Prowadzona przez dziennikarski wolontariat fundacja praktycznie wdraża ideę społecznej odpowiedzialności biznesu. Dzięki sponsorom udawało się corocznie przekazywać na bardzo konkretne cele sporą kwotę netto, w 2018 r. ponad 400 tys. zł, a łącznie dotychczas ponad 4 mln zł. Notabene starszy od balu o rok „Puls Biznesu” prawie od początku był jego patronem medialnym.

Z soboty na niedzielę 16/17 lutego w auli Politechniki Warszawskiej hulała 19. edycja. Był to powrót balu do źródeł. Kilka razy lokalizowany bywał gdzie indziej, m.in. w hotelu Bristol, a w 2018 r. w gmachu Ufficio Primo. Numer 19 (a nie już 22) potwierdza, że nie w każdym roku bal się odbył, z różnych przyczyn — środowiskowej żałoby, braku sponsorów, a nawet zarezerwowania terminu w sobotę… już po Popielcu. Edycja 19. została jednak ogłoszona przez fundację Charytatywny Bal Dziennikarzy jako ostatnia w obecnej formule, która się wyczerpała. Zasobni sponsorzy potworzyli własne fundacje i docierają do klientów z projektami CSR bez pośrednictwa. Oczywiście istnieje możliwość kontynuowania balu jako zwykłej imprezy karnawałowej, która wyjdzie na zero. Tegoroczne wejściówki-cegiełki kosztowały: po 200 zł dla czynnych dziennikarzy i osób towarzyszących, po 450 zł dla pozostałych, a po 900 zł za miejsce siedzące przy stoliku. Te ostatnie rozchodzą się błyskawicznie, bo celebrytów chętnych do ogrzania się w medialnym blasku zawsze jest dość.
Charytatywny Bal Dziennikarzy przez lata zyskał ogromną wartość dodaną. Stał się jedną z dwóch wielkich inicjatyw integrujących środowisko, tą drugą jest gala „Press” z wyborem Dziennikarza Roku. Notabene idea balu zrodziła się w 1998 r. dosłownie przy dziennikarskim stoliku w holu Sejmu, na początku rządów Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności. Fundację zgodnie założyli dziennikarze z ostro rywalizujących mediów, w tym największych telewizji. Ekumeniczność utrzymywała się przez blisko dwie dekady, bawił się tzw. główny nurt i nisze, zawsze tworzyły się naturalnie kółka korporacyjne, ale absolutnie bezkonfliktowo. Chętnie bywali politycy różnych opcji, w tym kilku premierów, a w 2010 r. bardzo dobrze czuli się na dziennikarskim parkiecie Maria i Lech Kaczyńscy — niecałe trzy miesiące przed tragedią smoleńską...
Od trzech lat tzw. dobra zmiana wszystko to zniszczyła. Podczas 19. edycji w auli bawiło się około 800 osób, zdecydowaną większość stanowili dziennikarze, prezenterzy, rzecznicy, PR-owcy etc. W tym tłumie dosłownie na palcach ręki można było zliczyć reprezentantów stanowiącej od zawsze balową potęgę Telewizji Polskiej. I to wyłącznie z redakcji mniej konfliktowych w odbiorze społecznym, np. zagranicznej. Żadna z twarzy propagandy rządowej nawet nie śmiała kupić wejściówki-cegiełki, które przecież dostępne były dla każdego. I bardzo dobrze, w auli oddychało się zdrowszą atmosferą. Pieszczochy władzy już rok temu zorganizowały kadłubową, własną zabawę ostatkową z maskami karnawałowymi na twarzach. To naprawdę świetny pomysł — wtedy łatwiej spojrzeć w lustro. © Ⓟ