Polski Fundusz Rozwoju (PFR), państwowy wehikuł inwestycyjny, to sztandarowa instytucja zbudowana przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Finansował wiele ważnych projektów, odegrał też kluczową rolę w przygotowaniu i wdrożeniu tarcz finansowych w czasie pandemii. Od powstania zarządza nim Paweł Borys, zaufany menedżer premiera Mateusza Morawieckiego. W grudniu zapowiedział jednak, że nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję i z końcem roku odejdzie. Rada nadzorcza PFR rozpisała konkurs, kandydaci mogli składać aplikacje do 27 grudnia. Na dziś były wstępnie zaplanowane przesłuchania. Nie doszło do nich, bo... nie zgłosił się żaden chętny — wynika z nieoficjalnych informacji PB.
„Rada nadzorcza zamknęła trwający od trzech tygodni konkurs na stanowisko prezesa Grupy PFR bez rozstrzygnięcia. Nie wpłynęła żadna kandydatura. Informacja o konkursie była zgodnie z wymogami prawa zamieszczona na stronie PFR i KPRM. Kwestia wyboru nowego prezesa była obecna w domenie publicznej. W związku z tym oraz wymogiem statutu dotyczącym powołania prezesa dla prawidłowego działania zarządu, na prośbę i w uzgodnieniu z radą nadzorczą, będę nadal pełnił funkcję prezesa mimo zakończenia kadencji (na tzw. mandacie) do czasu wyboru nowego prezesa, aby zapewnić bezpieczne działanie PFR oraz profesjonalne przekazanie obowiązków. Trochę komplikuje mi to plany zawodowe, działam normalnie, jakbym miał pracować w PFR kolejne 20 lat. Zachęcam kandydatów! To niełatwe i wymagające, ale bardzo ważne i ciekawe wyzwanie zawodowe” — skomentował na platformie X Paweł Borys.
Dlaczego nikt nie chce być prezesem jednej z kluczowych instytucji w Polsce?
— Do obsadzenia będzie wiele stanowisk, w tym w bankach, które oferują dużo większe budżety i wpływy. PFR nie rozpala wyobraźni tak bardzo jak państwowe czempiony. Nikt nie chce więc spalić się w pierwszym konkursie, bo to oznacza, że zamyka sobie drogę do bardziej intratnych stanowisk — mówi nasz informator dobrze znający kulisy konkursów.
Na niechęć do kierowania PFR może też wpływać niejasne nastawienie nowego rządu do instytucji — w kampanii wyborczej była mocno krytykowana, pojawiały się wręcz nawoływania do jej likwidacji.
Są jednak także inne teorie.
— Konkurs rozstrzyga rada nadzorcza wybrana przez poprzedni rząd. Nikt nie chce być przez nich oceniany, więc kandydaci wolą najpierw poczekać na zmianę składu rady nadzorczej — mówi nam jeden z menedżerów potencjalnie zainteresowany konkursem.