Gdy wpadliśmy pod koniec sierpnia do Miękini, zostaliśmy świadkami obrony Częstochowy. Winnica Jaworek była celem dywanowych nalotów szpaków. Chciały zeżreć winogrona. Obrońcy wygrażali pięściami w niebo… I odpalali race.
iększość z 400 czy może 500 hektarów wszys- tkich winnych plantacji w Polsce to maleństwa. Rzadko która przekracza 2 ha. Winnica Jaworek (niemal 24 ha) w tym kontekście to potentat — a powstała przez przypadek. Jej właściciel przeniósł produkcję swej firmy (branża metalowa) z Wrocławia do świeżo zakupionego PGR. W pakiecie znalazło się 120 ha najgorszej ziemi. Jak ją zagospodarować?
Lech Jaworek z żoną zawsze kochali wina. Szybko narodziła się myśl, by spróbować… A tradycja wytwarzania win w okolicy liczy sobie setki lat, zwłaszcza w rejonie Środy Śląskiej. Wskazuje na to nawet herb miasta: połowę zajmuje orzeł Piastów Śląskich, połowę — gałąź winorośli.
Wokół Środy Śląskiej znajdują się znakomite gleby i nasłonecznione stoki. Ale dziś te ukochane przez winorośla ziemie zajęły wille.
Zemsta husytów
Z przejętych przez Jaworka obszarów tylko ułamek rokował nadzieję. Znakomitą większość stanowiły tereny podmokłe. Właściciel wytypował więc najbardziej obiecujący kawał — i postanowił zaryzykować. Nie spodziewał się ogromu problemów, jakie spadły na jego głowę. Droga przez mękę… Nie tylko dlatego, że trzeba było odtworzyć meliorację (z własną przepompownią!), a także dobrać odmiany winogron, które — teoretycznie — mogłyby przynieść sukces. Nie tylko smakowy, ale także ekonomiczny.
Sięgnięto do archiwalnych niemieckich źródeł. Wnikliwie analizowano, co się tu kiedyś udawało. Eksperymentowano — z nadzieją, że któryś ze szczepów dobrze się przyjmie. Były jednak kłopoty. Gleba tu inna niż tam, gdzie niegdyś zakładano winnice. Klimat także się zmienił, choć Dolny Śląsk to nadal polski biegun ciepła. Swoją drogą: największą świetność winnice w okolicach Środy Śląskiej przeżywały w średniowieczu. Potem okolicę naszli husyci, mściwie wycinając winorośla. Ostatnie dwa wieki poprzedniego tysiąclecia to raczej winna recesja... Trudno było znaleźć w okolicy nawet dziko rosnące krzewy.
Oko urzędnika
Cztery lata temu do Lecha Jaworka dołączył Grzegorz Nowakowski (szef winnego projektu) — absolutnie pozytywnie zakręcony w winnej karuzeli. Znów eksperymenty. A to wymaga mnóstwa czasu i pieniędzy. Na pierwsze owoce na krzewach trzeba czekać kilka lat. Bo dopiero wtedy można stwierdzić, czy winogrona do czegoś się nadają. Ściągnięto wiele odmian, w tym szczepy niemieckie z klimatycznie i glebowo przybliżonych okolic. Obserwowano, jak dają sobie radę. Bardzo dużo odpadło w przedbiegach — także ze względów ekonomicznych. Znalazły się jednak i takie, które z sukcesami przetrwały trudne próby.
Dzisiaj w Miękini udaje się zwłaszcza riesling i — o dziwo! — niebywale kapryśny pinot noir. Merlot też raczej dobrze rokuje. Ale żeby osiągnąć ten etap, trzeba się było uporać z przeciwnościami losu: osami, szpakami, upałami, deszczami. No i koszmarne przymrozki — w maju.
Jest nadzieja, że niebawem pokosztujemy, co z ambitnego przedsięwzięcia wyszło: pierwsze wina z Miękini pojawią się w sprzedaży w przyszłym roku. Naturalnie, jeśli urzędnicy będą patrzeć na pionierów z Jaworka przyjaznym i wyrozumiałym okiem... l
GDZIE?Winnica Jaworek,
ul. Kościuszki 48 A, Miękinia
Wina z prywatnej kolekcji Lecha Jaworka
1
Riesling 2006
Trudny rok dla Jaworka. Zwłaszcza w zimie, gdy dochodziło do -24 st. C. Wiele odmian padło. Ale nie riesling — praktycznie nie było żadnych strat. Zharmonizowane wino o przyjemnej owocowości. Zauważalna soczystość. Świetny z łazankami z kapustą i boczkiem.
2
Riesling 2007
Los ponownie nie oszczędzał. Dwa wrogie przymrozki 22 kwietnia i 2 maja. Potem dwa gradobicia. Riesling ponownie przetrwał. Miła kwasowość, delikatna perlistość, także goryczka. Kocha ryby.
3
Spatburgunder (Pinot Noir) 2004
W kolorze bardzo ciemny amarant z nutkami ciemnego różu przechodzącego w ciemny pomarańcz. Po napowietrzeniu pojawiają się aromaty z wyrazistymi nutami skórzasto-waniliowymi. W smaku dominuje kwasowość zrównoważona garbnikami.
4
Blauburgunder (Pinot Noir) 2004
W kolorze ciemna cegła z wyblakłym rubinem. Po dobrym napowietrzeniu aromaty owocowo-stajenne z delikatną nutką wanilii. Bardziej eleganckie niż Spatburgunder. Świetne do pieczonej gęsi.