Abonenci usług internetowych w dużych miastach będą mogli się przekonać, ile warta jest wolna konkurencja. Komisja Europejska w ostatnich dniach lipca zaakceptowała przygotowaną przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) decyzję, deregulującą tzw. rynek 5. Chodzi o zdjęcie kagańca, nałożonego w 2007 r. na Telekomunikację Polską (dziś Orange). To ograniczenie było szansą dla konkurentów giełdowego giganta na zdobycie klientów internetu szerokopasmowego.
![POBUDKA DLA ORANGE: W deregulowanych gminach mieszka 24 proc. populacji Polski i 37 proc. abonentów internetu szerokopasmowego. Na tych terenach udział Orange, którego prezesem jest Bruno Duthoit, nie przekracza 30 proc. [FOT. ARC] POBUDKA DLA ORANGE: W deregulowanych gminach mieszka 24 proc. populacji Polski i 37 proc. abonentów internetu szerokopasmowego. Na tych terenach udział Orange, którego prezesem jest Bruno Duthoit, nie przekracza 30 proc. [FOT. ARC]](http://images.pb.pl/filtered/0df2af7b-7973-4b7f-b5f8-17a1125c7e4e/cf2781a2-3696-5c3c-92ec-daafe60d9d35_w_830.jpg)
Bruksela przychyliła się do opinii polskich urzędników, którzy uznali, że telekomunikacyjny monopol w 76 gminach, w tym m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Bydgoszczy, Katowicach i Lublinie, to już przeszłość, a wolna konkurencja rozwija się w nich dzięki własnej infrastrukturze m.in. operatorów kablowych, a nie tylko za sprawą usług oferowanych na liniach Orange. A to oznacza, że były monopolista nie będzie już musiał walczyć o miejskich klientów ofertą z cenami ściśle regulowanymi przez UKE i będzie miał powód, by zainwestować w metropoliach w infrastrukturę, np. światłowodową. Dotychczas się do tego nie kwapił, bo musiał ją udostępniać po ustalonych cenach konkurentom.
Magdalena Gaj, prezes UKE, podkreśla, że zniesienie regulacji w 76 gminach, gdzie żaden dostawca internetu nie ma pozycji dominującej, jest niezbędne, bo „nie możemy sobie pozwolić na regulację dla samego regulowania”. Spodziewa się, że efektem zmian będzie przyspieszenie inwestycji w nowe, szybsze łącza.
— Zapewne w pierwszej kolejności Orange zacznie inwestować na obszarach zderegulowanych, dlatego szybko widocznym efektem dla każdego z nas będzie m.in. dostęp do alternatywnych usług, opartych na sieciach nowej generacji. Jeśli do tej pory na naszym osiedlu skazani byliśmy np. na ofertę szybkiego internetu wyłącznie od dostawców telewizji kablowej, teraz będziemy mieli możliwość wyboru spośród usług różnych przedsiębiorców — mówi Magdalena Gaj.
Deregulacja nie jest jeszcze ostatecznie przyklepana — ma się to stać we wrześniu. Najpierw UKE musi, po przeanalizowaniu uwag Komisji Europejskiej, przygotować ostateczną wersję decyzji i uzgodnić ją z prezesem urzędu antymonopolowego. A ten już wcześniej miał uwagi — nie podobało mu się m.in. opieranie się przez UKE na starych danych rynkowych (za 2012 r.) i to, że jeszcze w 2011 r., przy pierwszym podejściu do deregulacji, urząd chciał uwolnić rynek tylko w 11 gminach.
JUŻ PISALIŚMY: „PB” z 4.07.2014 r.
Miesiąc temu pisaliśmy o opiniach konkurentów Orange o deregulacji, przesłanych w toku konsultacji decyzji. Nie podważali jej sensu, ale kwestionowali m.in. skalę zmian i geograficzne podejście, przyjęte przez UKE.