Dzień po dniu komentarz w tym miejscu poświęcamy zmarłemu byłemu prezydentowi Rosji Borysowi Jelcynowi. Ale dzisiejsze refleksje dotyczą podwórka krajowego i panujących na nim obyczajów politycznych.
Wczoraj przez kilka godzin zastanawiałem się, jak też zostanie rozegrana kwestia reprezentacji Polski na pogrzebie Jelcyna. Znając relacje między głowami państwa (obecną i byłymi) można było się spodziewać rozwiązań najbardziej dziwacznych. Na szczęście przyszła wiadomość dobra i oczekiwana — na dzisiejszy pogrzeb do Moskwy oficjalnie leci Tupolewem z napisem Rzeczpospolita Polska były prezydent Lech Wałęsa jako naturalny reprezentant obecnego prezydenta. A zatem Lech Kaczyński poszedł tropem Aleksandra Kwaśniewskiego i wykonał manewr przećwiczony w roku 2004 na pogrzebie Ronalda Reagana, gdy do Waszyngtonu oficjalnie wysłany został również Wałęsa.
W Polsce nie ma instytucji wiceprezydenta, który w takich smutnych razach okazuje się wręcz idealny. Ale dzięki temu pogrzeby Reagana i obecnie Jelcyna stały się okazjami do pierwszych kontaktów urzędujących prezydentów z Lechem Wałęsą. Oczywiście przez współpracowników, ale liczy się gest. Przypomnijmy, że niecały rok po symbolicznym nawiązaniu nici za sprawą Reagana, Kwaśniewski i Wałęsa pojednali się na pogrzebie Jana
Pawła II. Może Lech z Lechem
znormalnieliby trochę wcześniej, niż na… W każdym razie na mszy Benedykta XVI w Krakowie siedzieli od siebie wystarczająco daleko, aby się nie narazić na wzajemne
przekazanie znaku pokoju.
Jacek Zalewski