Przez lata przyjeżdżał do Sopotu na Europejski Kongres Finansowy (EKF) jako prezes BZ WBK. Siódmą edycję EKF otworzył jako gość specjalny, wicepremier i minister rozwoju. Miał opowiedzieć, jakie jest miejsce Polski w Europie. Taki był tytuł prelekcji Mateusza Morawieckiego. W rzeczywistości była to opowieść o tym, jaka jest Europa, do której mamy należeć. Sporo było nawiązań do sportu — mamy być jak drużyna piłkarzy, która dzięki grze zespołowej może wygrać z Niemcami.

— Niezbędna jest praca zespołowa biznesu, administracji i nauki. Musimy tworzyć zespół. Niemcy od 50 lat mają swój Deutschland AG. Specjalnie się z tym nie wychylają, ale tam jest ścisła współpraca biznesu, administracji, promocja eksportu, a przede wszystkim współpraca z nauką — powiedział Mateusz Morawiecki. Był słynny cytat z Wayne’a Gretzkiego, legendarnego hokeisty, który zapytany, jak to robi, że jest tak dobrym zawodnikiem, odpowiedział, że jest zawsze tam, gdzie krążek będzie, a nie gdzie teraz jest. — Musimy odczytywać trajektorie zmian w gospodarce światowej, żeby odgadywać, gdzie prawdopodobnie będziemy za 5 lat, i do tego dopasowywać naszą politykę — stwierdził wicepremier.
Dwa światy
Pierwsze spostrzeżenie, jakie wyniósł z częstych ostatnio wizyt w Brukseli, jest takie, że Unia nie dzieli się na wschód, zachód, południe i północ, ale na kraje rozwijające się i rozwinięte. Jak powiedział Mateusz Morawiecki, często są to dwa światy. Kraje bogate chętnie korzystają z przynoszących im korzyści rozwiązań wspólnego rynku, ale bronią się, kiedy pojawia się konkurencja z krajów Europy Centralnej i Wschodniej. Przykład: polski samochodowy transport międzynarodowy, który wyrósł na europejskiego lidera.
— Od razu w Niemczech i Francji pojawiły się przepisy o minimalnym wnagrodzeniu kierowców. Tego typu przykłady można mnożyć — mówi Mateusz Morawiecki. Kolejny to wieloletnia walka nowosądeckiego Fakro z Veluxem, kontrolującym 80 proc. światowego rynku. Zdaniem Mateusza Morawieckiego, jest to szkolny przykład walki z monopolistą, ale wnioski polskiego producenta składane od lat w Brukseli pozostają bez odpowiedzi.
— Przekonuję moich kolegów z unijnego komitetu konkurencyjności, skupiającego ministrów rozwoju, żeby dopuścili konkurencję z krajów rozwijających się UE, żeby zmierzyli się z nią teraz, bo za 5-10 lat pojawią się dużo potężniejsi konkurenci z Indii i Chin — powiedział wicepremier.
Walka z karuzelami
Prelegent podkreślił, że Polska musi brać udział w tworzeniu regulacji, które będą stanowiły wspólny mianownik dla krajów rozwijających się i zamożnych, godząc „światy nie do pogodzenia”. — 70 proc. regulacji powstaje w Brukseli, dlatego nasz udział w ich tworzeniu stanowi warunek sine qua non naszego rozwoju — stwierdził Mateusz Morawiecki. W kontekście regulacji zwrócił uwagę na zagrożenia, ale też szanse, jakie dla Polski niesie transatlantycka umowa o partnerstwie w handlu i inwestycjach (TTIP). — Handel jest dobry, ale wszystko zależy od tego, na jakich zasadach się odbywa. Nasze rosnące branże mogą nie zdążyć wyrosnąć, dostosować się do reguł korzystnych dla okrzepłych, globalnych podmiotów — uważa wicepremier. Istotnym zagrożeniem, jakie niesie TTIP, jest kwestia ochrony dóbr intelektualnych, które — zdaniem ministra
rozwoju — „są wyrazem petryfikacji współczesnych, globalnych monopoli”. Międzynarodowe korporacje mają bardzo silną pozycję wobec słabszych krajów, takich jak Polska, ponieważ decyzja o tym, czy zainwestują na jakimś rynku, jest dla tych krajów bardzo ważna. — My przed nimi rozwijamy czerwone dywany. Dobrze, jeśli inwestują w rozwój, ale gdy zaczynają realizować marżę monopolisty, to już nie jest dobre dla słabego rynku jak nasz — powiedział minister rozwoju. Za pozytywne uznał działania Francji i Wielkiej Brytanii, które wprowadzają podatki dla globalnych firm. — Jako poważne państwo musimy o tym pamiętać. 10 lat temu wpływy z CIT wynosiły ponad 30 mld zł, dzisiaj — 20 mld zł, mimo że zyski wzrosły o 70 proc. Na szczęście OECD i MFW mają spójne podejście do kwestii unikania opodatkowania i zwalczania karuzel podatkowych — stwierdził Mateusz Morawiecki.
Tam, gdzie są pieniądze
Szef Mininisterstwa Rozwoju uważa też, że obok pilnowania regulacji i śledzenia kierunku, w którym zmierzają, musimy przebudowywać naszą gospodarkę. Obecnie 80 proc. naszego eksportu trafia do krajów UE.
— Według MFW, 90 proc. wzrostu światowego PKB będzie odbywać się poza Unią. Musimy szybko uczyć się od najlepszych: Niemców, Austriaków, Holendrów, jak szukać nowych rynków i wyższej marży dla naszych firm — powiedział Mateusz Morawiecki. Kończąc wystąpienie, wicepremier stwierdził, że najlepszą odpowiedź na pytanie, co powiniśmy zrobić, żeby dogonić bogatszych — czy eksportować do Unii Europejskiej, czy poza UE, wspierać małe i średnie firmy, czy narodowych championów, przemysł czy usługi, kapitał zagraniczny czy krajowy — daje stary dowcip pamiętający czasy ZSRR. Dwóch Rosjan siedzi w pociągu z Moskwy do Władywostoku. Jeden pyta: Dokąd jedziesz? Do Moskwy. A ty? Do Władywostoku. Wot, tiechnika — odpowiedział pierwszy po chwili zastanowienia.
— Myślę, że my też musimy robić wszystko, działać w dwóch kierunkach, być „oburęczni”, pilnować wszystkiego, szukać szans. Patrzę, jak i gdzie powstają normy i regulacje, gdzie tworzy się wartość dodana. Kapitału mamy za mało, ale mądre ułożenie polityki pozwoli nam dotrzeć tam, gdzie są marże — uważa Mateusz Morawiecki.