Gdzie może mieć siedzibę Multikino, spółka zależna ITI, właściciela TVN? Na Wiertniczej w Warszawie, tam, gdzie telewizja — podpowiada intuicja. Źle podpowiada, bo operator kin, a zarazem producent i dystrybutor filmów, wyprowadził się stamtąd już dwa lata temu. Biura spółki mieszczą się przy najmodniejszej ulicy w Warszawie — Mokotowskiej.




— Oczywiście są minusy, na przykład problem z parkowaniem. Ale plusów jest dużo więcej. Chciałem, żebyśmy mieli fajne biuro, dobrze urządzone. Tu ludzie się dobrze czują i po prostu lepiej im się pracuje. Łatwo dojechać komunikacją publiczną, jest gdzie wyjść po pracy, jesteśmy w sercu miasta — tłumaczy Piotr Zygo, prezes Multikina.
Jako że prezesem kinowego gracza jest od 5 lat, więc przyznaje, że część mebli odziedziczył po poprzednikach. Do masy spadkowej po eksprezesach zalicza m.in. obszerne biurko.
— Pasuje mi, lubię je, więc po co mam je zmieniać? — pyta retorycznie i dodaje, że Multikino raczej nigdy nie dopracuje się korporacyjnych zasad dotyczących choćby wystroju wnętrz.
Druga miłość
Gabinet prezesa spółki żyjącej z filmu z założenia powinien być pełen filmowych pamiątek, plakatów, starych taśm i nagród branżowych. Tymczasem przestrzeń Piotra Zygi jest usiana gadżetami, przypominającymi o jego drugiej miłości i poprzednim zajęciu — piłce nożnej. W latach 2004-07 Zygo był prezesem Legii Warszawa, zdobył z klubem m.in. mistrzostwo i puchar Polski. Dlatego na biurku stoją metalowe kubki z logo Austrii Wiedeń, z którą Legia kilkakrotnie grała.
Służą za skarbonki na drobniaki. Są też sterty papierów, w tym kilka filmowych scenariuszy czekających na werdykt prezesa. Na komodzie pełno książek — od historii kina przez niuanse marketingu po tajniki finansów i futbolu. Parapety i ściany obwieszone znów głównie piłkarskimi pamiątkami: mniej lub bardziej dowcipnymi kolażami, sprezentowanymi prezesowi w podzięce za lata pracy. Są też miniaturowe piłki, no i oczywiście trofea — medale za zwycięstwa Legii oraz koszulka z podpisami całego zespołu.
— Plakaty filmowe są, wiszą w holu — uspokaja gospodarz, historyk z wykształcenia, który karierę zaczynał w bankowości. Prezes z uśmiechem pokazuje zdjęcie z podziękowaniem od Tomasza Golloba („to żart, sponsorowaliśmy żużel, kiedy pracowałem w TP, ale nigdy nie byłem na torze żużlowym”) i pokaźnego zielonego krasnala z porcelany, obwieszonego starymi akredytacjami („wierzę, że mogą się przydać do wejścia na cwaną gapę na jakąś imprezę”).
Ostrze chwały
Są też dwa dziwaczne prezenty, o których krążą anegdoty — jeden to dyplom z podziękowaniem za pomoc w organizacji… Mistrzostw Europy w łyżwiarstwie figurowym.
— Nie wiem, za co go dostałem, podobnie jak ten honorowy sztylet — śmieje się Piotr Zygo, trzymając rękojeść. Do sztyletu (na ostrzu ma wygrawerowane „Szczęść Boże”) dołączono uroczysty akt nadania od Centralnej Stacji Ratownictwa Górskiego w Bytomiu. Broń podarowano prezesowi w uznaniu jego wkładu w rozwój górnictwa i ratownictwa górniczego. Mariusz Walter, współtwórca ITI, dworuje więc sobie:
— Synku, może byłeś kiedyś w kopalni?
— Owszem, w Wieliczce.
— No to zapamiętali.
Rockman dla licealistów
Tak, ten roznegliżowany facet z kalendarza ma twarz Piotra Zygi, a ciało Rainna Wilsona, aktora znanego głównie z amerykańskich seriali. Zagrał tytułową rolę w filmie „The Rocker”, opowiadającym historię podstarzałego rockmana. — Plakat powstał, by osłodzić mi życie, kiedy Rocker nie trafił do polskich kin — opowiada Piotr Zygo i przypomina historię z Amsterdamu sprzed sześciu lat. Wtedy to Columbia Pictures urządziła pokaz Rockera, który widownia zgodnie odebrała jako głupkowatą komedię dla licealistów. Jednak zdaniem Piotra Zygi film był tak infantylny, że aż śmieszny. — Dopytywałem o niego w polskich kinach, ale się nie doczekałem. To mam chociaż plakat — tłumaczy prezes Multikina.