Wczoraj związkowcy Huty Ostrowiec (HO) zorganizowali pikietę, by nie wpuścić akcjonariuszy na zaplanowane walne zgromadzenie spółki.
— Zależy nam na tym, by syndyk wybrał firmę, która wydzierżawi majątek i będzie kontynuować działalność huty, albo, jeśli rzeczywiście wystąpiły nieprawidłowości w ogłoszeniu upadłości, oczekujemy podjęcia szybkich działań w kierunku cofnięcia decyzji o bankructwie. Najważniejsze jest jednak to, by kontynuować produkcję i zachować miejsca pracy — mówi Krzysztof Foremniak, przewodniczący Solidarności w HO.
Sprawę zgodności z prawem ogłoszenia upadłości przez ostrowiecką firmę bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Władysław Glegoła, szef NSZZ Pracowników Przedsiębiorstw i spółek HO, obawia się, iż Stalexport i inni wierzyciele zechcą przejąć majątek huty i doprowadzić do likwidacji huty i miejsc pracy.
— Zależy nam na powołaniu rady wierzycieli, by kontrolować pracę syndyka. Niewykluczone, że dzierżawa majątku będzie jedynym rozwiązaniem. Nie chcemy jednak, by oferta została wybrana ze szkodą dla wierzycieli czy pracowników — zapewnia Marek Cywiński, dyrektor biura strategii Stalexportu.
Dodaje, że na wczorajszym WZA miała właśnie zapaść decyzja o ostatecznym wyjściu Stal- exportu z ostrowieckiej firmy. Wcześniej holding przekazał prawa korporacyjne z akcji komunalnej Agencji Rozwoju Lokalnego, zdecydował się umorzyć ponad 80 mln zł zobowiązań i sprzedać gminnej firmie akcje. Stalexport próbował wczoraj przekazać ARL około 31 proc. akcji huty, ale nikt z agencji nie chciał ich przyjąć. Warunkiem przekazania kolejnych 35 proc. miało być zatwierdzenie wyników HO za 2001 rok przez WZA. Wcześniej jednak nie dopuściła do tego agencja, a wczoraj związkowcy huty.
Dziś Marek Nowak, prezes ARL, zapewnia, że umowa ze Stalexportem jest bezprzedmiotowa, a agencja po ogłoszeniu upadłości HO nie ma ze spółką już nic wspólnego.