Kobiety w biznesie… Ale banał? Nie tym razem. Nie ci goście, nie ta atmosfera, nieco wina. I za daleko od biura.
Thank God I’m a woman (napis na plakacie, na kamienicy przylegającej do siedziby warszawskiej giełdy). Proroczo. W środku giełdowego budynku — damski wieczór. Na nieformalne spotkanie, organizowane przez New Connect Club, przyszło kilkadziesiąt pań. Prezeski, właścicielki, menedżerki, dziennikarki. Rewia mody. Panowie — jak choćby gospodarz Ludwik Sobolewski czy odkrywca Jerzy Majcherczyk, który właśnie dokonał eksploracji kanionu Colca — pozostają w cieniu. Lejt motyw: kobiety w biznesie, nowoczesne bizneswoman.
— Dwudziesty pierwszy wiek będzie należał do kobiet? Niekoniecznie. Nieważne są spódnica czy spodnie, ważna skuteczność — koncyliacyjnie zaczyna Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes PTK Centertel.
Jak zwykle w dżinsach i jak zwykle — uśmiechnięta. Na kanapie, po lewej stronie ma Annę Hejkę, partnera grupy MCI Management, którą na Forum w Davos okrzyknięto Global Leader of Tommorow. Zdecydowana, skoncentrowana, doświadczona i pewna siebie. I z takiej też pozycji wygłasza opinie.
— Dwudziesty pierwszy wiek jest dzięki kobiecie. Dzięki Margaret Thatcher, która pchnęła Reagana do podjęcia jej polityki. Bez niej byśmy wciąż byli częścią bloku sowieckiego! — twierdzi.
Zgoda.
Wiara w klapkach
Głos zabiera trzecia bohaterka spotkania, z drugiego końca rozległego mebla. To Joanna Kuzdak, prezes Bankier.pl. Panowie, miejcie się na baczności, przynajmniej ci z sektora finansowego.
— Świat finansów powoli zaczyna należeć do ambitnych pań i zwiększa się ich znaczenie. Kiedyś dla mnie spotkać kobietę na wysokim stanowisku w branży to było wydarzenie — zaznacza Kuzdak, od dwunastu lat obecna w świecie poważnej finansjery.
Inna obserwacja, bardziej psychologiczna: mężczyźni nie skupiają się na różnicach między płciami, lecz na biznesie. Autorka: prowadząca spotkanie Olga Kozierowska, na co dzień dyrektor ds. marketingu i komunikacji w DPD Polska, gospodarz sobotnich audycji w Radiu PiN.
— Miałam kiedyś spotkanie z kilkunastoma kobietami sukcesu i wszystkie — prócz mnie — uważały, że osiągnęły to, co miały, dzięki szczęściu — zaczęła Anna Hejka.
A przecież "sky is the limit" to hasło nie tylko dla facetów.
— Znalazłam się w pewnym momencie — bez pieniędzy, paszportu, jedzenia, rodziny i przyjaciół — sama w Hiszpanii. A jednak skończyłam jedną z najlepszych szkół MBA, bo miałam zaszczepioną przez rodziców wiarę, że mogę osiągnąć niemal wszystko — skwitowała partner w MCI Management.
A tu zamiast szkoleń z wiary w siebie gazety pełne są ogłoszeń od konsultantów specjalizujących się w wizerunku w biznesie. Grażyna Piotrowska-Oliwa, w pracy nieraz wymagająca i ostra, w domu nie robi sobie z szafy korporacyjnego czyśćca. Szare garsonki, garnitury, żakiety? Dobre sobie!
— Czy pani prezes wie, że pani ubiór stanowi istotne naruszenie zasad ubioru korporacyjnego? — prezes telekomu cytuje ostateczny argument pewnego mężczyzny, doskonale przy tym imitując jego wściekłe sapanie.
Nadział się na kontrę szefowej PTK Centertel:
— Jak pan będzie kierował tak dużą firmą, jaką ja prowadzę, to pewnie będzie panu wolno nawet w klapkach przychodzić.
Kto kogo za kolano
Chodzi zatem na trzynastocentymetrowym, odważnym obcasie. Nie Doda, ale też nie szara mysz. Piotrowska-Oliwa ocenia, że pierwsze wrażenie się liczy, ale mniej niż to, co kobieta ma do powiedzenia. I zaraz zaczepia Ludwika Sobolewskiego:
— Ej, znamy się dziesięć lat. Czy kiedykolwiek mnie nie słuchałeś? — pyta, przekornie mrugając okiem.
Prezes GPW wywołany do tablicy. Na luzie, bez oficjalnych formułek. Jak to po pracy.
— Lata temu na pewnym walnym pojawiło się rezolutne dziewczątko. I je świetnie poprowadziło. Pomyślałem: przyszłość będzie należała do niej. To była Grażyna Piotrowska — zdradził.
Zdaniem Sobolewskiego, zarząd giełdy świetnie funkcjonuje, bo jest jak... ABBA: dwie kobiety, dwóch panów. "Waterloo" szef GPW już nie zaśpiewał, ale oddał głos mistrzyni ciętej riposty. Prezes Centertela akcentowała fakt, że kobiety nie potrafią trzymać nerwów na wodzy. Rada: mniej paniki, więcej chłodnej kalkulacji. Chociaż to niejeden męski tuz rynku internetowego miał pietra przed drugim spotkaniem z Joanną Kuzdak, szefową Bankiera.pl. Bo ta, gdy zaczynała karierę w spółce, zwykła ubierać się oficjalnie. Tak, jak w poprzednim miejscu pracy, czyli w banku.
— Pierwsze spotkanie, wita mnie przerażony pan w wyciągniętym swetrze. A więc drugi raz szłam na luzie, a tu ten sam mężczyzna w garniturze, chyba naprędce pożyczonym — wspomina Kuzdak.
Anna Hejka podsycała temat innymi "ciekawostkami przyrodniczymi":
— Negocjowaliśmy z Niemcami, zdarzały się napięte momenty. I wtedy mogłam położyć rękę nawet na kolanie tym Niemcom — i nikt mi nie dał w twarz. A gdyby on tak mi zrobił, oberwałby. A tu moje zachowanie zostało, zresztą słusznie, odebrane jako gest uspokajający, bez drugiego dna — opisywała tajniki kobiecych technik negocjacyjnych.
Mrówki w hotelu
Niedługo wcześniej na salę weszła Anna Nietyksza, prezes Eficomu, autoryzowanego doradcy na New Connect, a zarazem spółki notowanej na "małej giełdzie". Na tablicy wyników sesji mignęła akurat nazwa firmy, a przy niej czternaście procent z groszami. W takim samym kolorze jak nieodłączne dodatki pani prezes. Na czerwono. Ale bessa jej nie zatrzyma…
— Komunikujemy, przekonujemy i pokazujemy lepiej niż męska część. Między innymi dzięki temu etap po etapie tworzę dużą firmę — deklarowała Anna Nietyksza.
Odniosła się tym samym do obserwacji Małgorzaty Remisiewicz z "Manager Magazin":
— Kobiety lubią małe formy. Gdy mężczyzna myśli o sieci hoteli, kobieta woli pucować pensjonacik. Takie pawie i mrówki. Kobiety mają trudność ze wskoczeniem na większą skalę działalności. Czerpmy więc ekstrawagancję, ryzyko ze świata pawi — zachęcała dziennikarka.
Obserwacja męskiego zoo przynosi więcej wniosków. Ot, zwierzęta stadne.
— Są razem, tworzą męskie kluby i doprowadzają do szewskiej pasji pytaniem, jak kobieta w moim wieku może już piastować takie stanowisko — to Grażyna Piotrowska-Oliwa.
A zimna statystyka pokazuje, że kobiety potrafią dyskryminować się same. Wniosek z amerykańskich badań: największym wrogiem kobiety w biznesie jest inna bizneswoman. Ubolewała nad tym Anna Nietyksza:
— Członkowie męskich klubów mocno się wspierają. Przy cygarze załatwia się tam sprawy dużego biznesu. To też jednak miejsce, gdzie kobiety nie mają wstępu.
Zawstydzone samce spuściły wzrok. Choć pewnie, w głębi duszy, stadne cygaro, szklaneczka i — może — sprośne dowcipy nie wydawały się im najgorszą opcją na końcówkę damskiego wieczoru. n
Czekolada na księżycu
Peruwiański kanion Colca, którego ściany wznoszą się z lewej strony na ponad 3200 m nad poziom rzeki, zaś z prawej — na 4200 m, jest dwa razy głębszy od Wielkiego Kanionu Kolorado. Kanion ma długość 120 kilometrów. Jego dno przypomina krajobraz księżycowy, pokryty głazami i pozbawiony jakiejkolwiek roślinności. Pierwszy raz kanion przepłynięto w 1981 roku. Kto odkrył go wtedy dla świata, także turystycznego? Polacy z krakowskiego klubu kajakowego Bystrze wpisani potem do Księgi rekordów Guinnessa. Uczestnicy wyprawy nadali w kanionie Colca kilka nazw, m.in.: Wodospady Jana Pawła II, Kanion Polaków czy Wodospad Czekoladowy. W tym roku wyprawa Jerzego Majcherczyka, spenetrowała niezbadane wcześniej dwadzieścia kilometrów kanionu.
Klub otwarty
New Connect Club to w założeniu twór, gdzie spotyka się pierwsza liga biznesu. Z jednej strony otwarty na całą społeczność okołogiełdową i nie tylko, z drugiej stroniący od oficjałek. Projekt jest częścią serwisu New Connect All the People, działającego pod patronatem GPW. A Ludwik Sobolewski zapowiada więcej podobnych projektów w sieci.
Pawie! Wpuście panie
5
Nawet tyle samic znajduje się w haremach tworzonych
przez pawie.
6
W tylu spółkach giełdowych w Polsce prezesem jest kobieta.
22
proc. Taki odsetek kadry kierowniczej wysokiego szczebla stanowią panie.
Gorączka lat 80.
Teoretycznie ABBA koncertowała w latach 1972-82. Praktycznie, jej spuścizna jest wszechobecna do dziś. Nie chodzi tylko o film "Mamma Mia", ale też o zarządy spółek układane według parytetu 2+2. Grupa muzyczna stworzyła nawet im hymn "Money, Money, Money". Zaczęło się jednak od utworu "Waterloo", dającego pierwsze miejsce na Konkursie Piosenki Eurowizji w 1974 r. Po rozpadzie zespołu płakały miliony fanów. Kilka lat temu grupa odrzuciła ofertę opiewającą na miliard dolarów za sto koncertów. Bo i po co im to, skoro już po swoim rozpadzie ABBA sprzedała 400 milionów płyt, tyle samo co w czasach koncertowania. "Mamma Mia" rozkręciła szał na nowo. Rezultat? Płyta z przebojami grupy znalazła się na pierwszym miejscu list sprzedaży w Wielkiej Brytanii i USA.
