Krążąc po Helsinkach, przejedliśmy się śledziami. Robią je tam świetne, ale po kilku dniach z zatroskaniem zauważyliśmy na skórze pierwsze objawy łuski. Koniecznie trzeba było zastosować terapię szokową. Natychmiast udaliśmy się do restauracji Kynsilaukka. Jak nazwa wskazuje, króluje tam czosnek. Dań w menu zatrzęsienia nie ma, ale coś wybrać można. Zaczęliśmy od grillowanego przegrzebka (scallop), który przywędrował na stół z dwiema krewetkami (9,5 euro). Całe towarzystwo wyraźnie pod wpływem czosnku. Popiliśmy kieliszkiem białego libańskiego wina, które w kieliszku się wstydziło, że jest aż tak ciepłe. Na główne danie zamówiliśmy parasta padasta (18,3 euro). Tylko dla porządku podajemy, że chodzi o potrawkę z jagnięciny. Podano ją w kociołku, osobno na stół przybiegły ziemniaki. Nie warto nawet dodawać, że były przedtem zapiekane w czosnku. Zasmakowało. Teraz jedynie pozostało wybrać wino. Padło na Tarapaca Cabernet Sauvignon Gran Reserva 2004 z Chile (120 ml za 6,7 euro). Spróbowaliśmy. Całkiem udana kombinacja.
Gdy miło się zastanawialiśmy nad tym, jak na nasze zapachy zareaguje taksówkarz, doszły nas podniesione głosy z sąsiedniego stolika. Grupa amerykańskich turystów ostro protestowała, że nie ma w menu deserów z czosnkiem. U nich to ponoć normalka.
Parasta padasta, czyli potrawka z jagnięciny.
Kynsilaukka
22 Fredrikinkatu Helsinki
