PKP PLK rozpędzają się na torach

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2017-08-03 22:00
zaktualizowano: 2017-08-03 20:32

W 2017 r. kolejarze zlecają modernizację infrastruktury prawie za 2 mld zł miesięcznie — czyli tyle, ile zlecili… przez cały ubiegły rok.

12 mld zł — to wartość kontraktów podpisanych w tym roku przez PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK).

— W ubiegłym roku podpisaliśmy umowy wartości około 2 mld zł. Obecnie niewiele mniej podpisujemy miesięcznie — mówi Ireneusz Merchel, prezes PKP Polskich Linii Kolejowych (PLK).

Do końca roku spółka planuje zawrzeć kontrakty łącznie za 20 mld zł. Na razie nie przełoży się to jednak na duże wpływy dla wykonawców — tegoroczne wydatki PKP PLK są prognozowane na 5,5 mld zł. To w dużej mierze fundusze przelewane wykonawcom jako zaliczki na materiały gromadzone na kolejowych budowach.

Arnold Bresch, członek zarządu PKP PLK odpowiedzialny za inwestycje, potwierdza, że dostawcy materiałów mają pełne portfele zleceń. Nie podziela jednak obaw wykonawców, że jeśli ktoś zawczasu nie zakontraktował materiałów, wkrótce może mieć problem z ich pozyskaniem, co negatywnie wpłynie na tempo realizacji. Jak twierdzi, jeśli prace modernizacyjne będą realizowane pełną parą, w 2019 r. PKP PLK mogą złagodzić wymogi dotyczące gromadzenia przez wykonawców materiałów na budowach. Zarządca kolejowej infrastruktury prognozuje, że wkrótce w trakcie realizacji będą umowy wartości 30 mld zł, łącznie z kontraktami „fazowanymi”, czyli niedokończonymi w poprzedniej perspektywie unijnej. Do końca 2023 r. spółka planuje zainwestować 66 mld zł, kolejowi eksperci wątpią jednak w realność tych zamierzeń. Wydatki będą rosły, bo rosną ceny oferowane przez wykonawców, które w poprzednich latach były znacznie niższe od kosztorysów. Arnold Bresch podkreśla, że obecnie coraz częściej są do nich zbliżone, a czasem nawet wyższe. Ireneusz Merchel podkreśla również, że PKP PLK chętnie wybierają wykonawców, których ceny ofert plasują na 2.-3. pozycji w przetargu.

— Są drożsi, ale oferują krótsze terminy wykonania, co także uwzględniamy w ocenie — mówi Ireneusz Merchel.