Jeśli chodzi Polskę to warto dokładnie obserwować to, co dzieje się na rynku złotego i obligacji. W przedświąteczny piątek kuriozalny raport opublikował bowiem bank Nomura. Stwierdzono w nim (za Reutersem), że „plany Ministerstwa Finansów (MF), aby regularnie wymieniać część środków unijnych na rynku walutowym „to kolejny cios w wiarygodność Polski". Nomura rekomenduje też kupno CDS-ów na polski dług (swoiste ubezpieczenie od ryzyka na wypadek niewypłacalności).
Tak wrednego i nieusprawiedliwionego raportu już od dawna nie wiedziałem. Słowo „kolejny" tę wredność szczególnie mocno uwypukla. Dlaczego wymiana ma szkodzić wiarogodności, a polityka ECB czy Fed (skup obligacji) nie szkodzi? Dlaczego analitycy siedzieli cicho wtedy, kiedy G-7 interweniował na rynku jena? Czy dlatego, że Nomura jest bankiem japońskim? Gdzie jest to zagrożenie niewypłacalnością Polski skoro jednym ruchem (powrót do starej składki rentowej i starych progów PIT) można zejść z deficytem poniżej 3 proc. PKB?
Faktem jest jednak to, że jest to już drugi taki raport (z tych znanych). Na początku lutego do kupna CDS-ów na polski dług zachęcał Barclays Capital. Na razie analitycy tych 2 ośrodków ponoszą klęskę za klęską, ale trzeba bardzo bacznie obserwować rynek długu i złotego, bo nie ulega wątpliwości, że wilki zaczynają się zwoływać i są siły, które chcą nasz rynek zaatakować.
Zaatakowanie jakiegoś kraju za pomocą sprzężenia zwrotnego CDS - obligacje, który w poprzednim wpisie opisałem jest banalnie proste. Nic dziwnego, że tuż przed naszym długim weekendem agencje informacyjne poinformowały o śledztwie komisji EU ds. konkurencji w sprawie niedozwolonych praktyk największych banków i innych firm sektora finansowego zaangażowanych w handel CDS-ami (Credit Default Swaps). W gronie podejrzanych jest na przykład Goldman Sachs. Na razie chodzi o nieusprawiedliwione, preferencyjne traktowanie niektórych firm przez instytucje clearingowe oraz na dostarczanie informacji o transakcjach tylko jednemu podmiotowi (Markit), ale ja traktuję to postępowanie jako pogrożenie palcem. Można powiedzieć, że jest to takie ostrzeżenie: jeśli nie przestaniecie doprowadzać państw do bankructwa to dobierzemy się wam do skóry.
Podobne ostrzeżenie pojawiło się ze strony kilku szefów państw. Między innymi Barack Obama, prezydent USA ostro skrytykował spekulantów na rynku ropy. Natychmiast zasłużył sobie na kpiny ze strony mediów i niektórych polityków (rozumiejących tyle co nic ze specyfiki rynków finansowych). Ja z tego nie żartuję, bo Obama oczywiście ma rację. Kierunek (nie tylko na rynku surowców i towarów rolnych) najczęściej pokazują fundamenty, ale skala spadku/wzrostu wartości danego aktywu nie ma z nimi nic wspólnego. Prawdą jest jednak, że krzykiem na spekulantów niczego się nie załatwi. W poniedziałek 2 maja zobaczyliśmy bardzo dokładnie co można (i należy) zrobić.
Potrzebna do tego jest odwaga regulatorów, którzy „postawią się" rynkom finansowym. Wątpię, czy uda im się to uda przed kolejnym kryzysem. Warto jednak spojrzeć na przykład srebra, które na początku maja gwałtownie taniało. Powód? W poniedziałek 2 maja CME Group, właściciel giełdy Comex podniosła wartość depozytów na srebro - jedynie o 13 procent. To doprowadziło do przeceny srebra i pokazało drogę do zapanowania nad cenami surowców. Reakcja innych, poza srebrem, rynków nie była duża (może za wyjątkiem ropy), bo gracze zakładają, że ten ruch był jednostkowy i nie dotknie innych kontraktów. Radziłbym tak nie myśleć. Jeśli pojawi się realne zagrożenie inflacją albo ceny ropy zagrożą rozwojowi gospodarczemu to takie ruchy z pewnością zobaczymy. Dla giełdowych graczy jest to dodatkowy element ryzyka.
Wydarzeniem był też oczywiście prezent w postaci śmierci Osamy bin Ladena, który Amerykanie dostali w niedzielę 1 .maja. W poniedziałek rano pisałem o tym, że wstępna reakcja rynków była w nocy z niedzieli na poniedziałek najbardziej nielogiczna z możliwych. Ropa staniała o dwa procent, a azjatyckie indeksy rosły. Twierdzę, że śmierć bin Ladena w niczym nie upośledza komórek tzw. Al Kaidy. Tak zwanej, bo przecież nie ma i nie było centralnej organizacji o tej nazwie. Były i są oddzielne komórki kierujące się tymi samymi przekonaniami. Bin Laden był czymś w rodzaju symbolu. Symbol został zabity, co ryzyko ataków na całym świecie się zwiększyło, a nie zmniejszyło.
Komentarze mówiące o olbrzymim sukcesie USA są co najmniej nieporozumieniem. Po 10 latach poszukiwań zabito człowieka, który od dawna miał niewielki wpływ na to, co dzieje się na świecie. Super sukces... Mówiło się też o tym, że ta śmierć umożliwi wycofanie wojsk USA z Afganistanu. Owszem, to może być pretekst - z pewnością nie realny powód. Bardzo szybko po wycofaniu wojsk okazałoby się, że talibowie wrócili, a to byłoby totalną klęską USA. Z pewnością zabijając bin Ladena i chowając go w morzu, a nie stawiając go przed sądem Amerykanie zrodzili męczennika. Jak słyszę o tym, że dzięki tej śmierci zmniejszy się po pewnym czasie (bo na razie rośnie i to wszyscy wiedzą i mówią) zagrożenie terrorystyczne to śmiech mnie ogarnia. Wystarczy zabić człowieka i jego wpływ znika? Znamy przypadek, w którym taki wpływ utrzymuje się już ponad 2000 lat i nie wykazuje objawów zaniku...
Po późniejszej reakcji rynków dokładnie widać, że większość inwestorów tak właśnie to wydarzenie ocenia. Można też powiedzieć, że zostało zlekceważone. Nie przeceniam zagrożenia dla świata a tym samy dla rynków, bo przecież przez te 10 lat od 11 września 2001 poważnych ataków terrorystycznych było niewiele. Owszem są rewelacje Wikileaks o bombie atomowej przechowywanej w Europie i szykowanej na wypadek zabicia bin Ladena, ale przecież takie uderzenie wyprowadzone zostałoby natychmiast po jego śmierci.
Z pewnością jednak sytuacja geopolityczna uległa pogorszeniu. Zamieszki w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, śmierć bin Ladena, protesty w Pakistanie (jaka byłaby reakcja, gdyby jakieś obce państwo poczynałoby sobie tak dzielnie na przykład pod Warszawą), porozumienie organizacji palestyńskich (podczas weekendu przeceniało to akcje w Izraelu). To wszystko zwiększa zagrożenie i co za tym idzie ryzyko inwestycyjne. I nie tylko inwestycyjne.
Zapraszam na zaprzyjaźniony ze mną portal: http://studioopinii.pl/
