NIK przychylna kolejowej prywatyzacji

KAP, MEW
opublikowano: 2016-01-25 22:00

Kontrolerzy uznali, że sprzedaż PKP Energetyka była zgodna z prawem.

Najwyższa Izba Kontroli (NIK) rzadko chwali sprawdzane przedsiębiorstwa. Inaczej jest z oceną sprzedaży PKP Energetyka, wartej prawie 2 mld zł (po potrąceniu długów 1,41 mld zł), którą w ubiegłym roku kupił fundusz CVC Capital Partners. Transakcję kwestionowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości i poprosili Izbę o jej zbadanie. „Przebieg procedury prywatyzacyjnej był zgodny z obowiązującymi przepisami, a transakcja sprzedaży spółki uzyskała akceptację Komisji Europejskiej. Zarząd PKP SA dochował należytej staranności w działaniach zmierzających do uzyskania rzetelnej wyceny wartości” — napisano w opinii Izby. NIK powołuje się na art. 18 ust. 3 ustawy o PKP, „który zabrania wprawdzie zbywania mienia wchodzącego w skład linii kolejowej o państwowym znaczeniu (PKP Energetyka jest właścicielem części infrastruktury), lecz nie stawia przeszkód do sprzedaży całości akcji podmiotu, którego własnością jest mienie wchodzące w skład takich linii”.

— Nie jest to dla nas zaskoczenie. Proces sprzedaży PKP Energetyka był prowadzony w transparentny sposób w konkurencyjnym procesie przez renomowany bank inwestycyjny. Trudno byłoby dopatrzyć się w nim nieprawidłowości — mówin Krzysztof Krawczyk, szef warszawskiego biura CVC.

Przedstawiciele resortu infrastruktury i PKP obiecali, że dziś odniosą się do raportu. Eksperci podkreślają, że NIK oceniła prywatyzacyjne formalności, a to nie one budziły wątpliwości. Dotyczyły głównie tego, że do spółki należy 90 proc. rynku i pojazdów technicznych niezbędnych do utrzymania przytorowej infrastruktury. Kontrolujący je prywatny właściciel może dyktować warunki PKP, przewoźnikom, a w konsekwencji pasażerom.

— PKP nie mają sprawnego systemu zarządzania ryzykiem w sytuacjach kryzysowych, na przykład pogodowych. Do tej pory w trudnych sytuacjach, w ramach grupy, uzgadniano na bieżąco zasady działania, ale nie wiadomo, jak problemy będą rozwiązywane po prywatyzacji PKP Energetyka — mówi Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego. Łagodna aura nie pozwoliła na razie przetestować funkcjonowania spółki po prywatyzacji. Trudno jednak przypuszczać, że będzie gorzej niż do tej pory. Wystarczy przypomnieć mroźne zimy z przełomu 2009-10 r. oraz początku 2014 r., podczas której państwowa jeszcze PKP Energetyka miała ogromne problemy z utrzymanej czynnych trakcji. Menedżerowie PKP, sprzedając spółkę, zapewniali jednak, że zawarto z nią wieloletni kontrakt utrzymaniowy, precyzyjnie określający zadania i sankcje za ich niezrealizowanie.

Anna Streżyńska, obecnie minister informatyzacji, a wcześniej przedstawicielka Centrum Studiów Regulacyjnych, obawiała się, że prywatyzując kolejowy monopol, narazimy się na problemy z realizacją inwestycji wynikające z tego, że PKP Energetyka jest właścicielem podstacji trakcyjnych. „Podstacje są infrastrukturą krytyczną dla państwa. W razie modernizacji infrastruktury sieci kolejowej (…) warunki modernizacji podstacji dyktuje nowy właściciel” — napisała na Facebooku. Przedstawicielom funduszu zależy jednak na dobrych relacjach z grupą PKP i uczestniczeniu w sprawnej realizacji unijnych inwestycji.

— Dobra współpraca pozwoli na efektywne wykorzystanie unijnych pieniędzy. Przed Polską olbrzymia szansa na skokowy rozwój infrastruktury kolejowej i impuls rozwojowy dla gospodarki dzięki pieniądzom z kolejnej perspektywy unijnej. Chcemy, aby PKP Energetyka przyczyniła się do maksymalnego wykorzystania przez nasz kraj tej szansy. Dlatego 2016 to dla spółki rok inwestycji — dodaje Krzysztof Krawczyk.

Przygotowując się do unijnych projektów, PKP Energetyka zainwestuje 370 mln zł w modernizację taboru i sprzętu. Poprawi również jakość infrastruktury technologicznej oraz zainwestuje w innowacje systemów zarządzania zasobami sieciowymi — by móc szybciej reagować na zaburzenia jej pracy. © Ⓟ