gospodarce sektor prywatny stworzył 176 tys. nowych miejsc pracy. Szacunki analityków zakładały wzrost zatrudnienia o 100 tys. Więcej niż oczekiwano ubyło też nowych bezrobotnych.
Mocnej przecenie poddawały się papiery instytucji finansowych i spółek z szeroko rozumianego sektora energetycznego. Obie branże przez długie godziny przewodziły spadkom w indeksie S&P500. Nieudany dzień stał się udziałem m.in. banków JPMorgan i Bank of America, a także takich potentatów paliwowych jak choćby Anadarko Petroleum.
Silna podaż ujawniła się również na papierach części spółek z sektora handlowego. Na wartości traciły m.in. akcje sieci Target, która opublikowała wyniki czerwcowej sprzedaży znacznie odbiegające od oczekiwań analityków.