Aż 52 proc. Polaków chce wcześniejszych wyborów parlamentarnych. 27 proc. ankietowanych uważa natomiast, że Sejm powinien przetrwać do końca kadencji, a żadnego zdania na ten temat nie ma aż 21 proc. badanych – wynika z sondażu Pentora dla Polskiego Radia.
Według Jerzego Głuszyńskiego z Pentora, Polacy uznali, że jeśli z rządzeniem są takie kłopoty, to może lepiej wybrać parlament jeszcze raz. Większość chce też odpocząć od kłótni politycznych i liczy na to, że wybory coś tu zmienią. Tymczasem z dyskusji polityków zaproszonych do Niedzielnego Salonu Trójki wynika, że partie polityczne nie chcą wcześniejszych wyborów.
Jerzy Szmajdziński powiedział w Niedzielnym Salonie Politycznym Trójki, że o tym , czy będą wcześniejsze wybory decyduje prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, będzie on straszył partie wchodzące w skład paktu stabilizacyjnego wcześniejszymi wyborami, jeśli uzna, że zbyt daleko wykraczają poza normy, które im określił.
Według Wojciecha Wierzejskiego z LPR, pakt stabilizacyjny funkcjonuje dobrze i wybory nie są potrzebne. Ryszard Czarnecki z Samoobrony uważa, że do nowych wyborów nie poszłaby większość z tych osób, które dziś popierają takie rozwiązanie. Uważa on, że nowe wybory byłyby wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
Adam Bielan z PiS powiedział, że jego partia ma nadzieję, iż pakt stabilizacyjny dotrwa do końca. Podkreślił jednak, że jeśli nie będzie w parlamencie większości zdolnej stanowić prawo to mniejszym złem będą przyśpieszone wybory.
Julia Pitera z PO uważa, że ze wzgledu na sondaże PO powinna poprzeć wcześniejsze wybory, natomiast z praktycznego punktu widzenia jest to bez sensu, ponieważ nie przyniosłyby one radykalnej zmiany układu sił w parlemencie.
Marek Sawicki z PSL jest przeciwny samoorozwiązaniu Sejmu, bo - jak tłumaczył -społeczeństwu nie powinno się serwować wyborów co kilka miesięcy.
Instytut PENTOR Research International przeprowadził sondaż telefonicznie 8 marca na reprezentatywnej próbie 800 dorosłych osób. Margines błędu wynosi 3 proc.