Od 1 września w krajach Unii Europejskiej można sprzedawać tylko odkurzacze o mocy nieprzekraczającej 1600 W. Jednocześnie producenci muszą spełnić rygorystyczne standardy efektywności — skuteczność zbierania kurzu i odpadów na dywanie ustalono na co najmniej 70 proc., zaś na tzw. podłodze twardej — na minimum 95 proc. A to nie koniec zmian: za trzy lata maksymalna moc silników zostanie obniżona do 900 W, natomiast jego minimalna żywotność będzie musiała wynosić 500 godzin.

— Unijne obostrzenia nie dotyczą odkurzaczy piorących i przemysłowych, ale tylko typowych modeli domowych — uświadamia Wojciech Konecki, dyrektor generalny Związku Pracodawców (ZP) AGD.
Co jeszcze zmieniło się w ostatni poniedziałek? Każdy odkurzacz musi być opatrzony etykietką zawierającą informacje na temat jego podstawowych parametrów: klasy energetycznej, poziomu hałasu i emisji kurzu.
— Dzięki etykiecie klient łatwo i szybko porówna sprzęt w sklepie i wybierze model, który najlepiej spełnia jego potrzeby — twierdzi Andrzej Maślak, rzecznik prasowy spółki BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego (SGD), do której należą marki Bosch i Zelmer.
Inteligencja zamiast siły
Nowe przepisy wpisują się w tendencje, które Bruksela promuje od lat: ochronypraw konsumentów, efektywności energetycznej i ekologii. Skorzystają na nich użytkownicy urządzeń, płacąc niższe rachunki za prąd. Ale czy powody do zadowolenia mają również producenci AGD?
Dyrektor Wojciech Konecki przyznaje, że zakaz sprzedaży na rynkach UE odkurzaczy o dużej mocy to ogromne wyzwanie dla firm z jego sektora. A dokładnie — dla inżynierów i centrów badawczo-rozwojowych. Przedsiębiorstwa, które takich ośrodków nie prowadzą, pewnie będą chciały skierować swoje produkty poza Unię, choćby do Szwajcarii, USA czy Azji.
— Cała trudność polega na tym, żeby przy mniejszym poborze prądu sprzęt był równie wydajny i wygodny w użytkowaniu. Kluczem do sukcesu są innowacje, które widać głównie w konstrukcji urządzeń, ich szczelności czy systemie filtrów — wskazuje szef ZP AGD. Jego zdaniem, standardy, które Unia narzuca branży elektronicznej, są impulsem, by już na etapie projektowania sprzętu myśleć o kwestiach środowiskowych.
Przykładem może być spółka Samsung — dostosowanie się do nowych wymogów UE w dziedzinie odkurzaczy nie sprawiło jej większych problemów, ponieważ z zielonymi technologiami od dawna jest za pan brat.
— Z myślą o ekologii od lat wykorzystujemy w naszych pralkach rozwiązanie Eco Bubble, które pozwala na skuteczne pranie w niskich temperaturach. Jesteśmy także producentem żarówek LED, które pozwalają oszczędzić do dziesięciu razy więcej energii od tych tradycyjnych — podkreśla Agnieszka Sznajder-Tłustochowicz, kierownik marketingu produktowego AGD Samsung Electronics Polska.
Inwestycja z gwarancją zwrotu
Czy za unijne standardy nie zapłacą ostatecznie konsumenci? Albo inaczej: czy ulepszony, ekologiczny sprzęt nie będzie droższy? Według przedstawiciela BSH SGD, nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Po pierwsze dlatego, że innowacyjne rozwiązania producenci wprowadzają od kilku lat. Drugi powód: trudno porównywać produkty wyposażone w najnowszetechnologie z tymi, które z ekologią i energooszczędnością nie mają nic wspólnego. Ekspert jest jednak pewien, że zakupu nowoczesnego urządzenia nikt nie będzie żałował.
— Średni okres użytkowania odkurzacza w Polsce wynosi 7-10 lat. Modele energooszczędne są efektywniejsze i tańsze w użytkowaniu, ponadto oferują komfort i skracają czas potrzebny na sprzątanie. Zakup takiego urządzenia można więc traktować w kategoriach inwestycji, która szybko się zwróci — uważa Andrzej Maślak.