Teoretycznie i wedle prawa strajkujący pracownik nie dostaje pensji. Teoretycznie zatem jest finansowo motywowany do osiągnięcia szybkiego porozumienia z pracodawcą. Ale nie w praktyce. To widać na przykładzie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w której od 15 dni trwa strajk, a wydobycie węgla stoi.

— Na 26,3 tys. zatrudnionych w JSW obecnie strajkuje 4,776 tys. osób. Absencja wśród załogi, czyli urlopy i zwolnienia lekarskie, wynosi 53,5 proc. — podało biuro prasowe JSW. Trudno się dziwić — na urlopie pracownik dostaje 100 proc. pensji. W JSW obowiązuje na dodatek zapis, wedle którego 100 proc. pensji dostaje się też na chorobowym (ZUS płaci 80 proc., a spółka dopłaca 20 proc.). To zresztą jedyna górnicza firma, w której takie dopłaty obowiązują. Kompania Węglowa zrezygnowała z nich rok temu, co oznacza, że chory pracownik dostaje 80 proc. pensji, jak każdy inny zatrudniony w gospodarce. Katowicki Holding Węglowy nie dopłaca do zwolnień „od lat”, jak mówi rzecznik prasowy, podobnie jak prywatna kopalnia Bogdanka.
— Zwróciliśmy się do załogi, by prowadzili strajk przy jak najmniejszych kosztach dla rodzin. Część jest na zwolnieniach, uzasadnionych, a część na urlopach. I rotują. Nie widzę powodu, dla którego mieliby tracić na strajku spowodowanym złymi decyzjami zarządu — mówi Kazimierz Grajcarek, kierujący Sekretariatem Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność.
— Prowadzimy kontrole tam, gdzie zachodzi podejrzenie nieprawidłowości przy korzystaniu ze zwolnień. Nasz system informatyczny dosyć sprawnie wskazuje takie okoliczności — przypomina Radosław Milczarski z biura prasowego ZUS.
O ile strajkujący zachowują pensje, o tyle firma — z powodu strajku — traci ok. 27 mln zł przychodu dziennie. Koksownie, czyli najważniejsi klienci JSW, szukają dostawców za granicą, co pewnie przełoży się w przyszłości na gorsze dla węglowej firmy warunki handlowe. O ile klienci wrócą do JSW. JSW jeszcze dopłaca do chorobowego, ale chciałaby przestać. Likwidacja tych dopłat to część planu oszczędnościowego, który zaproponował stronie społecznej zarząd. Oprócz niego są w nim m.in.: uzależnienie wypłaty czternastej pensji od wyników firmy czy likwidacja dopłat do transportu. W trakcie zeszłotygodniowych mediacji między związkami i zarządem związki zgodziły się wprawdzie na zniesienie tych dopłat, ale pod warunkiem odwołania Jarosława Zagórowskiego. Prezes nadal jest na stanowisku, a porozumienie nie weszło w życie.
Ministerstwo Skarbu Państwa, które od tygodnia nadzoruje górnictwo (przejęło to zadanie od resortu gospodarki), uważa to za temat zastępczy.
— Plan naprawczy jest niezbędny, by chronić miejsca pracy. Rolą związków zawodowych nie jest decydowanie o przyszłości prezesa — mówił Rafał Baniak, wiceminister skarbu.