Pacjenci wymusili na dentystach zmiany

Grzegorz Zięba
opublikowano: 1999-04-15 00:00

Pacjenci wymusili na dentystach zmiany

10 tys. gabinetów stomatologicznych kupi nowe autoklawy

Usługi dentystyczne od kilku lat są zdominowane przez prywatne gabinety. Lekarze tej specjalności stanowili elitę finansową. Dzięki temu są jedną z nielicznych grup wśród medyków, którą stać na zakup drogiego i nowoczesnego sprzętu.

— Dobry gabinet stomatologiczny stać na wymianę sprzętu praktycznie po roku pracy. Cena, jak widać, najczęściej nie gra tutaj roli. Coraz więcej dentystów przede wszystkim zwraca uwagę na to, czy sprzęt jest niezawodny — twierdzi Dariusz Kalinowski z firmy Amadar.

Z pewnością jest to efekt rosnących wymagań pacjentów, którzy oczekują jak najbardziej kompleksowych usług. Powoduje to, że gabinety stomatologiczne muszą kupować coraz nowocześniejszy sprzęt, co z pewnością cieszy jego dystrybutorów.

— Wiele urządzeń uważanych za zbytek stanowi teraz normalne wyposażenie każdego szanującego się gabinetu. Najlepszym przykładem mogą tu być ślinociągi i ssaki, sprzęt, który jeszcze parę lat temu praktycznie nie istniał w naszych gabinetach. Obecnie jest standardowym wyposażeniem — mówi Zbigniew Sawicki z firmy Dornwell.

Kilka lat temu pojawiło się sporo taniego asortymentu bardzo kiepskiej jakości. Był to głównie towar pochodzący z krajów Dalekiego Wschodu lub z Ameryki Południowej.

— Firmy eksportujące tę tandetę szybko znikały, a sprzęt rozpadał się w okamgnieniu. Wielu lekarzy odczuło na własnej skórze, że w tej branży nie warto oszczędzać. Przecież każdy dzień przestoju to dla gabinetu stracone pieniądze — opowiada Zbigniew Sawicki.

Poszukiwany jest więc głównie drogi, renomowany sprzęt, z serwisem którego nie ma problemu.

— Około 80 proc. autoklawów (specjalne sterylizatory), które sprzedajemy, to aparaty najdroższe — tłumaczy Dariusz Kalinowski.

Oporni na wiedzę

Handlowcy na ogół twierdzą, że we wprowadzaniu nowości do gabinetów dentystycznych bardziej przeszkadza konserwatyzm środowiska niż ceny produktów.

— Zauważamy, że środowisko stomatologów z niechęcią przyjmuje nowoczesne rozwiązania. Jest to tym bardziej przykre, że przodują w tym środowiska akademickie. Aby sprzedawać nasz sprzęt, który przecież nie jest żadną rewelacją na Zachodzie, musimy sami prowadzić szkolenia. Najłatwiej jest działać wśród stomatologów prowadzących prywatne praktyki. Ta grupa jest zmuszona do stałej walki o klienta — twierdzi Marek Bladowski z firmy MC Laser, handlującej technologią laserową.

Vivat ustawa

Zakupy sprzętu do gabinetów stomatologicznych wymuszają również zmieniające się przepisy. Jednym z tych, które wpłynęły na dynamiczny rozwój firm dostarczających sprzęt stomatologiczny, jest zarządzenie o obowiązku wyposażenia wszystkich gabinetów do 2001 r. w autoklawy parowe.

— Przed wprowadzeniem zarządzenia taki sprzęt posiadało około 0,5 proc. gabinetów stomatologicznych. Liczba działających w Polsce gabinetów, szacowana na około 10 tys., wskazuje jak wielkie pole do popisu mają dystrybutorzy sprzętu — podkreśla Dariusz Kalinowski.

Brawo reforma

Możliwości, jakie daje branża stomatologiczna handlowcom, sprawiły, że zaopatrzeniem w sprzęt dentystyczny zaczęło zajmować się wiele firm.

— Na początku lat 90. działało w tej branży kilka firm. Teraz jest ich kilkadziesiąt, z których najbardziej liczy się siedem, może osiem, ale odczuwamy już pewien tłok na rynku. Dwa lata temu nasze obroty zaczęły przez to trochę spadać. Jednak od stycznia 1999 r. widać znaczny wzrost zainteresowania sprzętem stomatologicznym — dodaje Dariusz Kalinowski.

Handlowcy najczęściej tłumaczą ten wzrost obrotów wdrożeniem reformy służby zdrowia. Ludzie zaczęli częściej korzystać z prywatnych gabinetów stomatologicznych.