Ośmiornica z Surabaja

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2008-07-18 00:00

Rozpoczęliśmy czuwania olimpijskie. Gdzie? Na szóstym piętrze w Centrum Olimpijskim w restauracji Moonsfera. Widoki z okna spektakularne, wszędzie parki i parki. A my na swoje sportowe zadumania szukaliśmy miejsca o dużej dozie spokoju i intymności. Bez wybałuszanych na nas oczu i niezdrowego zainteresowania naszym (być może) niezbyt konwencjonalnym zacho-waniem. Znaleźliśmy to w Moonsferze.

Na nasze życzenie spłynął z sufitu zwiewny welonowy klosz, skutecznie oddzielając nas od reszty towarzystwa. Bezkarnie studiowaliśmy menu i kartę win. W kuchni sporo akcentów azjatyckich, także śródziemnomorskich. Początkowo kusiło nas, by zamówić pierś kurczaka z Puero Cabello, zapieczoną z papają (44 zł). Ostatecznie wybraliśmy owoce morza z Surabaja (59 zł). Nie przepytywaliśmy obsługi na okoliczność nazwy, bojąc się zdekonspirować geograficzną ignorancją. Uprzedzono, że przygotowanie może chwilę potrwać. I potrwało. Ale warto było czekać. Danie pojawiło

się gorące na liściu bananowca,którego w obawie przed kompromitacją przezornie nie zjedliśmy (później okazało się, że słusznie). Były ośmiornice,małże, raki — wszystko z ryżem basamati. Całe bractwo lekko pikantne z powiewami czosnku. A z kieliszkiem francuskiego Sauvignon Blanc,2007, Vin de Pays d’Oc, Moreau (14 zł) na pewno klasyfiko wało się na brązowy medal.Moonsfera Centrum Olimpijskie Wybrzeże Gdańskie Warszawa Stanisław J. Majcherczyk

[email protected]