Im bliżej wyboru maszyn dla rządu, tym więcej wątpliwości. Także poselskich.
Na horyzoncie widać rozstrzygnięcie przetargu na helikoptery dla rządu. Pojawiają się jednak obawy o jego poprawność.
— Uważam, że przetarg powinien być unieważniony i ogłoszony od nowa — mówi Adam Szejnfeld, zastępca przewodniczącego sejmowej komisji gospodarki.
W tej sprawie skierował interpelację do marszałka Sejmu. Wątpliwości posła budzi organizacja samego przetargu.
— Kwalifikuje się on do postawienia zarzutu niegospodarności. Nie ma wątpliwości, że flotę wymienić trzeba, ponieważ chodzi tu o bezpieczeństwo ludzi, jak i prestiż państwa. Należy jednak zachować racjonalność w działaniu —podkreśla Adam Szejnfeld.
W sumie polski rząd chce zamówić kilkadziesiąt helikopterów. Oprócz sześciu dla VIP także 36 dla wojska, w tym maszyny dowodzenia. Właśnie ta kolejność wywołuje obawy.
— Procedury przewidują, że zwycięzca przetargu na maszyny dla VIP może być zaproszony do złożenia ofert na następnych kilkadziesiąt bez przetargu. Ten sposób działania wyłącza ostrą konkurencje w walce o zamówienie na helikoptery wojskowe — ocenia Adam Szejnfeld.
Zdaniem posła, należy zamawiać wszystkie maszyny razem bądź w segmentach. Sześć salonek dla VIP powinno być bonusem dla zwycięzcy przetargu na helikoptery dla wojska, a nie odwrotnie.
Istotna jest także kwestia offsetu i polonizacji produkcji, czyli produkcja w Świdniku czy Mielcu maszyn zamówionych dla Polski, a potem ich elementów dla innych zamówień.
— Ewentualna produkcja w Polsce sześciu helikopterów nie jest w stanie przekonać producenta do współpracy przemysłowej, inną wagę ma zamówienie na kilkadziesiąt sztuk — twierdzi poseł PO.
Komisja przetargowa otworzyła oferty w listopadzie. O zamówienie dla Polski starają się włosko-brytyjska AgustaWestland EH101, która według nieoficjalnych danych jest najbliżej spełnienia technicznych warunków przetargu, niemiecko-francuski Eurocopter EC225 oraz amerykański Sikorsky S-92A Helibus.
Na helikoptery dla VIP budżet przewiduje łącznie 500 mln zł. Komisja ma 90 dni na podjęcie rozmów z jednym z oferentów.
— Termin wypada w połowie lutego. Do tego czasu zostanie podjęta decyzja, czy rozmawiać z którymś oferentem — mówi Piotr Paszkowski, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej.
Odpowiedź na poselskie zapytanie powinna pojawić się miesiąc wcześniej.