Notowania funta mogą zaskoczyć

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2020-02-17 22:00

Zdaniem części ekspertów brytyjską walutę czeka stabilizacja, jednak inni coraz odważniej obstawiają napędzane stymulacją fiskalną jej dalsze umocnienie.

Do przeszłości może odchodzić korekta, w jaką kurs funta wpadł po pierwszej euforycznej reakcji na wyniki wyborów, w których Boris Johnson zapewnił sobie większość konieczną do realizacji swojej wizji brexitu. W poniedziałek 17 lutego za brytyjską walutę płacono około 5,11 zł, najwięcej od krótkotrwałego skoku po ogłoszeniu wyników grudniowego głosowania. Wówczas kurs sięgnął 5,16 zł, ale szybko spadł poniżej 5 zł.

Odbicie Borisa

W odzyskiwaniu sił funtowi pomagają sygnały ożywienia, które nadeszły po wyborach, oraz powstrzymanie się przez Bank Anglii na styczniowym posiedzeniu przed obniżką stóp. W czwartym kwartale Wielka Brytania uniknęła spadku dynamiki PKB poniżej zera, a władze monetarne — wbrew oczekiwaniom części ekonomistów — uznały, że gospodarka poradzi sobie bez łagodzenia polityki.

— Rynki obawiały się skutków twardej postawy, jaką w negocjacjach z UE przyjął Boris Johnson, jednak wydaje się, że jego posunięcia są za każdym razem na tyle zręczne, że nie niosą ryzyka dla realnej gospodarki. Marchewką dla inwestorów walutowych może być to, że być może po brexicie rząd planuje znaczne obniżenie stawek podatkowych — komentuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Zdaniem banku Standard Chartered powyborcza poprawa danych makro, którą instytucja określa mianem „odbicia Borisa”, będzie kontynuowana, a to powinno dalej wspierać funta. Brytyjska waluta powinna umocnić się wobec dolara do pułapu 1,35 USD, co oznaczałoby około 4-procentowy potencjał wzrostowy, przewidują specjaliści brytyjskiego banku. Według instytucji koniunkturę dodatkowo wspierać powinno łagodzenie polityki fiskalnej, którego zapowiedzią było już zakwalifikowanie w ubiegłym roku do realizacji długo odkładanego projektu budowy szybkiej kolei HS2. Oczekiwania stymulacji fiskalnej powinny znaleźć odzwierciedlenie w budżecie na zaczynający się 1 kwietnia rok obrachunkowy, oceniają specjaliści Standard Chartered.

Znacząca dymisja

Spekulacja pod ekspansję fiskalną tylko przybrała na sile po czwartkowej zmianie na stanowisku kanclerza skarbu. Funt w jeden dzień umocnił się do złotego o 0,8 proc., najwięcej w tym roku, po tym jak Sajid David nie zgodził się przyjąć wskazanych przez Borisa Johnsona doradców i złożył dymisję. Jego następcą będzie uważany za sojusznika premiera Rishi Sunak.

— Wymiana kanclerza skarbu na kogoś bardziej lojalnego wobec Borisa Johnsona zdaje się sugerować, że nowy budżet będzie szedł w kierunku stymulacji fiskalnej — potwierdza Marek Rogalski z DM BOŚ.

Jeszcze dalej idzie Paul Dales, główny ekonomista ośrodka Capital Economics na Wielką Brytanię. Jego zdaniem kształt projektu budżetu, który ujrzy światło dzienne w marcu, może być dużym zaskoczeniem dla i tak spodziewających się łagodzenia fiskalnego inwestorów i ekonomistów. Przemawia za tym analiza głosowań Rishiego Sunaka w Izbie Gmin, ocenia specjalista w rozmowie z agencją Bloomberg.

— On jest zagorzałym zwolennikiem brexitu, jest za obniżką podatków od przedsiębiorstw i od zysków kapitałowych, a w przeszłości popierał zwiększanie wydatków infrastrukturalnych — wylicza Paul Dales.

Oprócz przyspieszenia wzrostu skutkiem stymulacji fiskalnej będzie mniejsza potrzeba niekorzystnego dla siły funta łagodzenia polityki Banku Anglii, dodaje Marcin Sulewski, ekonomista Santander Bank Polska. Zdaniem Marka Rogalskiego w oczy rzuca się zmiana oczekiwań co do polityki instytucji w ostatnich tygodniach.

— Jeszcze na początku roku ekonomiści nie wykluczali obniżki stóp. Na ostatnim posiedzeniu Bank Anglii nie tylko się na nią nie zdecydował, ale wręcz zaostrzył retorykę. Jeśli na horyzoncie coraz wyraźniej widać stymulację fiskalną, to należy ocenić, że ryzyko łagodzenia polityki pieniężnej jeszcze bardziej się oddala — zauważa Marek Rogalski.

Negocjacyjne ryzyko

Po tym jak 31 stycznia Wielka Brytania zgodnie z zapowiedziami opuściła UE, uwaga inwestorów coraz mocniej koncentruje się na negocjacjach z Brukselą co do przyszłych warunków handlu. Boris Johnson zdecydowanie wyklucza możliwość przedłużenia kończącego się 31 grudnia okresu przejściowego. Jeśli miałby on zostać wydłużony, to taka decyzja musiałaby zapaść do końca czerwca. To zdaniem Marka Rogalskiego przekłada się na oczekiwania co do zachowania kursu funta w krótkim i średnim terminie (przesunięcie terminu oddalałoby ryzyko związane ze scenariuszem fiaska negocjacji i nagłego przestawienia handlu na warunki określane przez WTO.

— Przez najbliższe trzy względnie stabilny wobec złotego. Jeśli w kwestii brexitu miałoby się wydarzyć coś istotnego, to obstawiałbym, że nie nastąpi to wcześniej niż w maju, czerwcu — zapowiada Marek Rogalski.

Do tego czasu o sile brytyjskiej waluty decydować będzie sytuacja globalna, w tym wydarzenia związane z epidemią koronawirusa i oczekiwania co do wyników wyborów prezydenckich w USA, dodaje specjalista. O tym, że potencjalnie trudne negocjacje z UE mogą zachwiać funtem, świadczy fakt, że ze względu na związane z tym ryzyko prognozę dla niego na początku lutego obniżył bank Credit Suisse. Kurs funta do dolara utrzyma się w najbliższych trzech miesiącach w przedziale 1,28-1,33 USD, zapowiada teraz bank. Sceptyczny co do perspektyw jest również Marcin Sulewski z Santandera, według którego w kolejnych miesiącach umocnienie funta zapewne nie będzie kontynuowane, a to ze względu na utrzymującą się niepewność polityczną i gospodarczą.

— Czasu na wynegocjowanie umowy handlowej jest niewiele, a twardy brexit na koniec 2020 r. wciąż jest możliwy. Niepewność polityczna odbija się na kondycji brytyjskiej gospodarki, a ponieważ rozstrzygnięcia politycznego wciąż nie ma, to wzrost może pozostać słaby, nawet mimo ewentualnej stymulacji fiskalnej — przewiduje Marcin Sulewski, według którego do końca roku kurs funta powinien utrzymywać się nieco powyżej 5,00 zł.