- Niektóre nasze plany wykraczają poza rok 2025, dlatego nazwaliśmy strategię Pesa 2025+ - tłumaczy Krzysztof Zdziarski, prezes bydgoskiej firmy, prezentując jej przyszłe projekty.
Jednym z nich jest napęd wodorowy.
- Jestem przekonany, że może jeszcze nie ta, ale już kolejna dekada należeć będzie do takiego właśnie napędu, co stanie się szczególnie widoczne w transporcie kolejowym – mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR).
Fundusz w 2017 r. zainwestował 300 mln zł w znajdującą się wtedy w bardzo trudnej sytuacji finansowej Pesę i stał się jej największym akcjonariuszem.
Choć wodór ma być paliwem przyszłości, bydgoski producent już we wrześniu tego roku podczas targów kolejowych Tarko w Gdańsku ma zademonstrować swój pierwszy prototyp manewrowej lokomotywy na to paliwo. To pojazd będący owocem współpracy Pesy z Orlenem. Docelowo lokomotywa, po tym jak uzyska wszystkie niezbędne homologacje, ma trafić do spółki Orlen KolTrans.
Pesa chce natomiast w kolejnych latach produkować nie tylko lokomotywy manewrowe na wodór, ale także pociągi do ruchu regionalnego Regio160 z napędem wodorowym oraz hybrydowym. Na początek będą to pociągi dwu- i trzyczłonowe. Zdaniem Krzysztofa Zdziarskiego mogą się one stać alternatywą dla tradycyjnych składów spalinowych na kilkudziesięciokilometrowych trasach, na których nie ma trakcji (np. Hel lub trasy w górach). Realizacja tych zamierzeń oznaczałaby, że Pesa dołączy do Alstomu, który dotychczas jako jedyny wdraża do seryjnej produkcji w Polsce pociągi wodorowe.

Bydgoska spółka planuje też oprzeć produkcję na standardowej platformie Regio160 (dotychczas poszczególne zamówienia dla różnych klientów choć bywały technicznie podobne do sobie, nie miały jednakowej platformy). Dzięki temu możliwa będzie produkcja składów o modułowej zabudowie, różniących się jednak pod względem długości i wysokości (Pesa jako jedyny polski producent ma doświadczenie w budowie pojazdów piętrowych), a także zastosowanego napędu.
Kolejny kierunek rozwoju grupy to produkcja składów na potrzeby kolei dużych prędkości.
- W naszej strategii zdecydowanie jest miejsce dla pojazdów osiągających prędkość nawet powyżej 250 km/h. Już teraz nasze pojazdy w testach na symulatorze przekraczały 300 km/h - deklaruje prezes Pesy.
Podkreśla, że wszyscy dostawcy komponentów, z jakich korzysta jego firma, mają doświadczenie we współpracy z producentami pojazdów wykorzystywanych przez koleje dużych prędkości.
- Jesteśmy już dziś liderem rynku w tej części Europy. Do takiego stwierdzenia upoważniają nas zarówno wielkość, jak i jakość produkcji – deklaruje prezes.
Choć historia dzisiejszej Pesy liczy kilkadziesiąt lat, tzw. nowożytna Pesa to ostatnie 20 lat. W tym czasie bydgoskie zakłady wyprodukowały prawie 1,5 tys. pojazdów, z których około 40 proc. trafiło na eksport.
- Pesa to jedna z nielicznych polskich firm produkcyjnych, która jest w stanie tworzyć własne technologie i wchodzić z nimi na zagraniczne rynki, w tym najbardziej wymagające – mówi Paweł Borys.
Pojazdy Pesy jeżdżą obecnie po torach nie tylko w Rosji, Kazachstanie, na Białorusi i Ukrainie, czy w państwach Europy Środkowej – Czechach, Bułgarii i Rumunii, ale także m.in. we Włoszech i w Niemczech.
Ostatnio do klientów firmy dołączają też samorządy ze Słowacji, ale szefostwo Pesy myśli już o kolejnych rynkach eksportowych, nie tylko w Europie, choć żadnych szczegółów na razie nie podaje.
W strategii firmy znalazły się również założenia finansowe.
Na koniec 2025 r. przychody grupy miałyby sięgnąć 3,5 mld zł (w 2020 r. Pesa miała skonsolidowaną sprzedażą w wysokości około 2,4 mld zł).
- Chcemy utrzymać rentowność EBITDA na poziomie 8-10 proc. – deklaruje Krzysztof Zdziarski.
To oznaczałoby, że w 2025 r. skonsolidowana EBITDA Pesy sięgnęłaby 280-350 mln zł. W zeszłym roku po raz pierwszy od wielu lat bydgoska firma miała pozytywny wynik EBITDA, który wyniósł 5,1 mln zł (rok wcześniej miała stratę sięgającą aż 507 mln zł).
Prezes zaznacza, że jeśli byłoby to korzystne, być może pod koniec okresu, jaki obejmuje przyjęta właśnie strategia, Pesa zacznie przygotowania do debiutu giełdowego. W grę mogą też wchodzić alianse strategiczne, a nawet przejęcia.
- Byłoby nam po drodze na przykład z Newagiem albo ze Škodą – wymienia Krzysztof Zdziarski.
Przypomnijmy, że cztery lata temu, gdy Pesa była w dołku, czeska firma była jednym z podmiotów zainteresowanych przejęciem firmy z Bydgoszczy.