PiS zaplątało się w podatek miedziowy

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2016-05-03 22:00

Posłowie będą pracowali nad opozycyjnym pomysłem zawieszenia daniny. Fiskusowi to nie w smak, choć też zamierzał ulżyć KGHM

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Stara prawda nabiera szczególnej aktualności, gdy opadnie wyborczy kurz. Jeszcze w październiku, na miesiąc przed wyborami, Beata Szydło obiecywała, że podatek miedziowy zniknie. Platforma Obywatelska (PO) przekonywała wówczas, że o likwidacji nie ma mowy, a możliwe są jedynie pewne modyfikacje. Wystarczyła jednak zamiana miejsc w ławach rządowych, a opinie obróciły się o 180 stopni — w lutym posłowie poprzedniej ekipy złożyli w Sejmie projekt… zawieszający podatek do końca przyszłego roku. To wbrew planom Ministerstwa Finansów (MF).

„Trwa analiza możliwych wariantów. Pod uwagę brana jest sytuacja na światowym rynku miedzi i walutowym, a także kondycja KGHM. Zależy nam na jak najszybszym wypracowaniu optymalnych rozwiązań, które będą korzystne zarówno dla budżetu państwa, jak i spółki” — informuje biuro prasowe resortu. Na razie jednak rządowy projekt utknął przy Świętokrzyskiej z winy posłów PiS, którzy nieoczekiwanie zgodzili się pracować nad pomysłem opozycji.

Zmniejszyć obciążenia…

Z naszych ustaleń wynika, że modyfikacja podatku miedziowego jest już od kilku tygodni gotowa, a MF pokusiło się nawet o kilka wariantów zmian. W samej ekipie rządzącej zdania są podzielone: podatek trzeba znieść, zmodyfikować albo wymyślić od nowa. Resort jest przekonany, że wystarczą zmiany w formule naliczania daniny i dostosowanie jej do znacznie niższych cen miedzi, niż obowiązywały w chwili jej wprowadzenia.

— Naszym zdaniem, obciążenie mogłoby spaść o około jednej trzeciej, a zmiana powinna wejść w życie od 1 stycznia 2017 r. Moglibyśmy też znieść minimalną stawkę 0,5 proc. i wprowadzić ją dopiero od pewnego poziomu ceny miedzi albo obniżyć stawkę i opóźnić moment progresji. Otwarta jest kwestia ulg — mówi osoba z resortu finansów chcąca zachować anonimowość.

Resort finansów nie wychodzi przed szereg ze swoimi pomysłami. Na razie konsultuje je z jedynym płatnikiem podatku — KGHM. Spodziewa się już, że w tym roku nie dostanie z podatku zakładanych 1,53 mld zł. Po dwóch miesiącach do kasy państwa wpłynęło nieco ponad 180 mln zł i gdyby podobna dynamika utrzymała się w kolejnych, to w sumie będzie ok. 1,1 mld zł. Rok temu plan udało się wykonać.

…ale nie likwidować

Fiskusowi nie uśmiecha się rezygnowanie z podatku, bo dwoi się i troi, żeby znaleźć pieniądze na solidny wzrost wydatków, jaki szykuje się przyszłym roku. Nie wszyscy posłowie PiS się z nim solidaryzują.

— Zdaniem premier Szydło, KGHM powinien być okrętem flagowym polskiej gospodarki i inwestować w rozwój. I dlatego w swoim programie wyborczym opowiedziała się za zniesieniem podatku od kopalin. Dlatego w imieniu klubu parlamentarnego PiS proponuję przekazanie projektu do Komisji Finansów Publicznych — powiedziała Maria Zuba, posłanka PiS, podczas sejmowej debaty nad projektem złożonym przez PO.

Wiesław Jasiński, wiceminister finansów, pod którego nadzorem powstają zmiany w podatku, informował podczas sejmowej dyskusji, że rząd nie wypracował stanowiska wobec poselskiego projektu, chociaż znał go już blisko półtora miesiąca. Dokument został przekazany do komisji, a prace nad nim powinny wkrótce ruszyć. Teoretycznie PiS powinno znaleźć sposób na podatek, zanim akcjonariusze KGHM podejmą decyzję o wypłacie dywidendy (zarząd przedstawi rekomendację w maju).

— Decyzja o dywidendzie powinna w jakimś stopniu uwzględniać, co dalej z podatkiem. Warto pamiętać, że podatek w całości trafia do budżetu, a dywidendą trzeba się dzielić z innymi — mówi nasz rozmówca z rządu.

1,45mld zł Tyle podatku miedziowego zapłacił w ubiegłym roku KGHM…
5,5 mld zł …a tyle zaplanował wpływów z nowego podatku bankowego MF, choć już wie, że planu nie wykona.