Wina. Z Beaujolais
W każdy trzeci czwartek listopada na stoły trafiają butelki z Beaujolais Nouveau. Trzeba wypić trunek do 31 stycznia następnego roku. Ale nic straconego! Szlachetniejszymi winami z tej prowincji można się delektować cały rok.
Wyjątkowo owocowy smak Beaujolais Nouveau zawdzięcza szczególnemu rodzajowi winifikacji. Oto macerowaniu poddaje się niezmiażdżone winogrona. By fermentacja przebiegała w ich wnętrzu bez tlenu, do beczek wtłacza się dwutlenek węgla. Kolor i aromaty wina biorą się zatem ze środka owoców, a ze skórek winogron nie uwalnia się tanina (Beaujolais Nouveau nie ma — charakterystycznej dla tego garbnika — goryczki). Brak taniny, odgrywającej wielką rolę w dojrzewaniu win, powoduje, że Nouveaux nadają się jedynie do szybkiego spożycia.
Inne wina latami wdzięczą się na półkach, by kogoś zwabić, a niemal połowa win z rejonu Beaujolais zmienia właściciela na pniu — w parę miesięcy po zebraniu winogron. Marzenie wszystkich producentów! Genialny marketing!
Podbój świata przez Beaujolais Nouveau rozpoczął się dopiero w 1985 roku. Przedtem wino to pito jedynie w paru największych miastach Francji. Ale i tu określonego dnia listopada pojawiało się z niebywałym hukiem w restauracjach — minutę po północy (ani chwili wcześniej!), dostarczane balonami, helikopterami czy szwadronami motocyklowych kurierów i w końcu podawane na przykład przez... pędzących na wrotkach kelnerów. Majstersztyk polega na tym, że udało się rozbudzić powszechne oczekiwanie na to młode wino na wszystkich chyba kontynentach.
Cudzego nie znacie
Region Beaujolais po raz pierwszy odwiedziłem, sprowokowany głównie niewyszukaną ofertą win z tego rejonu w Polsce (głównie Nouveaux). Wielka szkoda. Argumentem, który zachęcił do podróży, było też zaproszenie stowarzyszenia winiarzy — wraz z obietnicą pobytu w uroczym XIII-wiecznym zameczku ChČteau de Bagnols. Jaka tam przepiękna panorama okolicy, oglądana z murów obronnych — zwłaszcza dla sommeliera czy smakosza win: winnice, winnice, winnice...
Choć uprawia się tam właściwie tylko jeden rodzaj winorośli (Gamay), wina wytwarzane w poszczególnych częściach Beaujolais różnią się smakiem — głównie z uwagi na rodzaj gleby. Z południowej części, gdzie dominuje podłoże wapienno-gliniaste, wywodzą się pospolite wina stołowe, powstające na ogół w niewyszukany sposób. W północnej części (o glebach granitowo-łupkowych) rodzą się za to najlepsze z win! Studiując etykietkę produktów z tego regionu, zauważymy jedno z trzech określeń: Beaujolais, Beaujolais Superior i Beaujolais Village. Beaujolais i Beaujolais Superior — wina najlżejsze (Superior ma jedynie większą zawartość alkoholu) — to trunki podstawowe, produkowane w 75 mln butelek rocznie.
Zakochani chwalą
Dużo ciekawsze są — pochodzące z 39 wyselekcjonowanych gmin — wina z mianem Beaujolais Village. Najlepszych z tego regionu — ze szlachetnych szczepów Cru — nie opatruje się w ogóle nazwą Beaujolais. Na ich identyfikację pozwalają nazwy 10 wiosek, w których są wytwarzane. Wina Cru z Beaujolais nie poddają się niestety prostej klasyfikacji. Różnią się zarówno budową, jak i smakami. Brouilly, Régnié i Chiroubles (najlżejsze) są miękkie i eleganckie. Minimalnie cięższe pozostają wina z Côte de Brouilly, Fleuire i St-Amour. Właśnie o trunku z St-Amour mówi się, że to wino dla zakochanych — ach, jakie jest finezyjne, żywe i frywolne, czuć w nim aromaty brzoskwiń i moreli. Najlepszą budowę mają Juliénas, Chénas, Moulin-á-Vent i — najbardziej treściwe z win Beaujolais, z aromatem wiśni i śliwek — Morgon. Charakterystyczny, aksamitny smak osiągają dopiero po pięcioletnim leżakowaniu.
Kryzys w eksporcie win francuskich dotknął w końcu i producentów z Beaujolais. Rozważany czarny scenariusz przewiduje zniszczenie w tym roku jakieś 13 mln butelek tamtejszego wina. Jakież marnotrawstwo!
Spocząć na laurach
Do przyczyn spadku popytu na wina francuskie należy ich znakowanie: jest dla przeciętnego klienta niezrozumiałe. A czasem oszukańcze — tak często obecne na etykietach „chČteau” nie niesie ze sobą, jak dawniej, dobrej jakości. Bywa, że sygnowane są nim wina wręcz kiepskie, co wywołuje rozgoryczenie u nabywców.
Zdziwienie budzi wypowiedź szefa stowarzyszenia producentów wina z regionu Beaujolais Maurice Large podczas ostatniej wizyty w Australii. Powodów spadku eksportu win z Beaujolais doszukiwał się w „ignorancji winnej” konsumentów, podchodzących teraz do picia wina i coca-coli z tym samym ładunkiem wiedzy. I koniec. I kropka. Świeży raport francuskiego ministerstwa rolnictwa mówi o bujaniu w obłokach francuskich producentów, nadal przekonanych, że już nazwa Beaujolais czy Bordeaux gwarantuje rynkowe powodzenie.
I tu jest chyba pies pogrzebany...