Dynamika roczna eksportu wyniosła na początku roku -4,3 proc. Dla porównania w grudniu sprzedaż zagraniczna wzrosła o 10 proc. Tak wynika z danych GUS (dane NBP nieco się różnią, ponieważ stosują minimalnie odmienną metodologię obliczania eksportu). Trend jest wciąż bardzo dobry, ale warto przyjrzeć się temu, co stało się w styczniu. Bo taki spadek odczuło wiele firm.


Za spadek dynamiki odpowiada kilka czynników.
Po pierwsze, to efekt utrzymującego się w Unii Europejskiej twardego lockdownu. Styczeń był najprawdopodobniej pierwszym miesiącem od czasu pierwszej fali pandemii z bardzo restrykcyjnymi obostrzeniami. Widać to chociażby na przykładzie danych o eksporcie do Czech. Z powodu spadku sprzedaży nowych samochodów o 24 proc. w styczniu sprzedaż zagraniczna do naszego południowego sąsiada, opierająca się na sektorze motoryzacyjnym, spadła o ponad 12 proc.
Po drugie, eksport spadł w styczniu wskutek końca okresu przejściowego związanego z brexitem. Brytyjskie firmy w obawie przed przerwami w dostawach zabezpieczyli się zwiększając znacząco zakupy pod koniec roku. W rezultacie, w styczniu wiele z nich bazowało już na zbudowanych zapasach, przez co sprzedaż zagraniczna z Polski załamała się o niespełna 25 proc. w porównaniu do zeszłego roku.
Ponadto za spadek eksportu odpowiedzialne są czynniki sezonowe w postaci mniejszej liczby dni roboczych oraz wysoka baza – w styczniu zeszłego roku dynamika eksportu wyniosła +15 proc.

Z pozytywnych informacji można wyróżnić dynamiczny wzrost sprzedaży do państw rozwijających się (+12,6 proc.) – tylko w tej grupie państw odnotowano dodatnią dynamikę. Na przykład eksport do Chin wzrósł w styczniu, w ujęciu rocznym, o 40 proc.
Co dalej? Przemysł jest dość odporny na trwający kryzys gospodarczy, więc w kolejnych miesiącach powinniśmy zobaczyć wyższe dynamiki eksportu. Choć są dwa zagrożenia. Pierwsze to wracające lockdowny. Ewidentne jest, że założenie wyraźnego ożywienia gospodarczego w UE od wiosny się nie sprawdza – trzeba ten moment przesunąć na późną wiosnę lub wczesne lato. Drugie zagrożenie to zaburzenia w dostawach i przerwy w działaniu niektórych fabryk. Niektóre koncerny motoryzacyjne planują wiosną ograniczenie produkcji ze względu na brak komponentów. To też może być ryzyko dla polskiego eksportu. Choć oba wspomniane ryzyka mają przejściowy charakter.