PKP ma tyle spraw, którymi musi się zająć w 2003 r., że nie wiadomo, w co najpierw ręce włożyć. Większość z nich będzie kontynuacją prac podjętych w tym roku. Niektóre problemy, także wskutek tegorocznych decyzji, mogą pozostać nierozwiązane. Dotyczy to przede wszystkim jednej z czterech najważniejszych spółek w grupie PKP — Przewozów Regionalnych. W budżecie znowu zabrakło pieniędzy na dostateczne dofinansowanie przewozów, więc za gruntowną reorganizację systemu nikt się chyba nie zabierze.
W zestawie postanowień na nowy rok są i plany bardziej optymistyczne. Zaraz na początku roku ma szansę rozpocząć się realizacja nowego programu restrukturyzacji PKP. Projekt przygotowywany przez wiele miesięcy wspólnie przez spółkę, Ministerstwo Infrastruktury i zewnętrznych ekspertów czeka na ocenę rządu. Restrukturyzacja grupy oznacza restrukturyzację konkretnych jej spółek. Po upływie kolejnych 12 miesięcy będzie je można po raz pierwszy rozliczyć z tego, co zdołały wypracować po podziale PKP na niezależne podmioty. W 2002 r. było na to zbyt wcześnie.
2003 r. będzie dla przewoźnika przełomowy, bo do prywatyzacji zostaną wystawione dwie pierwsze spółki przewozów osobowych — stołeczna WKD i trójmiejska SKM. Będzie ona tym ważniejsza, że pilotażowa. To test przed sprzedażą dużo bardziej wartościowych podmiotów niż PKP Cargo. Niedługo potem ma się odbyć druga emisja obligacji przewoźnika o wartości 1,3 mld zł. Pieniądze bardzo się przydadzą spółce. Może znajdą się środki na nowy tabor, którego kolej potrzebuje jak powietrza, a którego zakup odkłada się od 1996 r.
Jako pasażerowie życzymy zarządom wszystkich spółek PKP, aby to nagromadzenie tematów i nawał pracy nie skończyły się jak w popularnej anegdocie o robotniku, który po placu budowy biegał z pustą taczką krzycząc „Tyle roboty, że nie ma kiedy załadować”.