
Gamersway to firma założona przez Siergieja Matusowa. Anatolij Batuszan, który współpracował z nim na Ukrainie, a studiował w Łodzi, został dyrektorem projektu na Polskę, dlatego Łódź stała się pierwszym polskim miastem, które ma swoją grę. Pozyskiwaniem partnerów w naszym kraju zajmuje się Ewa Bieńkowska. Oboje prowadzą stronę grandpan.pl o polskiej edycji gry.
Łódzki Pan, wrocławski Pan

– Założeniem planszówki jest to, że gracze wcielają się w historyczne postacie związane z konkretnym miastem. Potem toczą rozgrywki. Warunkiem zwycięstwa i zdobycia tytułu Wielkiego Pana w łódzkim wariancie jest doprowadzenie innych graczy do bankructwa lub kupno sześciu fabryk – wyjaśnia Ewa Bieńkowska.
We wrocławskiej odsłonie uczestnicy będą zdobywali miejskie imperium – przez siedem kolejnych rund gracz będzie decydował, czy kupić, czy sprzedać produkt lub ziemię. Można też zatrudniać pracowników i rozbudowywać przedsiębiorstwo.
– To coś więcej niż gra strategiczna, to także niestandardowa forma poznawania historii swojego miasta, m.in. przez odtwarzanie wydarzeń historycznych, które wpłynęły na jego rozwój. Do współpracy poszukujemy partnerów, czyli firm i instytucji, które chcą się znaleźć na planszy – opowiada Anatolij Batuszan.
Dla firm to forma reklamy, instrument marketingowy i PR-owy.
– Płacą jednorazowo 4 tys. zł netto, pojawiają się na mapie miasta i zostają na niej już na zawsze. To nie subskrypcja, którą trzeba odnawiać. Jeśli gra będzie wydawana przez 10 czy 20 lat, firma będzie jej częścią. Mamy też ambasadora gry ubranego w specjalny strój, czyli Pana, który odwiedza miejsca zaznaczone w grze. Robimy tam zdjęcia, przygotowujemy wspólne imprezy z partnerami, by podkreślić, że współtworzą tę grę i biorą udział w nietuzinkowym projekcie – uzupełnia Ewa Bieńkowska.
Mieszczanin czy krasnal

Twórcom projektu zależy, by wpływ na kształt gry mieli mieszkańcy miast. Na pudełku są narysowane obiekty – wizytówki miejsca. W środku znajdziemy zdobioną planszę z mapą, na którą są naniesione także budynki firm i instytucji partnerów. W zestawie są też pionki i karty historyczne, architektoniczne, żetony.
– To wymaga przygotowania merytorycznego, poznania historii miasta, bo tego dotyczy część pytań w grze. Merytoryczne opanowanie jednego miasta zajmuje nawet kilka miesięcy, do tego dochodzi czas na opracowanie graficzne. Komercyjnymi partnerami w Łodzi są m.in. Atlas Arena, zoo, Aquapark Fala, Monopolis, Biała Fabryka – wymienia Ewa Bieńkowska.

Na okładce gry zawsze jest wizerunek Wielkiego Pana w historycznym stroju dopasowanym do realiów miasta. W Łodzi skojarzenie było oczywiste – fabrykant, ale we Wrocławiu, miejscu kolejnej premiery, trwa dyskusja: może Wielkim Panem będzie mieszczanin, a może krasnal? Jakie pięć postaci wybrać, by stały się pionkami w grze? W Łodzi to Julian Tuwim, Jadwiga Andrzejewska, Władysław Reymont, Żyd i bracia Zbigniew i Adam Kuczyńscy, prezesi firmy TME, jednego z największych na świecie dostawców komponentów elektronicznych.
Na wrocławskiej liście kandydatów są m.in. Olga Tokarczuk, Marek Krajewski, Kinga Preis, Krasnal Życzliwek, Tadeusz Różewicz.
Personalizacja

Grę na swoje potrzeby może kupić każda firma. Strój Pana na okładce spełnia oczekiwania partnera, tylko jego twarz w każdej wersji gry jest taka sama. Można też zamówić spersonalizowane pionki.
– Łódzkie zoo ma pionki zwierzęta, mogą też nimi być elementy oferty firmy. ŁKS w kilka godzin sprzedał cały nakład z pionkami piłkarzami. Staraliśmy się spersonalizować każdy element, można nawet zamówić grę jako prezent dla przyjaciół – pionki będą wykonane z wykorzystaniem ich zdjęć – zachęca Ewa Bieńkowska.
Elementów gry jest niemało: 413 ręcznie składanych części, pudełko z zawartością waży dwa kilogramy. Zaś po jego otwarciu czuć niezwykły zapach.
– Mieliśmy trochę kłopotów z realizacją tego pomysłu. Gdy proponowaliśmy partnerom wybór zapachów, zoo nie bardzo chciało, bo skojarzenie z zapachem zwierząt nie musi być przyjemne. A gdy zadaliśmy łodzianom na różnych portalach pytanie, czym pachnie miasto, dość szybko skasowaliśmy post… Teraz łódzka gra pachnie gruszą, inna – czekoladą. To gra, w którą można grać po wielekroć, za każdym razem rozwijając inny scenariusz. Wyciąga się karty, które dają nowe możliwości, rozbijając wcześniejszą strategię gracza – opowiada Anatolij Batuszan.

Choć autorom projektu towarzyszyły obawy – krótko po polskiej premierze wybuchła pandemia – okazało się, że ludzie zamknięci w domach wrócili do planszówek. Bez dużego budżetu reklamowego przez pięć miesięcy sprzedało się ponad 1000 gier. Teraz szykowana jest druga edycja łódzkiej odsłony.
– Dochodzą nowi partnerzy, zmienia się mechanika – gra będzie bardziej dynamiczna, z wieloma nieprzewidywalnymi sytuacjami. Cała rozgrywka zajmie do półtorej godziny. Już się nie mogę doczekać, kiedy w nią zagram – emocjonuje się Ewa Bieńkowska.
Polska zajmuje drugie miejsce na świecie pod względem popularności planszówek, liderem jest Wielka Brytania.
– Na Ukrainie mamy już wiernych fanów, m.in. kolekcjonera, który chce zebrać gry z wszystkich ukraińskich miast – mówi Anatolij Batuszan.
Gra jest produkowana na Ukrainie, tam powstają drewniane elementy, m.in. pionki, drukowane są elementy kartonowe.
– Ilustratorów i grafików mamy zewnętrznych, jest ich pięcioro. Każdy ma swój styl i specjalizację – jeden pionki, drugi miasta, inny ilustracje w środku gry. Uważam, że zebraliśmy najlepszy możliwy skład tego zespołu – podkreśla Anatolij Batuszan.
Gra jest tworzona dla mieszkańców miast, by je lepiej poznali, ale również jako pamiątka.
– Choć zabrzmi to górnolotnie, chcemy, żeby coś po nas pozostało. Projekt ma misję: popularyzowanie historię miast. Naszym marzeniem jest, żeby swoją grę miało każde miasto świata. Wiemy, że to niewykonalne, ale jeżeli marzysz o kupnie samochodu i kupisz go, to marzenie się skończy. A my mamy szansę żyć tym marzeniem przez wiele lat – konkluduje Anatolij Batuszan.