- Polska nie jest szczególnie bogata w węglowodory, więc musi podchodzić do nich z gospodarnością – twierdzi Paweł Majewski, prezes PGNiG.
PGNiG to kontrolowany przez skarb państwa sprzedawca gazu, który wydobywa też węglowodory (czyli ropę i gaz). Krajowe wydobycie daje około 4 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie, czyli mniej niż jedną czwartą całkowitego zużycia w Polsce, które przekracza 20 mld m sześc.
Więcej niż 4 mld m sześc. PGNiG z krajowych złóż nie wyciśnie, ale może wyciskać je dłużej. Pomoże w tym sztuczna inteligencja.

Odwierty kosztują miliony
Na sztucznej inteligencji PGNiG oparł projekt Smart Field, które pozwala skuteczniej analizować i organizować cały proces wydobywczo-produkcyjny. W efekcie ze złoża można pozyskać więcej surowca przy mniejszym koszcie. To ważne, skoro jeden odwiert może kosztować nawet 100 mln zł.
Szacunki PGNiG mówią, że dzięki Smart Field polskie złoża będą mogły być eksploatowane o 10 lat dłużej, niż dotychczas przewidywano. W efekcie w latach 2021-22 krajowe zasoby wydobywalne wzrosną o 7,3 mld m sześc., a licząc łącznie okres 2019-22 – o ponad 11 mln m sześc.
Rosja dominuje, ale słabiej
Trzy czwarte zużywanego gazu w Polsce zapewnia imporu. PGNiG chwalił się w lutym 2021 r., że już ponad 25 proc. surowca sprowadzanego przez spółkę z zagranicy to LNG, czyli skroplony gaz ziemny, głównie z kierunku amerykańskiego, katarskiego i norweskiego. Mimo to tradycyjnie dominuje gaz rosyjski, którego udział w łącznym imporcie surowca przez PGNiG utrzymuje się na poziomie około 60 proc. To i tak mniej niż w 2015 r., kiedy udział wynosił 90 proc. Spadek wynika z uruchomienia terminala LNG w Świnoujściu, który umożliwia sprowadzanie gazu drogą morską. Reszta importu to kierunek zachodni i południowy.
W Danii bez opóźnień...
Struktura importu zmieni się po 2022 r. Wtedy uruchomiony zostanie gazociąg Baltic Pipe, umożliwiający import gazu z Norwegii, a jednocześnie wygaśnie długoterminowy kontrakt z Rosją.
- To nie znaczy, że już nigdy nie kupimy gazu z Rosji. Jeśli cena będzie atrakcyjna, to dlaczego nie – mówi jednak Paweł Majewski.
W trwającej budowie Baltic Pipe pojawiła się ostatnio przeszkoda. Pod koniec maja duńska Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności cofnęła wydane już pozwolenie na budowę gazociągu.
- Być może uzupełnienie dokumentów po stronie duńskiej obędzie się bez opóźnienia – uspokaja tymczasem Paweł Majewski.