Pan w wielkich miastach

Ewa Tyszko
opublikowano: 2021-07-16 13:45

Twórcy serii „Wielki Pan” przygotowali 14 gier planszowych dla miast i 11 dla firm i instytucji. 13 gier stworzono dla ukraińskich metropolii, pierwsza polska edycja powstała dla Łodzi. Firma Gamersway przygotowuje już premierę wrocławską. Będą też warianty dla Białegostoku i Trójmiasta, a w przyszłości – dla Pragi, Koszyc i innych miast na świecie.

Łódzki Pan:
Łódzki Pan:
Założeniem planszówki jest to, że gracze wcielają się w historyczne postacie związane z konkretnym miastem. Potem toczą rozgrywki. Warunkiem zwycięstwa i zdobycia tytułu Wielkiego Pana w łódzkim wariancie jest doprowadzenie innych graczy do bankructwa lub kupno sześciu fabryk.
Krzysztof Jarczewski

Gamersway to firma założona przez Siergieja Matusowa. Anatolij Batuszan, który współpracował z nim na Ukrainie, a studiował w Łodzi, został dyrektorem projektu na Polskę, dlatego Łódź stała się pierwszym polskim miastem, które ma swoją grę. Pozyskiwaniem partnerów w naszym kraju zajmuje się Ewa Bieńkowska. Oboje prowadzą stronę grandpan.pl o polskiej edycji gry.

Łódzki Pan, wrocławski Pan

Nie tylko zabawa:
Nie tylko zabawa:
To coś więcej niż gra strategiczna, to także niestandardowa forma poznawania historii swojego miasta, m.in. przez odtwarzanie wydarzeń historycznych, które wpłynęły na jego rozwój. Do współpracy poszukujemy partnerów, czyli firm i instytucji, które chcą się znaleźć na planszy – mówi Anatolij Batuszan, dyrektor Gamersway na Polskę.
K.Jarczewski

– Założeniem planszówki jest to, że gracze wcielają się w historyczne postacie związane z konkretnym miastem. Potem toczą rozgrywki. Warunkiem zwycięstwa i zdobycia tytułu Wielkiego Pana w łódzkim wariancie jest doprowadzenie innych graczy do bankructwa lub kupno sześciu fabryk – wyjaśnia Ewa Bieńkowska.

We wrocławskiej odsłonie uczestnicy będą zdobywali miejskie imperium – przez siedem kolejnych rund gracz będzie decydował, czy kupić, czy sprzedać produkt lub ziemię. Można też zatrudniać pracowników i rozbudowywać przedsiębiorstwo.

– To coś więcej niż gra strategiczna, to także niestandardowa forma poznawania historii swojego miasta, m.in. przez odtwarzanie wydarzeń historycznych, które wpłynęły na jego rozwój. Do współpracy poszukujemy partnerów, czyli firm i instytucji, które chcą się znaleźć na planszy – opowiada Anatolij Batuszan.

Dla firm to forma reklamy, instrument marketingowy i PR-owy.

– Płacą jednorazowo 4 tys. zł netto, pojawiają się na mapie miasta i zostają na niej już na zawsze. To nie subskrypcja, którą trzeba odnawiać. Jeśli gra będzie wydawana przez 10 czy 20 lat, firma będzie jej częścią. Mamy też ambasadora gry ubranego w specjalny strój, czyli Pana, który odwiedza miejsca zaznaczone w grze. Robimy tam zdjęcia, przygotowujemy wspólne imprezy z partnerami, by podkreślić, że współtworzą tę grę i biorą udział w nietuzinkowym projekcie – uzupełnia Ewa Bieńkowska.

Mieszczanin czy krasnal

Zasłużeni:
Zasłużeni:
Pionkami w łódzkiej wersji gry są figurki związanych z miastem: poety Juliana Tuwima, aktorki Jadwigi Andrzejewskiej, pisarza Władysława Reymonta, Żyda upamiętniającego łódzką społeczność żydowską i braci Zbigniewa i Adama Kuczyńskich, prezesów firmy TME, jednego z największych na świecie dostawców komponentów elektronicznych.
K.Jarczewski

Twórcom projektu zależy, by wpływ na kształt gry mieli mieszkańcy miast. Na pudełku są narysowane obiekty – wizytówki miejsca. W środku znajdziemy zdobioną planszę z mapą, na którą są naniesione także budynki firm i instytucji partnerów. W zestawie są też pionki i karty historyczne, architektoniczne, żetony.

– To wymaga przygotowania merytorycznego, poznania historii miasta, bo tego dotyczy część pytań w grze. Merytoryczne opanowanie jednego miasta zajmuje nawet kilka miesięcy, do tego dochodzi czas na opracowanie graficzne. Komercyjnymi partnerami w Łodzi są m.in. Atlas Arena, zoo, Aquapark Fala, Monopolis, Biała Fabryka – wymienia Ewa Bieńkowska.

Pierwsze skojarzenie:
Pierwsze skojarzenie:
W Łodzi wybór historycznego stroju dla Wielkiego Pana– symbolu gry – był oczywisty: fabrykant.
K.Jarczewski

Na okładce gry zawsze jest wizerunek Wielkiego Pana w historycznym stroju dopasowanym do realiów miasta. W Łodzi skojarzenie było oczywiste – fabrykant, ale we Wrocławiu, miejscu kolejnej premiery, trwa dyskusja: może Wielkim Panem będzie mieszczanin, a może krasnal? Jakie pięć postaci wybrać, by stały się pionkami w grze? W Łodzi to Julian Tuwim, Jadwiga Andrzejewska, Władysław Reymont, Żyd i bracia Zbigniew i Adam Kuczyńscy, prezesi firmy TME, jednego z największych na świecie dostawców komponentów elektronicznych.

Na wrocławskiej liście kandydatów są m.in. Olga Tokarczuk, Marek Krajewski, Kinga Preis, Krasnal Życzliwek, Tadeusz Różewicz.

Personalizacja

Wersja dla zoo:
Wersja dla zoo:
Łódzki ogród zoologiczny zamówił grę, w której pionkami są zwierzęta.
K.Jarczewski

Grę na swoje potrzeby może kupić każda firma. Strój Pana na okładce spełnia oczekiwania partnera, tylko jego twarz w każdej wersji gry jest taka sama. Można też zamówić spersonalizowane pionki.

– Łódzkie zoo ma pionki zwierzęta, mogą też nimi być elementy oferty firmy. ŁKS w kilka godzin sprzedał cały nakład z pionkami piłkarzami. Staraliśmy się spersonalizować każdy element, można nawet zamówić grę jako prezent dla przyjaciół – pionki będą wykonane z wykorzystaniem ich zdjęć – zachęca Ewa Bieńkowska.

Elementów gry jest niemało: 413 ręcznie składanych części, pudełko z zawartością waży dwa kilogramy. Zaś po jego otwarciu czuć niezwykły zapach.

– Mieliśmy trochę kłopotów z realizacją tego pomysłu. Gdy proponowaliśmy partnerom wybór zapachów, zoo nie bardzo chciało, bo skojarzenie z zapachem zwierząt nie musi być przyjemne. A gdy zadaliśmy łodzianom na różnych portalach pytanie, czym pachnie miasto, dość szybko skasowaliśmy post… Teraz łódzka gra pachnie gruszą, inna – czekoladą. To gra, w którą można grać po wielekroć, za każdym razem rozwijając inny scenariusz. Wyciąga się karty, które dają nowe możliwości, rozbijając wcześniejszą strategię gracza – opowiada Anatolij Batuszan.

Instrument marketingowy:
Instrument marketingowy:
Partnerzy, płacąc jednorazowo 4 tys. zł, pojawiają się na mapie miasta i zostają na niej już na zawsze. To nie subskrypcja, którą trzeba odnawiać. Jeśli gra będzie wydawana przez 10 czy 20 lat, firma będzie jej częścią. Mamy też ambasadora gry ubranego w specjalny strój, czyli Pana, który odwiedza miejsca zaznaczone w grze. Robimy tam zdjęcia, przygotowujemy wspólne imprezy z partnerami, by podkreślić, że współtworzą tę grę i biorą udział w nietuzinkowym projekcie – mówi Ewa Bieńkowska, która zajmuje się pozyskiwaniem partnerów dla polskiej edycji gry.
Krzysztof Jarczewski

Choć autorom projektu towarzyszyły obawy – krótko po polskiej premierze wybuchła pandemia – okazało się, że ludzie zamknięci w domach wrócili do planszówek. Bez dużego budżetu reklamowego przez pięć miesięcy sprzedało się ponad 1000 gier. Teraz szykowana jest druga edycja łódzkiej odsłony.

– Dochodzą nowi partnerzy, zmienia się mechanika – gra będzie bardziej dynamiczna, z wieloma nieprzewidywalnymi sytuacjami. Cała rozgrywka zajmie do półtorej godziny. Już się nie mogę doczekać, kiedy w nią zagram – emocjonuje się Ewa Bieńkowska.

Polska zajmuje drugie miejsce na świecie pod względem popularności planszówek, liderem jest Wielka Brytania.

– Na Ukrainie mamy już wiernych fanów, m.in. kolekcjonera, który chce zebrać gry z wszystkich ukraińskich miast – mówi Anatolij Batuszan.

Gra jest produkowana na Ukrainie, tam powstają drewniane elementy, m.in. pionki, drukowane są elementy kartonowe.

– Ilustratorów i grafików mamy zewnętrznych, jest ich pięcioro. Każdy ma swój styl i specjalizację – jeden pionki, drugi miasta, inny ilustracje w środku gry. Uważam, że zebraliśmy najlepszy możliwy skład tego zespołu – podkreśla Anatolij Batuszan.

Gra jest tworzona dla mieszkańców miast, by je lepiej poznali, ale również jako pamiątka.

– Choć zabrzmi to górnolotnie, chcemy, żeby coś po nas pozostało. Projekt ma misję: popularyzowanie historię miast. Naszym marzeniem jest, żeby swoją grę miało każde miasto świata. Wiemy, że to niewykonalne, ale jeżeli marzysz o kupnie samochodu i kupisz go, to marzenie się skończy. A my mamy szansę żyć tym marzeniem przez wiele lat – konkluduje Anatolij Batuszan.