Litwa, choć często lekceważona przez polskich przedsiębiorców podczas określania strategii ekspansji zagranicznej, może być dla nich ciekawą opcją. Z punktu widzenia naszych eksporterów jest to kraj atrakcyjnie usytuowany, jeśli chodzi o dostęp. W jej bezpośrednim zasięgu znajdują się inne państwa regionu Morza Bałtyckiego.
Litwa jest członkiem Unii Europejskiej i strefy euro. Głównymi sektorami tamtejszej gospodarki są przetwórstwo, handel, transport, budownictwo i nieruchomości. Eksport towarów z Polski na Litwę wyniósł w minionym roku 5,4 mld EUR. Najczęściej wysyłanymi do naszego sąsiada produktami były samochody i inne pojazdy silnikowe, leki, energia elektryczna, gaz ziemny i oleje ropy naftowej. Handlowcom przyda się również informacja, że
86 proc. Litwinów deklaruje znajomość rosyjskiego, natomiast po angielsku mówi jedynie 45 proc.
- Wchodząc na rynek litewski trzeba pamiętać o możliwych barierach językowych i specyfice regulacji prawnych. Przykładem są przepisy ograniczające handel poszczególnymi towarami w świetle ostatnich wydarzeń związanych z wojną rosyjsko-ukraińską oraz sankcje nałożone na Białoruś, które wpłynęły na problem z tranzytem i importem nawozów mineralnych, a także ograniczenia w przemyśle. Warto też mieć na względzie kłopotliwe relacje pomiędzy litewskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych a Chinami, co jest efektem uznania przez Litwę niezależności Tajwanu. Przez to litewskie firmy zostały odcięte od możliwości bezpośredniego importu i eksportu z Pekinu. Trudna sytuacja sąsiada zza wschodniej granicy to jednak szansa dla polskich przedsiębiorstw, które mogą rozszerzyć ekspansję zagraniczną – mówi Mark Zinkevič, szef zagranicznego biura handlowego Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Wilnie.
Jak wejść na rynek
Jak wynika z raportu Banku Światowego pt. „Doing Business 2017”, Litwa jest na 16 miejscu pod względem łatwości zakładania działalności gospodarczej (wśród 190 analizowanych państw świata). Co ważne, tylko nieliczne biznesy wymagają uzyskania licencji. Cudzoziemcy mogą zdecydować się na rejestrację firmy w różnych formach organizacyjno-prawnych.
Polscy przedsiębiorcy mogą prowadzić na tamtejszym rynku indywidualną działalność gospodarczą lub jeden z rodzajów spółek. Prawo litewskie dopuszcza również utworzenie spółdzielni, małej spółdzielni lub europejskiej grupy interesów gospodarczych.
- Zagraniczni inwestorzy rozpoczynający działalność na Litwie najczęściej decydują się na rejestrację spółki UAB, czyli uždaroji akcinė bendrovė, która jest zbliżona do polskiej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Analogicznie posiada osobowość prawną i odpowiada za swoje zobowiązania własnym majątkiem. Minimalny kapitał zakładowy wynosi 2500 EUR, który, co ważne, musi być opłacony przed jej rejestracją. Do tego będzie potrzebny rachunek w banku litewskim. Spółkę można zarejestrować zarówno przez internet, jak i u notariusza. Przy pierwszej opcji konieczne jest posiadanie litewskiego podpisu elektronicznego i znajomość choćby podstaw języka litewskiego – mówi Artur Kuczmowski, partner kancelarii Thompson&Stein KKP.
Ostateczny wybór formy organizacyjno-prawnej przedsiębiorstwa rozpoczynającego ekspansję powinien być poprzedzony analizą podatkową. Na co powinien uważać właściciel firmy wchodzący na rynek litewski? Przede wszystkim na rzetelność i uczciwość partnerów biznesowych. Podobnie jak w Polsce, nie wszyscy mają dobre intencje.
Dlaczego warto
Jest wiele powodów za tym, aby uwzględnić Litwę w swoich planach ekspansji zagranicznej. Na co warto zwrócić uwagę podczas analizy opłacalności wejścia na ten rynek?
- Litwa znana jest ze stabilności politycznej i gospodarczej, w tym niskiego poziomu korupcji i stabilnej administracji, co sprzyja inwestycjom zagranicznym. Jako członek Unii ma dostęp do jednolitego rynku europejskiego i korzystania z funduszy strukturalnych. Na stabilność państwa wpływa także fakt, że od 2015 r. na Litwie obowiązującą walutą jest euro. Natomiast niski poziom bezrobocia powoduje, że kraj ten wciąż się rozwija, ale z pewnością nie może być postrzegany jako źródło taniej siły roboczej. Z uwagi na powszechną obecność języka rosyjskiego, Litwa stała się przystanią także dla wielu przedsiębiorców z Ukrainy, uciekających ze swoimi biznesami przed wojną – mówi Artur Kuczmowski.
Warto zwrócić uwagę, że rozwój gospodarczy Litwy przyspieszył po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Dlaczego brexit tak wpłynął na tamtejszy rynek?
- Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej Litwa stała się europejskim centrum innowacji finansowych. To tu jest zarejestrowanych najwięcej w UE firm z branży fintech, jak chociażby Revolut czy PaySera. Litwa zdecydowanie przewodzi w innowacyjnym połączeniu finansów i nowych technologii. Jest to wyczuwalne w Wilnie, gdzie fintechowa scena start-upowa jest najbardziej rozwinięta. Przyjazne regulacje sprzyjają rozwojowi tej gałęzi gospodarki i stawiają ją na poziomie obecnie nieosiągalnym dla Polski – podkreśla partner kancelarii Thompson&Stein KKP.
Przedsiębiorcy muszą jednak pamiętać o tym, że Litwa boryka się z problemami emigracyjnymi, co wpływa na sytuację na tamtejszym rynku pracy.
- Populacja 2,8 mln mieszkańców siłą rzeczy nie stanowi wielkiej atrakcji dla inwestorów zagranicznych. Napływ ukraińskich emigrantów tylko częściowo złagodził efekt wysokiego poziomu odpływu wysoko wykwalifikowanej siły roboczej do państw zachodnich. Na Litwę oczywiście można patrzeć jak na przyczółek do ekspansji na pozostałe kraje nadbałtyckie, natomiast należy również pamiętać, że Litwa, Łotwa i Estonia to trzy zupełnie różne kraje i odmienne kultury biznesowe - zaznacza Artur Kuczmowski.
Jak dodaje, przekonanie o skuteczności ekspansji na wszystkie rynki nadbałtyckie z poziomu Litwy jest najczęściej popełnianym błędem wśród przedsiębiorców.
Prawie jak u nas
Między Polską a Litwą nie ma wielu różnic w kulturze biznesowej. Wynika to przede wszystkich z bliskiego położenia obu państw oraz związków historycznych.
– Subiektywnie uważam, że Litwini przykładają większą wagę do kontaktów z Polakami niż my do relacji z nimi. Wiąże się to z pewnością z faktem, że jesteśmy ich największym sąsiadem. Litwini zawsze z ciekawością spoglądają w stronę naszego kraju, ale mogą zostać urażeni opowieściami o „polskim Wilnie” i deprecjonowaniem kultury litewskiej względem polskiej - mówi Artur Kuczmowski.
To, że pomiędzy państwami nie ma większych różnic w kulturze biznesowej, nie oznacza, że nie występują one w sposobie prowadzenia działalności. Niemniej jednak, jak podkreśla Mark Zinkevič, praktyka pokazuje, że polscy przedsiębiorcy są bardzo elastyczni i bez problemu dopasowują się do oczekiwań i realiów litewskiego rynku.