NISKA CENA ZŁOTEGO NIE URATUJE EKSPORTU
Przedsiębiorstwa nie mogą liczyć na szybkie efekty spadku wartości naszej waluty
SCEPTYCZNE PODEJŚCIE: Wzrost gospodarczy w krajach Unii Monetarnej i Gospodarczej jest zbyt powolny, by mógł pomóc naszemu eksportowi — uważa Bohdan Wyżnikiewicz z IBnGR. fot. Borys Skrzyński
Po wybiciu się złotego do poziomu 6,5 proc. powyżej parytetu, nastąpił gwałtowny spadek jego wartości. Obecna stabilizacja naszej waluty na poziomie zbliżonym do 3 proc. odchylenia od parytetu mogłaby korzystnie wpłynąć na wzrost konkurencyjności polskich produktów. Zdaniem ekspertów, jest to jednak tylko teoria.
Po optymistycznych majowych danych, gdy deficyt na rachunku obrotów bieżących spadł do 641 mln USD, już w czerwcu wzrósł do 1,1,74 mld USD, co w ujęciu narastającym od początku roku daje 5,041 mld USD. Jest to poziom zbliżony do niebezpiecznej dla gospodarki granicy 6 proc. produktu krajowego brutto.
Import rośnie ze złotym
Podstawową przyczyną tak niekorzystnej sytuacji w handlu zagranicznym był znaczny wzrost wartości złotego, co doprowadziło do realnego potanienia importu. Bardzo istotnym czynnikiem było również spowolnienie gospodarcze w Europie Zachodniej spowodowane kryzysem rosyjskim, a także znaczny spadek eksportu do państw byłego Związku Radzieckiego.
Sytuacja ta może jednak ulec zmianie. Niektórzy analitycy patrzą bowiem z nadzieją na ponowny wzrost dynamiki rozwoju niemieckiej gospodarki, która zajmuje priorytetową pozycję na liście partnerów gospodarczych Polski. Równoczesny wzrost popytu wewnętrznego w krajach Eurolandu, a także notowany ostatnio spadek wartości złotego tak w relacji do euro jak i do dolara pozwalają przypuszczać, że w sprzyjających warunkach polski eksport mógłby znacząco się zwiększyć. Na naszą korzyść przemawia także wzrost PKB w krajach Unii Gospodarczej i Monetarnej, który może zaowocować w II półroczu zwiększeniem zapotrzebowania na relatywnie tańsze polskie wyroby.
Kubeł zimnej wody
Pomimo tego optymizmu nie należy oczekiwać szybkiej poprawy sytuacji.
— Spadek wartości złotego może zwiększyć polski eksport, ale pod warunkiem, że tendencja ta utrzyma się przez dłuższy czas. Trudno jednak oczekiwać, by efekty widoczne były już w tym roku — uważa Marcin Mróz, analityk z biura maklerskiego Wood & Company.
Uważa on, że istnieje tylko niewielka szansa na to, by poziom naszej waluty utrzymał się przez dłuższy czas na niskim poziomie.
— Ze względu na oczekiwane wpływy z prywatyzacji istnieje niebezpieczeństwo, że złoty wbrew rynkowi będzie wzmacniał swoją pozycję — twierdzi analityk.
Nie oczekuje on również, aby wzrost gospodarczy u naszych zachodnich sąsiadów miał szybki wpływ na zmniejszenie deficytu na rachunku obrotów bieżących.
— Musi upłynąć sporo czasu, zanim wzrost gospodarczy przełoży się na wzrost popytu na wyroby importowane. W związku z tym, że straciliśmy nasze pozycje na wschodnich rynkach, nie można oczekiwać, aby wzrost eksportu do Eurolandu szybko wyrównał poniesione wcześniej straty na Wschodzie. Negatywnym czynnikiem, wpływającym na wzrost deficytu na rachunku obrotów bieżących, jest spodziewana w kolejnych miesiącach poprawa gospodarcza w Polsce. Pociągnie ona za sobą wzrost popytu, który najpierw jednak napędzi import — sądzi Marcin Mróz.
Podobnego zdania jest większość analityków.
— Słabszy złoty generalnie stwarza okazję dla eksporterów. Przyczyną jego spadku jest jednak przede wszystkim wzrost deficytu budżetowego i mniejszy napływ kapitału w związku z prywatyzacją —uważa Bohdan Wyżnikiewicz, analityk z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Kij ma dwa końce
Nie wszyscy mogą jednak być zadowoleni z niskiej wartości złotego. Przeszkadza ona, przykładowo, spółkom kupującym surowce za granicą i płacącym za nie w dewizach.
— Niższa wartość naszej waluty nie ma bezpośredniego przełożenia na wielkość eksportu. Wynika to z faktu że płacimy za metale ceny według notowań na giełdzie londyńskiej. W związku z tym wsad w nasze produkty eksportowe również drożeje — zwraca uwagę Piotr Leśniewski dyrektor Biura Metali Impexmetalu.