Produkcja materiałów ogniotrwałych wykorzystywanych jako okładziny w piecach hutniczych i cementowych wydaje się nudnym biznesem. Zakłady Magnezytowe Ropczyce (Ropczyce) potrafią jednak generować emocje rozgrzewające równie mocno, co hutnicze piece. Zamaskowani ludzie z bronią w kombinezonach z napisem „Rutkowski Patrol” wpadli do podrzeszowskiej siedziby ZM Invest (ZMI) i zablokowali biuro przed wpisaną do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) prezes Renatą Czapką, związaną z Ropczycami. Jednocześnie osadzili w biurze wykreślonego z KRS Leona Marcińca, który rozpoczął okupację firmy. Odbyło się to, gdy Renata Czapka informowała prokuraturę o przelaniu przez ekipę Leona Marcińca 6 mln zł z konta ZM Invest na prywatne konto Dariusza Załochy, wiceprezesa z ekipy Leona Marcińca. Dariusz Załocha nie wypiera się tego. Twierdzi, że pieniądze chciał dzień później przelać na nowo założone konto firmowe. Nie udało się, bo wcześniej zablokowała je prokuratura.

Zgoda w kwestii PCC
Krótka obecność Renaty Czapki w ZMI sprowadzała się głównie do przejmowania kont bankowych ZMI. Zakończyła się również komunikatem wskazującym na sprzedaż akcji Ropczyc posiadanych przez ZMI. Ich rynkowa wartość to ponad 50 mln zł. Z informacji, jakie przekazali nam Renata Czapka i Leszek Piczak, dyrektor biura zarządu Ropczyc, wynika, że komunikat o sprzedaży akcji Ropczyc przez ZM Invest to pochodna informacji uzyskanych w Deutsche Banku Polska (DBP). Niewielka część akcji Ropczyc posiadanych przez ZMI miała tam być zastawem kredytu. ZMI musiało w związku z tym informować bank o zmianie ich właściciela. Ropczyce przekazały nam kopię dokumentu, w którym „mec. Wiesław R. Zaniewicz” oświadcza, że 27 czerwca nabył akcje Ropczyc od ZMI, ze świadomością zastawu na rzecz DBP.
— ZM Invest nie sprzedało posiadanych akcji ZM Ropczyce — twierdzi Leon Marciniec.
— Mogę powiedzieć to, co nie wchodzi w zakres tajemnicyzawodowej, bo taka mnie obowiązuje. Ja nie kupiłem akcji magnezytów Ropczyce od ZMI. Wedle mojej wiedzy były są i będą — miejmy nadzieję — w aktywach ZMI. Akcje nie zostały usunięte z tych aktywów — dodaje Wie
sław Zaniewicz. Nie zaprzecza, że dysponował kwotą 320 tys. zł przekazaną przez ZMI na pokrycie kosztów podatku od czynności cywilnoprawnych. — Znowu muszę się zasłonić tajemnicą zawodową. Pieniądze wyszły i z powrotem wróciły, więc nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Ale o co chodzi, nie mogę powiedzieć — zaznacza Wiesław Zaniewicz.
Za, a nawet przeciw
Ropczyce i ZMI żyły w głębokiej symbiozie. ZMI było rodzajem spółki pracowniczej. Wiązały ją z Ropczycami specyficzne relacje biznesowe. Przedstawiciele ZMI zasiadali w nadzorze Ropczyc i na odwrót. ZMI montowało produkty Ropczyc w zakładach, które z nich korzystają. Zarzewia konfliktu należy szukać w grudniu 2013 r. Wtedy walne Ropczyc podjęło uchwałę upoważniającą zarząd do emisji akcji. Za głosowało 99,94 proc. akcjonariuszy Ropczyc obecnych na NWZA, w tym ZMI dysponujące na tym NWZA ponad 90 proc. głosów. Opcja z emisją akcji miała być de facto przekazaniem akcjonariuszom ZMI akcji samych Ropczyc w zamian za akcje ZMI. ZMI miało być wcielone do Ropczyc. Przez pewien czas w sprawie niewiele się działo, aż ZMI dokonało wolty i zakwestionowało wcześniejszy plan. W praktyce w ZMI liczyło się wtedy czterech udziałowców.
Największym był Józef Siwiec, prezes Ropczyc, posiadający blisko 30 proc. akcji ZMI. Leon Marciniec, prezesZMI, miał niewiele mniej. Wsparty przez spółkę Tadeusza Walczyka i Sławomira Kłóska (ok. 16 proc.) oraz Kazimierza Sondeja (ponad 7 proc.) zdobył przewagę w ZMI. Konflikt zaczął narastać. Zarząd Ropczyc korzystał ze swojego uprawnienia do emisji akcji. W efekcie Józef Siwiec wyszedł z akcjonariatu ZMI, zwiększając swój stan posiadania w samych Ropczycach do około 18 proc. ZMI pozostało największym akcjonariuszem, ale jego udział spadł do 34,3 proc. W samym ZMI największym akcjonariuszem są zaś Ropczyce dysponujące 48 proc. głosów. Wzajemnie nieuznawane walne i tym samym organy spółek to już standard w tym sporze. Właśnie walka o zaplanowane przez niego na dziś walne ZMI skłoniła Leona Marcińca do siłowego przejęcia siedziby spółki.
— Jako upoważniony reprezentant właścicieli 52 proc. akcji ZMI, w trosce o dobro firmy i pracowników jak również o majątek akcjonariuszy — zabiegam o doprowadzenie do odbycia legalnie zwołanego NWZA 27 lipca 2017. Celem walnego zgromadzenia jest unormowanie sytuacji w spółce, na którym powinno zależeć wszystkim akcjonariuszom. Z powodu ostatnich wydarzeń wraz z przedstawicielami zarządu ZMI podjęliśmy trudną decyzję o przeniesieniu się do biura spółki, aby mieć pewność , że walne się odbędzie — tłumaczy Leon Marciniec.
— Oczekujemy na zdecydowaną reakcję ze strony prokuratury i policji w celu natychmiastowego przywrócenia porządku prawnego. Tolerowanie stanu bezprawnej okupacji siedziby spółki z wykorzystaniem ochroniarzy nie mieści się w porządku prawnym normalnego państwa — ripostuje Józef Siwiec.