Portal amerykańskiego magazynu „Forbes” wziął pod lupę japońskiego tenisistę Kei Nishikori. Zawodnik nie zagrał jeszcze nawet w półfinale turnieju Wielkiego Szlema i jest 12. w światowym rankingu ATP, ale według szacunków Amerykanów, w ostatnim roku zarobił ponad 10 mln USD, co pozwoliło mu wylądować w szeregu najlepiej zarabiających graczy. „Forbes” szacował zarobki sportowców z całego świata w okresie od czerwca 2012 r. do czerwca 2013 r.
![ATOMOWY JANOWICZ: Polak odpadł w ostatnim tygodniu w pierwszej rundzie wielkoszlemowego US Open, ale mimo to rozgrywa fantastyczny sezon. W lipcu awansował do półfinału Wimbledonu, a jego potężnego serwisu obawia się już cała czołówka światowego tenisa.
[FOT. EAST NEWS]
ATOMOWY JANOWICZ: Polak odpadł w ostatnim tygodniu w pierwszej rundzie wielkoszlemowego US Open, ale mimo to rozgrywa fantastyczny sezon. W lipcu awansował do półfinału Wimbledonu, a jego potężnego serwisu obawia się już cała czołówka światowego tenisa.
[FOT. EAST NEWS]](http://images.pb.pl/filtered/bca4e592-fe50-477f-ac13-5555890b4efa/82fedb80-1472-5311-a0f8-555228428fc3_w_830.jpg)
Japończyk na kortach zarobił prawie 1,5 mln USD, ale ponad 9 mln USD uzyskał w ramach kontraktów ze sponsorami. Jak to możliwe? Nishikori ma zaledwie 23 lata i systematycznie pnie się w górę rankingu tenisistów, co może świadczyć o tym, że wszystko, co najlepsze, dopiero przed nim. Dużym atutem jest jednak sama Japonia, z której pochodzi i czerpie lwią część zysków.
Japonia jest nadal trzecią gospodarką świata, a jej populacja współgra z grupami docelowymi głównych sponsorów — to starsze, ale dysponujące dobrymi dochodami społeczeństwo. Amerykański magazyn podkreśla, że liczba sponsorów, którzy są w portfolio Japończyka, jest niespotykana wśród graczy z jego osiągnięciami.
Najlepsza piątka lub dziesiątka graczy rankingu zgarnia większość tenisowych reklamodawców, poza najlepszą dziesiątką zawodników nie ma dużo pieniędzy do zebrania od sponsorów. Wśród firm, które wspierają Nishikori, są takie marki, jak Uniqlo, Wilson, Adidas, Nissan i TAG Heuer.
Jerzy Janowicz, najlepszy polski tenisista, który w rankingu jest zaledwie dwie pozycje niżej od Japończyka, a na korcie zarobił od początku sezonu już prawie 200 tys. USD więcej, na równie pokaźne gaże od sponsorów raczej nie może jednak liczyć.
— Szacuję, że kontrakt z firmą Atlas, która jest największym sponsorem Janowicza, raczej nie będzie wyższy niż 200-300 tys. zł — mówi Grzegorz Kita, prezes firmy konsultingowej Sport Management Polska.
Na stronie internetowej Janowicza w zakładce „sponsorzy” jako główny wymieniany jest właśnie Atlas. Oprócz firmy produkującej materiały budowlane wymienieni są także pozostali sponsorzy: Adidas, Babolat, Carbo-Koks, diler Peugeota i sama marka Peugeot. Jako przyjaciół polski zawodnik wymienia Coca-Colę, sieć hoteli Ibis i kilka mniejszych firm.
— Tenisista, nawet jeśli jest Polakiem, nie powinien być podmiotem tylko rynku polskiego, ale światowego. Jeśli agencja, która prowadzi takiego zawodnika, będzie zdobywała kontrakty tylko na rynku polskim, to one zawsze będą kilkakrotnie niższe od tych, na które mogą liczyć zawodnicy z pierwszej dwudziestki rankingu w ujęciu światowym — dodaje Grzegorz Kita.
Japoński sposób na 10 mln? Trzeba poczekać, aż polskie społeczeństwo się zestarzeje, mocno wzbogaci, i wyjść z ofertą reklamową w świat. Janowicz może poza kortem ugrać niemałe kwoty.
— Potencjał Janowicza oceniam znacznie wyżej niż jego obecną sytuację marketingowo-sponsorską. Docelowo polski tenisista jest ideałem reklamowym, bo wyniki sportowe łączy z zaskakująco szerokim wachlarzem umiejętności tenisowych oraz posturą herosa, a to kibiców zawsze łapie za serce — twierdzi Grzegorz Kita.