Papierosowa akcyza zasnuta dymem

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-10-31 00:00

Rząd tłumaczy, dlaczego wycofał się z projektu, na którym budżet miał zyskać 300-400 mln zł. Niezbyt jasno. Lobbyści zacierają ręce. Nie wszyscy

Papierosy będą coraz droższe — wie o tym każdy palacz, który dziś za paczkę płaci prawie dwa razy więcej niż 5 lat temu. Na paleniu zarabia przede wszystkim państwo — tytoniowe wpływy do budżetu przekraczają 20 mld zł rocznie.

None
None

Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, nic dziwnego więc, że Ministerstwo Finansów (MF) chciało pomajstrować w strukturze papierosowych podatków i zarobić więcej (patrz ramka). Propozycje MF wywołały burzę w branży, aż w końcu na etapie prac w kancelarii premiera kontrowersyjne zapisy zniknęły z projektu. Jak się okazuje, autopoprawkę złożył sam minister finansów.

— Minister zrobił to po analizie, ze względów społecznych i uwzględniając, że ceny papierosów zarówno tanich, jak i drogich powinny wzrastać o podobną kwotę — informuje Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (KPRM). W czwartek papierosowym projektem miała zająć się Sejmowa Komisja Finansów Publicznych. Ale się nie zajmie.

— Prezydium komisji zdecydowało, że projekt trafi pod obrady 6 listopada — poinformowano nas w Kancelarii Sejmu.

Jeszcze 12 października resort finansów miał w sprawie papierosowej akcyzy zupełnie inne zdanie, a na jego stronach internetowych pojawił się „projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z realizacją ustawy budżetowej”, w którym proponowana była nowa 25-procentowa stawka podatku. Jak podkreślali w mediach przedstawiciele ministerstwa, rozwiązanie to miało dać budżetowi bardziej stabilne wpływy, jed nie ograniczając zyski koncernów tytoniowych.

Wiceminister finansów Jacek Kapica mówił nawet, że „zmiany w akcyzie przysporzą budżetowi rocznie dodatkowo 300-400 mln zł”, a argumentację producentów i plantatorów, optujących za utrzymaniem starych stawek, nazywał „czystym lobbingiem”. Przeciwników nie brakowało: ze zmianą struktury akcyzy nie chcieli się pogodzić trzech z czterech głównych graczy na tytoniowym rynku — British American Tobacco, Imperial Tobacco i JTI, wspierane m.in. przez związki plantatorów i Business Centre Club. „Za” był natomiast największy gracz na rynku, Philip Morris, który króluje w segmencie najdroższych papierosów.

W tę i z powrotem

Ku wielkiemu zaskoczeniu rządowy projekt ustawy, skierowany kilka dni później do Sejmu, nie zawierał już kontrowersyjnych propozycji zmian. Rząd zaproponowałpozostawienie procentowej stawki akcyzy na papierosy na dotychczasowym poziomie 32,41 proc. i podwyższenie kwotowego składnika podatku ze 170,97 zł do 188 zł za 1 tys. papierosów.

„Zapewni to wpływy do budżetu na planowanym poziomie — tj. dodatkowo ok. 345 mln zł w skali roku — i wprowadzi równomierny wzrost cen detalicznych dla wszystkich poziomów cenowych papierosów. Dzięki temu osiągnięty zostanie równomierny wpływ na poszczególne segmenty wyrobów tytoniowych i zrealizowany zostanie cel społeczny — poprzez równomierne obciążenie podwyżką zarówno tanich, jak i drogich papierosów” — odpowiedziała „Pulsowi Biznesu” KPRM zapytana o przyczynę niespodziewanej wolty fiskusa.

To już było

Dzisiejsze zamieszanie w sprawie zmiany stawki akcyzy na papierosy to odbicie w krzywym zwierciadle dyskusji, które przetoczyły się przez branżę i kręgi rządowe w połowie 2007 r. — w chwili, gdy do tytoniowej rewolucji podatkowej przymierzał się rząd Jarosława Kaczyńskiego z Zytą Gilowską w roli minister finansów.

Projekt resortu z 25 maja 2007 r. — zakładający, podobnie jak porzucony ostatnio plan, obniżkę stawki akcyzy do 25 proc. ceny detalicznej przy jednoczesnym podwyższeniu stawki kwotowej — znalazł pełne poparcie między innymi w… British American Tobacco (BAT). Koncern przed pięcioma laty wyrażał przekonanie, że zmiana stawek „zwiększy przewidywalność i zapewni stabilny wzrost wpływów do budżetu państwa” przy „zachowaniu warunków równej konkurencji między podmiotami na rynku”. W opinii przesłanej do resortu finansów BAT tłumaczył wówczas, że obowiązujący system „destabilizuje rynek wyrobów tytoniowych, wprowadzając nieuzasadnione preferencje dla najtańszych papierosów, najczęściej kosztem ich jakości”.

Teraz BAT ma zupełnie inne zdanie — uważa, że „zmiana struktury faworyzuje jedną firmę (Philip Morris), a dyskryminuje wszystkich pozostałych uczestników rynku” oraz jest niekorzystna z punktu widzenia wpływów budżetowych i „nie wnosi żadnego dodatkowego ich zabezpieczenia”. Gabriela Bar, kierownik ds. komunikacji i CSR w BAT, tłumaczy, że koncern zmienił zdanie, bo zmieniła się sytuacja — alternatywą wobec obniżenia stawki do 25 proc. była… znaczna podwyżka.

— To były zupełnie inne realia. W 2007 r. rozważano m.in. znaczną podwyżkę stawki procentowej, która miała wynieść w 2008 r. nawet 38 proc. To — w połączeniu z niedziałającą stawką minimalnej akcyzy — nie sprzyjało ani przewidywalności warunków konkurowania, ani stabilności wpływów budżetowych. Dziś jednak system funkcjonuje znakomicie — wpływy budżetowe corocznie przekraczają plany resortu finansów, a podwyżki akcyzy obciążają wszystkich równomiernie. Proponowane zmiany w tej sytuacji nie zwiększyłyby przewidywalności wpływów — argumentuje Gabriela Bar.

Papierosowe wolty

Front zmienił także Ernst & Young, który w raporcie przygotowanym pięć lat temu popierał 25-procentową stawkę, by w maju tego roku stworzyć nowy dokument, a we wrześniu opublikować uzupełnienie do niego — z konkluzją, że „dotychczasowe podejście ministerstwa finansów realizującego systematyczny wzrost stawki kwotowej i utrzymującego na stałym poziomie stawkę procentową jest w pełni uzasadnione”.

— Pięć lat temu była zupełnie inna sytuacja, stąd mieliśmy inne wnioski. Z punktu widzenia kryterium stabilności i wielkości wpływów akcyzy do budżetu państwa w 2007 r. dużym problemem było to, że mechanizm minimalnej akcyzy był nieskuteczny — tłumaczy Zbigniew Liptak, ekspert podatkowy Ernst & Young.

Jego zdaniem, większe uzależnienie akcyzy od stawki procentowej sprawiało wtedy, że ewentualne spadki cen papierosów (wywołane przez konkurujących producentów) mogły „negatywnie oddziaływać na wpływy budżetowe”.

— Od 2011 r. działa jednak bardzo skuteczny mechanizm minimalnego opodatkowania, mocno zniechęcający do wojen cenowych i stabilizujący wpływy budżetowe. Ponadto nie można zapominać, że cena paczki papierosów w ciągu pięciu lat skoczyła aż dwukrotnie — zdecydowanie większa jest więc teraz pokusa sięgania po papierosy spoza legalnego obrotu — mówi Zbigniew Liptak.

Jego zdaniem, z podatkowego punktu widzenia dziś „właściwsze wydaje się” utrzymanie w akcyzie dotychczasowego udziału części procentowej, bo daje to możliwość uzyskania wyższych przychodów z drożejących papierosów.

Kasa i zdrowie

Za obniżeniem stawki procentowej murem stoją m .in. organizacje prozdrowotne, walczące z paleniem tytoniu.

— Decyzja o rezygnacji ze zmiany struktury podatku akcyzowego jest według mnie w sprzeczności z dobrem publicznym. Kwotowa część podatku akcyzowego powinna być jak największa. To gwarantuje spłaszczenie cen na rynku i wyższą cenę wszystkich wyrobów tytoniowych, a w konsekwencji — ma ustabilizować dochody budżetowe i zniechęcać ludzi do palenia. Palacze mają rzucać palenie, a nie szukać tańszych alternatyw — tym bardziej że z punktu widzenia zdrowia publicznego wszystkie papierosy są praktycznie tak samo szkodliwe i nie ma różnić między niższą a wyższą półką cenową — mówi Łukasz Balwicki z zarządu Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych. Wokół sprawy narastają jednak niejasności.

— W branży tytoniowej trwa wojna i mnożą się oskarżenia o sprzyjanie poszczególnym koncernom czy uleganie wpływom lobbystów. Takimi zarzutami łatwo się szafuje — można np. mówić, że postulowanie podwyższenia stawki kwotowej sprzyja tylko koncernowi Philip Morris. My popieramy to stanowisko, bo takie są wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która podkreśla, że zmiana struktury akcyzy będzie zachęcała do rzucenia palenia — mówi Łukasz Balwicki.

Akcyza na przemyt

Papierosy zaprzątały też uwagę posłów opozycji. Pod koniec września raport, w ostrych słowach krytykujący pomysł obniżenia stawek akcyzy, opublikowała Fundacja Republikańska (FR), prawicowy think-tank, którego pierwszym prezesem był Przemysław Wipler — dziś poseł PiS zasiadający m.in. w Komisji Finansów Publicznych (do której trafił rządowy projekt) i będący jedną z „gospodarczych twarzy” największej partii opozycyjnej.

Eksperci FR zapewniali, że zmiana stawki na 25 proc. „spowoduje negatywne skutki w co najmniej trzech aspektach — konkurencji na rynku, sytuacji konsumentów i szarej strefy oraz w aspekcie dochodów budżetowych”.

— Pomysł na obniżenie procentowej i zwiększenie kwotowej stawki akcyzy byłby świetny, gdyby całkowicie nie rozmijał się z rzeczywistością. Trzeba chyba w ogóle nie wychodzić z domu albo biura, żeby myśleć, że wzrost cen legalnych papierosów zmniejszy liczbę palaczy i zadziała „prozdrowotnie”. Palacze pozostaną palaczami, tylko że zostaną wypchnięci do rosnącej szarej strefy — i nic dziwnego, bo różnica cen między legalnymi i szeroko dostępnymi przemycanymi papierosami jest coraz większa, podobnie jak różnica między ceną papierosów a tytoniu do palenia. Budżet skorzystałby na szeroko zakrojonych, kompleksowych działaniach przeciwko przemytowi, nie na — na szczęście porzuconym — pomyśle zmiany struktury akcyzy. Moim zdaniem, doszliśmy już do momentu, w którym zwiększanie akcyzy będzie obniżało dochody państwa. Klientów przybędzie natomiast zorganizowanym grupom przestępczym zajmującym się przemytem — mówi Przemysław Wipler.

Europa redukuje stawki

Kraje Unii Europejskiej mają swobodę w ustalaniu składnika procentowego akcyzy. Według danych Komisji Europejskiej z połowy tego roku, składnik procentowy ma najmniejszy udział w cenie paczek kupowanych przez Duńczyków i Szwedów (1 proc.), największy zaś – w Hiszpanii (55 proc.) i Włoszech (54,35 proc.). Polska z 31,41-procentową stawką plasuje się dziś mniej więcej w połowie europejskiego peletonu – w dwunastu krajach udział części procentowej jest wyższy, a w czternastu niższy. W ostatnich latach składnik procentowy został zmniejszony w osiemnastu państwach wspólnoty, m.in. w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii, czy – w kwietniu tego roku – w Danii, która ścięła go z 21,65 proc. do 1 proc.

O co chodzi z papierosową akcyzą

W cenie papierosów większość to podatki — akcyza i VAT. Żeby nie było zbyt prosto, akcyza w Polsce jest mieszana i składa się z dwóch części: procentowej (czyli odsetka detalicznej ceny paczki — dziś 31,41 proc.) i kwotowej (liczonej od 1000 sztuk papierosów — obecnie 170,97 zł). Ubiegłoroczne wpływy budżetu z podatków od papierosów wyniosły ok. 23,4 mld zł — czyli 9,6 proc. całych dochodów państwa. Najwięcej dała właśnie akcyza — bo aż 18,26 mld zł. Ministerstwo Finansów jeszcze na początku października przekonywało, że zmiana struktury akcyzy — zwiększenie części kwotowej, niezależnej od ceny paczki, przy zmniejszeniu części procentowej — ustabilizuje wpływy budżetu i uniezależni je od cenowych gier koncernów. Przeciwnicy projektu twierdzili natomiast, że wprowadzenie go w życie spowoduje wzrost tytoniowej szarej strefy .i w konsekwencji doprowadzi do spadku przychodów z akcyzy. Na rozwiązaniu reklamowanym przez resort finansów najwięcej skorzystaliby producenci, w których ofercie przeważają droższe papierosy.