Gospodarka to system naczyń połączonych. Biurowce opustoszałe z powodu powszechnej pracy zdalnej oraz zamknięte zakłady i sklepy nie potrzebują usług niezbędnych w zdrowych czasach, tracą więc świadczące je firmy. Niektóre, np. Impel, mają jednak na to receptę, choć on również nie uniknął problemów.
– W trakcie pierwszego lockdownu największe straty zanotowaliśmy w usługach cateringowych i pralniczych, odpowiednio około 30 i 50 proc. Szeroki zakres oferty ułatwia nam jednak przejście przez kryzys – podkreśla Wojciech Rembikowski, wiceprezes Impela.
Spółka szybko zareagowała na rosnące zapotrzebowanie m.in. na dezynfekowanie pomieszczeń, mierzenie temperatury i środki ochrony osobistej. W ciągu trzech kwartałów zwiększyła przychody o 2,2 proc. r/r do 1,68 mld zł, a zysk netto o 45,7 proc. do 22,6 mln zł.
– W zakresie ochrony nie notujemy znaczącego spadku. Puste budynki też wymagają nadzoru. Poza tym klienci rozumieją, że nie warto wypowiadać umowy, by za chwilę szukać nowego usługodawcy – stwierdza Wojciech Rembikowski.

Znaczące cięcie
Impel to jedyna spółka z branży ochroniarskiej obecna na GPW. Na rynku ma jednak poważną konkurencję w postaci m.in. Seris Konsalnet Holdingu (SKH), który w 2019 r. miał 943,5 mln zł przychodów i 8,8 mln zł zysku netto. Jako firma skoncentrowana na usługach związanych z bezpieczeństwem dotkliwiej odczuł skutki epidemii.
– Wiosną otrzymaliśmy mniej zleceń i ograniczyliśmy liczbę posterunków. W dodatku klienci zamrozili negocjacje w sprawie nowych kontraktów, co uniemożliwia nam rozwój. Mamy obroty niższe od spodziewanych o około 100 mln zł. To skutkowało redukcją zatrudnienia o ok. 700 osób z 18,5 tys. – mówi Tomasz Wojak, prezes SKH.
Przeciągający się kryzys sprawił, że spółka z francuskiej grupy musi zweryfikować strategię na ten i przyszły rok, nie ujawnia jednak szczegółów. Tomasz Wojak zwraca uwagę na dodatkowy czynnik ograniczający wzrost – styczniową podwyżkę płacy minimalnej (na której ten rynek bazuje) o 7,7 proc.
– Klienci podczas negocjacji podwyżek często wskazują na brak możliwości zwiększenia budżetu na ochronę, a firm z branży nie stać na pokrycie tego wzrostu z własnych pieniędzy. Czekają nas więc kolejne ograniczenia zamówień i zatrudnienia – komentuje Tomasz Wojak.
Polski Holding Ochrony już apeluje do premiera, by wstrzymać podniesienie płacy minimalnej, które pogłębi kryzys w branży.

Konsolidacja rynku
Impel szacuje, że ma 5-procentowy udział w rynku ochrony, na którym działa ponad 3 tys. firm. Pięć największych (Seris Konsalnet, Solid Security, Impel, Securitas i Juwentus) ma łącznie 30 proc. Reszta to średnie i małe przedsiębiorstwa, które - według prognoz - na kryzysie stracą najwięcej.
– Podczas sprzyjającej koniunktury gospodarczej firmy radzą sobie dobrze. Gdy w wyniku kryzysu m.in. wydłużają się terminy płatności za usługi, widać, kto balansował na granicy rentowności, a kto ma szansę nie tylko przetrwać pandemię, ale nawet wyjść z niej zwycięsko dzięki zmianie modelu biznesowego. Sytuacja sprzyja największym firmom w branży, a wiele małych zapewne upadnie – ocenia Tomasz Wojak.
– Przeciągająca się sytuacja kryzysowa umocni pozycję głównych graczy na rynku ochrony, kosztem mniejszych, lokalnych firm, które mogą nie sprostać trwającej kolejne miesiące pandemii – potwierdza Wojciech Rembikowski.

Cyfrowa transformacja
Pandemia wpłynęła na branżę w jeszcze jednym aspekcie – przyspieszyła wzrost cyfryzacji.
– Zdalne funkcjonowanie może być równie efektywne jak model pracy sprzed pandemii. Rynek oczekuje rozwiązań opartych na technologii, zwłaszcza że ceny ochrony wzrosły od 2015 r. o 100 proc. – podkreśla prezes SKH.
Wiceprezes Impela uważa, że skoro dążymy do zachodniego poziomu zarobków, optymalizacja kosztów jest możliwa wyłącznie dzięki technice.
– Podczas ochrony letniego turnieju skoków narciarskich wykorzystaliśmy tzw. mobi guarda, czyli mobilne wieże monitorujące, wysuwające się na kilkanaście metrów i zabezpieczające standardowo teren o powierzchni 450 m kw. W momencie wystąpienia niepożądanego incydentu do akcji mogła wkroczyć grupa interwencyjna. Tym samym ograniczyliśmy, a jednocześnie wzmocniliśmy fizyczną ochronę. Personel w naszej branży będzie nadal istotny, zmieni się tylko jego funkcja w związku z rosnącym wykorzystaniem elektroniki – ocenia Wojciech Rembikowski.