Plus Minus (PB Weekend 51)

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2016-03-24 22:00

Jacek Zalewski typuje sukcesy i porażki miesiąca

W górę: Leszek Gierszewski

Drutex, największy w Europie producent stolarki otworowej z PVC, ustanowił w 2015 r. rekord przychodów — 620 mln zł, co w stosunku do 2014 r. oznacza wzrost o 19 proc. Na taką dynamikę wpływ miał przede wszystkim eksport — do Europy, USA, Australii i na Bliski Wschód — przekraczający w ogólnych przychodach 70 proc. Twarde dane potwierdzają, że imponujący rozwój firmy z Bytowa oparty jest na mocnych podstawach: nieustająco do przodu, ale w tempie bezpiecznym, odpowiadającym możliwościom finansowym. Prezes Leszek Gierszewski w 1985 r., czyli w schyłkowym okresie PRL, podjął działalność gospodarczą w typowej wówczas formule tzw. przedsiębiorstwa produkcyjno-usługowo-handlowego. Nazwa Drutex jest związana z ówczesną produkcją: wytwarzaniem siatki ogrodzeniowej i galanterii z drutu. Przełomowy zwrot ku oknom nastąpił w 1994 r. Co bardzo ważne — Drutex od początku wyróżniał się w tej konkurencyjnej branży kompleksowością, produkując nie tylko ramy, lecz i szyby zespolone. Do PVC stopniowo doszły okna aluminiowe, a potem okienna i drzwiowa stolarka drewniana. Od 2003 r. Drutex jest spółką akcyjną. O jej kondycji świadczy wzniesienie w 2014 r. Europejskiego Centrum Stolarki, czyli hali produkcyjnej o powierzchni ponad 28 tys. mkw. Trwa drugi etap budowy. © Ⓟ

W górę: Michał Boni

Były minister administracji i cyfryzacji, będący od 2014 r. posłem do Parlamentu Europejskiego (PE) z listy Platformy Obywatelskiej, zdobył prestiżowy tytuł Europosła Roku w kategorii „Badania i innowacje”. Branż jest w tym plebiscycie dwadzieścia, kandydatów zgłaszają organizacje i instytucje monitorujące PE, a laureatów wyłaniają potem w głosowaniu internetowym wszyscy europosłowie. Doceniają przede wszystkim dorobek kolegów w komisjach parlamentarnych. Michał Boni w kraju zawsze był chwalony za pracowitość, zatem dostrzeżenie tej jego cechy także w Brukseli i Strasburgu jest dość naturalne. W tym roku został jedynym laureatem z Polski, a w pracowitej dwudziestce reprezentuje… męską mniejszość — europosłanki pokonały europosłów w stosunku 14:6. © Ⓟ

W dół: Konrad Raczkowski

Powyborcza dobra zmiana objawia się hurtową wymianą wiceministrów i szefów urzędów centralnych, a także rad nadzorczych, prezesów i zarządów spółek skarbu państwa. Ale nieśmiało zaczyna się… jeszcze lepsza zmiana, czyli usuwanie funkcjonariuszy już z nowego nadania. Dotknęło to wiceministra finansów, profesora Konrada Raczkowskiego. Podczas seminarium w SGH obwieścił następującą wróżbę: „Kilka banków jest toksycznych i one upadną jeszcze w tym roku. To małe banki, od razu uspokajam, i nie będzie to zaburzało polskiego systemu bankowego”. Wypowiedź nie tyle zaburzyła, ile wręcz zszokowała ten sektor, a przy okazji ministra finansów Pawła Szałamachę, który szybko przeprowadził odwołanie swojego zastępcy, mającego uszczelniać system podatkowy. Notabene wiceminister już wcześniej starł się z bankami na głośnym posiedzeniu komisji w Sejmie. Paradoks polega na tym, że panikarska wróżba oraz inne wypowiedzi Konrada Raczkowskiego mogły mieć uzasadnienie merytoryczne, ale wolność wypowiedzi wykładowcy akademickiego absolutnie nie uchodzi politykowi. Dlatego po krótkim epizodzie rządowym wrócił do korzeni. © Ⓟ

W dół: Artur Zawisza

To z kolei żywy przykład pogmatwanej aktywności byłego polityka na polu biznesowym. Artur Zawisza posłem PiS był w latach 2001–07 i dał się zapamiętać skierowanym z mównicy do przeszkadzającej mu SLD-owskiej większości poleceniem: „Mołczat', sobaki!”, a także krótkim przewodniczeniem komisji śledczej ds. banków. Od 2007 r. w barwach ruchu narodowego zawsze gdzieś kandyduje, ale nigdy nie wchodzi. Stara się natomiast sprawdzać w biznesie. Sąd Apelacyjny w Warszawie właśnie wydał prawomocny wyrok w sprawie ciągnącej się aż sześć lat. Uznał bezprawność sprytnego przejęcia w 2010 r. przez spółkę Green Energy (GE), której udziałowcem był Artur Zawisza, spółki Tempo (obecnie Lubelskie Biogazownie). GE powiązana była z Business Consulting Group, w której były poseł był dyrektorem. © Ⓟ

Nadzieja

Komitet ma przyspieszyć realizację planu

Uchwalenie przez Radę Ministrów w lutym „Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”, firmowanego przez wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego, ożywiło nadzieje polskich przedsiębiorców. Po trzech miesiącach od przejęcia władzy Prawo i Sprawiedliwość sprecyzowało, po co właściwe zamierza sprawować rządy przez co najmniej dwie kadencje. Za największą wartość planu powszechnie uznano trafne zdiagnozowanie barier rozwojowych gospodarki, punktem najsłabszym okazują się natomiast jego fundamenty finansowe. Marzec zapisał się istotnym krokiem formalnym ku realizacji planu. Mateusz Morawiecki został faktycznie decyzyjnym, a nie jedynie tytularnym wicepremierem, stając na czele rządowego Komitetu Rozwoju. Ten nowy organ o dużych uprawnieniach skupia gospodarczych ministrów konstytucyjnych, co automatycznie wyznacza jego nadrzędność wobec technicznego Stałego Komitetu Rady Ministrów, pracującego na poziomie sekretarzy stanu. Czyli formalnie nic już nie stoi na przeszkodzie, by rozwojowy plan wreszcie był przetwarzany na język ustaw i rozporządzeń. © Ⓟ

Porażka

Na konstytucyjny kompromis nie ma szans

Przyjęta 11 marca w Wenecji opinia Europejskiej Komisji na rzecz Demokracji przez Prawo w sprawie sytuacji naszego Trybunału Konstytucyjnego (TK) napisana została językiem prawno-dyplomatycznym. Jednak jej wydźwięk okazał się miażdżący dla PiS. Rząd musiał przyznać, że komisja, skupiająca wybitnych prawników z całej Europy i nie tylko, przemówiła argumentami polskiej opozycji. Na dodatek, włączyła do opinii zalecenie opublikowania w Dzienniku Ustaw wyroku TK z 9 marca, dyskwalifikującego paraliżującą jego pracę ustawę z 22 grudnia 2015 r. W głębokim kryzysie konstytucyjnym najbardziej kuriozalna jest okoliczność, że rząd Beaty Szydło sam sobie sprowadził (zaproszeniem od ministra Witolda Waszczykowskiego) Komisję Wenecką na głowę, a teraz ucieka od odpowiedzialności. Krytyczną opinię podrzucił niczym kukułcze jajo Sejmowi, aby parlamentarzyści… wspólnie spróbowali konstytucyjny pat rozwiązać. To ruch obliczony na przeczekanie, tworzący fikcję, że Rada Ministrów oraz zdominowany przez jedną partię Sejm są jakimiś bytami odosobnionymi. Przecież władza ustawodawcza i wykonawcza, której elementem jest także prezydent, są stopione jak nigdy w III RP. Reasumując: na zalecony przez organ Rady Europy kompromis nie ma szans, ponieważ spełnienie określonego w Wenecji warunku, czyli publikacja wyroku TK, oznaczałoby dla rządzących krajem wizerunkową klęskę. A zatem rozkładający państwo wewnętrznie i ośmieszający Polskę na arenie międzynarodowej stan dwuwładzy konstytucyjnej potrwa co najmniej przez rok 2016. Sędziowska kadencja w TK twardego prezesa Andrzeja Rzeplińskiego wygasa 19 grudnia, ale wcale to nie oznacza, że jego następca wymięknie. © Ⓟ

Najwyższy autorytet. Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo, w której zasiada setka wybitnych prawników, również spoza naszego kontynentu, jest bardzo ceniona merytorycznie. Współgra z tym jej wizerunek — posiedzenia plenarne odbywają się w Wenecji we wspaniałej XV-wiecznej sali Scuola Grande di San Giovanni Evangelista. FOT. MAREK WIŚNIEWSKI, GRZEGORZ KAWECKI, PAP/RADEK PIETRUSZKA, MATERIAŁY PRASOWE