Pakt na dwa takty

Jacek Zalewski
opublikowano: 2006-02-03 00:00

Jeśliby na planie Warszawy połączyć linią siedziby trzech partii — Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin — to wzdłuż Alej Jerozolimskich utworzyłaby się nieco zgięta oś. Zastrzegam, że jakiekolwiek skojarzenia z osią Berlin–Rzym–Tokio odnoszą się wyłącznie do geometrycznego podobieństwa obu linii. Naprawdę jednak trudno ich uniknąć, a wywołali to sami sygnatariusze — Jarosław Kaczyński, Andrzej Lepper i Roman Giertych — którzy wczoraj w Sejmie wykonali dziwaczną figurę proceduralną. Najpierw w sali 102 podpisali (ponoć jedynie parafowali) pakt dla mediów ojca Tadeusza Rydzyka, a po kilkunastu minutach w sali 106 powtórnie podpisali dla świeckiej reszty. PR-owski efekt był wręcz beznadziejny, a poza tym od razu pojawiły się wątpliwości, czy tam, na boku, nie został dodatkowo podpisany jakiś... tajny protokół (znów ta historia).

Najważniejszą częścią paktu są załączniki z wykazem około 140 ustaw, które w ciągu najbliższego roku będą popierane przez trzy partie dysponujące sejmową większością. To suma inicjatyw wszystkich udziałowców, chociaż pakiet kontrolny oczywiście posiada PiS. Diabeł tkwi w ustawowych szczegółach, ale już po pierwszym oszacowaniu kosztów obszernego programu automatycznie nasuwa się pytanie — kto i jak te ustawy sfinansuje? Utrzymanie przyobiecanej przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza kotwicy deficytu budżetowego na poziomie 30 mld zł jawi się utopią. W każdym razie dla uniknięcia pomyłek lepiej nazywać wczorajszy dokument „paktem trzech” (o rany, wciąż ta historia...) niż „paktem stabilizacyjnym” — aby nie pomieszać go z unijnym „paktem stabilizacji i wzrostu” z Maastricht. Najbardziej pustym fragmentem paktu jest rozdział „finanse publiczne”, zawierający tylko jeden konkret: „ustawa ma zobowiązać NBP do dbania o wzrost gospodarczy państwa”.

Optymistycznym akcentem wczorajszej uroczystości (?) w Sejmie jest odsunięcie ewentualności wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Po złożeniu podpisów przez szefów PiS, Samoobrony i LPR ich kluby przegłosują w Sejmie poprawki Senatu do ustawy budżetowej na rok 2006 w kształcie, który umożliwi prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu jej bezproblemowe podpisanie — mimo konstytucyjnego spóźnienia.