W I kw. 2020 r. polska gospodarka wzrosła w ujęciu rocznym o 2 proc. — wynika z niewyrównanego sezonowo szacunku GUS. To poprawa realnej dynamiki o 0,1 pkt proc. w porównaniu z szybkim szacunkiem sprzed dwóch tygodni. To ciągle oznacza jednak gwałtowne spowolnienie wobec 3,2 proc. w IV kw. 2019 r. W związku z tym piątkowe dane należy traktować jako zapowiedź najgorszych danych gospodarczych w historii współczesnej Polski, a takie czekają nas w informacji o PKB za II kw.

Państwo ciągnie PKB
Po raz pierwszy od wielu lat to spożycie publiczne miało największy wkład we wzrost, dodając do PKB 0,8 pkt proc., podczas gdy spożycie gospodarstw domowych 0,7 pkt proc. To oznacza, że w I kw. więcej na towary i usługi wydawały instytucje rządowe i samorządowe. Duży pozytywny wpływ na PKB miał ponadto eksport netto — dodał 0,4 pkt proc. (eksport zanotował wzrost o 0,6 proc. r/r, a import spadł o 0,2 proc. r/r).
Inwestycje natomiast wyraźnie stanęły w miejscu — podczas gdy w IV kw. 2019 r. odpowiadały aż za 1,5 pkt proc. PKB, to obecnie ich wkład był niemal marginalny — wyniósł 0,1 pkt proc. Warto podkreślić, że w ujęciu kwartalnym po raz pierwszy w historii III RP spadek PKB wyniósł 0,4 proc. To oznacza, że po opublikowaniu danych za II kw. Polska znajdzie się w tzw. technicznej recesji. Z racji gwałtownej charakterystyki obecnego kryzysu dane PKB za I kw. mają już jedynie wartość historyczną. Mimo to jednak połączenie ich z miesięcznymi, a nawet tygodniowymi pozwala oszacować, w którym momencie polska gospodarka sięgnęła dna podczas tego kryzysu. Zdaniem Michała Rota, ekonomisty PKO BP, nastąpiło to już w kwietniu.
— Dotychczas opublikowane dane za kwiecień, a także dane o wysokiej częstotliwości, m.in. dzienne zużycie prądu, wskazują, że dno aktywności zostało ustanowione w kwietniu. Obserwowane przez nas wskaźniki szybkie oraz wyniki koniunktury za maj sugerują, że sytuacja przestała się pogarszać i widać symptomy normalizacji aktywności gospodarki — mówi ekonomista PKO BP.
By odpowiedzieć na pytanie, jak szybko gospodarce uda się otrząsnąć z koronawirusowego kryzysu, należy najpierw wiedzieć, jak głęboko sięgnie dno recesji spowodowanej zamknięciem sporej części gospodarki w imię walki z pandemią. Najbardziej sceptyczny z pytanych analityków jest Marcin Luziński, ekonomista Santander Banku.
— Struktura wzrostu zaprezentowana w piątkowych danych nie wróży dobrze kolejnym odczytom PKB. Obawiamy się, że w II kw., najsilniej dotkniętym pandemią, spadek PKB może wynieść 12 proc. r/r z ryzykiem w dół z uwagi na słabość kwietniowych danych.W całym roku natomiast około 4 proc. — uważa ekonomista Santander Banku.
Analitycy Credit Agricole, dotychczasowi optymiści, po piątkowych danych obawiają się, że ich prognozy nie doszacowały skali kryzysu. Krystian Jaworski, starszy ekonomista banku, sygnalizuje w komentarzu, że wynika to z gorszych niż zakładano danych za kwiecień: „Kwietniowe dane o sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej i produkcji budowlano-montażowej sygnalizują ryzyko w dół dla naszej prognozy wzrostu gospodarczego w II kw. (-8,9 proc. r/r) i w całym 2020 r. (-3,8 proc.)”. Pozostali prognozują spadek o 10 proc. w kluczowym II kw. i w okolicach 4 proc. w całym roku.
Oporna inflacja
W piątek GUS opublikował też szacunek inflacji CPI w maju. W ujęciu rocznym spadła ona do 2,9 z 3,4 proc. w kwietniu i 4,6 proc. przed wybuchem pandemii w marcu. Wynik jest jednak zaburzony drastyczną obniżką cen paliw, które w porównaniu z majem 2019 r. potaniały aż o 23,4 proc. Inflacja bazowa, a więc odporna na zmiany sezonowe, ledwie jednak drgnęła i pozostała na poziomie 3,6 proc. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, uważa jednak, że zarówno inflacja bazowa, jak też cały wskaźnik w dalszej części roku zaliczy jeszcze spektakularny spadek poniżej celu NBP.
— Z uwagi na niższy popyt można spodziewać się skokowego spadku inflacji bazowej po zniesieniu restrykcji, prawdopodobnie w czerwcu. Spadek popytu będzie skutkował niższą inflacją także w kolejnych miesiącach. Prognozujemy, że CPI na koniec roku znajdzie się w okolicach 1,2 proc. r/r — mówi ekonomista ING Banku Śląskiego.