Wiemy, dlaczego Zbigniew Jagiełło pozbywa się z PKO BP Wojciecha Papieraka
Faworyt konkursu na członka zarządu PZU odpowiedzialnego za detal nie ma sobie nic do zarzucenia.
Konflikt między Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PKO BP, a Wojciechem Papierakiem, wiceprezesem odpowiedzialnym za rynek detaliczny, od miesięcy był tajemnicą poliszynela. Z naszych informacji wynika, że obaj ścierali się ostro głównie ze względów ambicjonalnych, ale różniły ich też kwestie merytoryczne. Świadczą o tym dokumenty, które kilka tygodni temu trafiły anonimowo do "PB". Była wśród nich "analiza modelu funkcjonowania pośredników". Z jej treści wynika, że powstała pod koniec 2010 r. w otoczeniu Zbigniewa Jagiełły.
Milionowe prowizje
Dokument jest bardzo krytyczny dla Wojciecha Papieraka, który fotel wiceprezesa PKO BP chce zamienić na funkcję członka zarządu PZU. Jego autorzy twierdzą, że sposób współpracy PKO BP z pośrednikami "tworzy środowisko korupcjogenne", a nawet jest "działaniem na szkodę banku".
— To zarzut zupełnie bezpodstawny. Model nie jest korupcjogenny ani tym bardziej nie działa na szkodę banku. Wystarczy spojrzeć na wyniki, jakie bank realizuje w tym kanale — mówi Wojciech Papierak.
Z "analizy" wynika, że przez dziesięć miesięcy 2010 r. we współpracy z pośrednikami PKO BP udzielił kredytów na ponad 4,7 mld zł. Większość, prawie 3,1 mld zł, to były kredyty hipoteczne — prawie jedną trzecią "hipotek" bank sprzedał przez pośredników. Ci natomiast od stycznia do października 2010 r. zainkasowali 75 mln zł prowizji, z czego za kredyty hipoteczne 64,4 mln zł. Dokument wymienia jeszcze kwoty odpisów z transakcji z pośrednikami, które w 2009 r. wyniosły 87,2 mln zł, a w trzech kwartałach 2010 r. 92,5 mln zł. I wskazuje, że kredyty, udzielane z pomocą pośredników cechuje znacznie wyższa szkodowość.
Według dokumentu, to efekt tego, że bank nie przeprowadza analiz jakości sprzedaży, dochodowości i poziomu ryzyka dla tego kanału. Wojciech Papierak zapewnia, że takie analizy i bieżący monitoring są prowadzone. Nie podaje jednak szczegółów.
— Z tą formą współpracy wiąże się pewne ryzyko, jednak stosujemy konkretne mechanizmy, które im zapobiegają i je marginalizują — twierdzi odchodzący wiceprezes PKO BP.
Mali dostają więcej
Zapewnia, że nie stwierdzono przypadków, by pracownicy banku przekazywali klientów do pośredników w celu podzielenia się prowizją (co sugeruje dokument przesłany do "PB"). I że lokalni pośrednicy mają niższe prowizje niż ogólnopolscy. Co innego wynika z "analizy". Zgodnie z nią giganci pośrednictwa finansowego, jak Open Finance czy Dom Kredytowy Notus, za sprzedaż kredytu hipotecznego inkasują 2,3 proc. jego wartości, a Fiolet Powszechny Dom Kredytowy 2,8 proc. Tymczasem prowizja aż osiemdziesięciu małych, lokalnych pośredników przekracza 2,8 proc.
Wojciech Papierak odrzuca też kolejny zarzut z dokumentu: że współpraca z pośrednikami nie jest prowadzona jako odrębna linia biznesowa.
— Tak samo działają inni: Pekao, Nordea czy Deutsche Bank — tłumaczy wiceprezes PKO BP.
Broni swojej decyzji z marca 2010 r., zgodnie z którą za dotychczasowego klienta PKO BP uznaje tylko tych przedsiębiorców, którzy poza rachunkiem bieżącym korzystają z innego produktu banku. Tymczasem według "analizy", ta decyzja i zupełny brak definicji dotychczasowego klienta detalicznego banku umożliwia "utratę przychodów przez wynagradzanie pośredników za sprzedaż dla klientów własnych banku".
Wątek bułgarski
Współpraca z pośrednikami to nie wszystko, co ma obciążać Wojciecha Papieraka. Chodzi też o brak właściwego nadzoru nad oddziałami regionalnymi. Do "PB" dotarły raporty z audytów wewnętrznych przeprowadzonych na przełomie 2010 r. i 2011 r. w oddziałach w Szczecinie i Szczecinku. W pierwszym doszło do naruszenia wielu procedur bankowych, które zaowocowały podejrzeniem wyłudzenia kredytów na prawie 44 mln zł. W drugim wykryte straty były znacznie niższe (ponad 1 mln zł), ale dotyczyły procederu, w który zaangażowana była grupa ponad 80 mieszkających w Polsce Bułgarów. Na podstawie sfałszowanych dokumentów założyli oni w PKO BP rachunki Platinium, wpłacając na nie po 10 tys. zł. Pieniądze od razu wypłacali albo przelewali na konta innych członków grupy. Na podstawie jednorazowego wpływu 10 tys. zł bank przyznawał Bułgarom 10 tys. zł kredytu odnawialnego, a części z nich udzielił też gotówkowych pożyczek. Zdecydowana większość tych pieniędzy została przez PKO BP stracona. Co na to Wojciech Papierak? Odmówił komentowania wewnętrznych dokumentów banku.