Kolejna fala spekulacji o sprzedaży P4, operatora sieci Play, zamarła jak wszystkie poprzednie, firma wpłaciła do budżetu państwa ponad 1,5 mld zł za częstotliwości LTE, a biznes toczy się po staremu, czyli nieźle na tle konkurencji.
Play dobrze gra
Według ogłoszonych w Barcelonie wyników P4, najmłodszy z dużych telekomów, miał na koniec 2015 r. 25,2-procentowy udział w polskim rynku telefoniikomórkowej. Oznacza to, że w ciągu roku poprawił się aż o 3,8 pkt. proc.
— To był kolejny bardzo udany rok. Wciąż jesteśmy liderem, jeśli chodzi o przenoszenie numerów — przechodzi do nas 45 proc. osób zmieniających operatora. Wzrost udziału rynkowego jest szacunkowy i to w dużej mierze efekt ścięcia bazy SIM przez jednego z konkurentów [T-Mobile w tym roku zweryfikował bazę klientów pre-paid, eliminując „martwe dusze” — red.], choć i tak na pewno mamy 25-26 proc. rynku. To wyjątkowa sytuacja, bo czwarty operator właściwie nigdzie nie ma takiej pozycji. Można powiedzieć, że na polskim rynku telekomunikacyjnym znów zapanowała równowaga,którą naruszyliśmy, gdy rozpoczęliśmy działalność — tłumaczy Jørgen Bang-Jensen, prezes P4.
W ubiegłym roku Playowi przybyło 1,86 mln klientów, co oznacza poprawę o 15,2 proc. Ma ich teraz ponad 14,1 mln. Poprawia się też struktura bazy klientów, bo już połowa z nich to abonamentowcy. Przychody operacyjne operatora w ubiegłym roku sięgnęły 5,4 mld zł, rosnąc o 22 proc. Ponad 75 proc. tego wyniku to przychody od użytkowników. Pomaga m.in. większy transfer danych wśród użytkowników internetu LTE, który przełożył się na wzrost średniego przychodu na klienta (ARPU).
— Gdy klient migruje z 3G na LTE, to wykorzystywany przez niego transfer rośnie średnio pięciokrotnie, głównie dlatego, że zaczyna oglądać mobilnie materiały wideo. W ubiegłym roku transfer danych zwiększył się u nas o 150 proc., a jeśli liczyć tylko użytkowników smartfonów, to o 291 proc. Ciekawe jest jednak to, że nowi klienci LTE zwykle szybko zwiększają konsumpcję do 5 GB miesięcznie, ale ponad ten próg już nie wychodzą. Może to się zmieni, gdy rozwiną się nowe, wymagające większego transferu, technologie rzeczywistości wirtualnej — mówi Jørgen Bang-Jensen.
Kontrolowana przez grecką Olympię i islandzkiego Novatora spółka chwali się też znaczną poprawą wyniku EBITDA. Choć marżę na tym poziomie ma niższą niż rywale, to w ubiegłym roku skorygowana EBITDA skoczyła aż o 44 proc., do 1,54 mld zł. Skoczyło też zadłużenie.
— Nasz wskaźnik długu netto do skorygowanej EBITDA wynosi około 3,8 przy założeniu, że w ubiegłorocznych wynikach ujmiemy płatność za częstotliwości LTE — mówi prezes P4.
1000 stacji w nowym paśmie
Jørgen Bang-Jensen nie chce ujawnić, ile kierowana przez niego spółka zamierza w tym roku wydać na rozbudowę sieci LTE. Niejasne jest też to, jak ostatecznie zostaną rozdysponowane najcenniejsze bloki w paśmie 800 MHz. Przypomnijmy, że spółka NetNet zrezygnowała z wylicytowanego za ponad 2 mld zł bloku i pierwszy w kolejności do jego wykupienia jest T-Mobile. Tyle że zwolniony przez NetNet blok nie leży obok pasma już wykupionego przez niemieckiego operatora, bo oddziela go od niego blok, za który zapłacił Play.
T-Mobile chciałby, żeby Play wymienił się z nim blokami, ale Playowi się nie spieszy. Obawia się, że rezygnacja NetNet z pasma była wadliwa prawnie i nie chce brać na siebie ryzyka.
— Przedstawiliśmy propozycję kompromisowego rozwiązania, nie została ona przyjęta, więc robimy swoje. Do końca pierwszego półrocza chcemy uruchomić ponad 1000 stacji bazowych na nowych częstotliwościach — mówi Jørgen Bang-Jensen. © Ⓟ