Po co komu drogowe spółki - prasa

(Marek Druś)
opublikowano: 2006-12-07 07:24

Powołanie specjalnych spółek, które będą budować drogi, przyniesie w przyszłości sporo kłopotów, przestrzegają krytycy tego pomysłu. Mimo wielu kontrowersji ustawa wejdzie w życie, pisze "Życie Warszawy".

Powołanie specjalnych spółek, które będą budować drogi, przyniesie w przyszłości sporo kłopotów, przestrzegają krytycy tego pomysłu. Mimo wielu kontrowersji ustawa wejdzie w życie, pisze "Życie Warszawy".

Zgodnie z propozycją Ministerstwa Transportu, drogi w Polsce będą budowane przez spółki specjalnego przeznaczenia. Koszty utworzenia spółek drogowych sfinansuje państwo. W tegorocznym budżecie są już zarezerwowane środki na ten cel w wysokości 4,5 mln zł, powiedział gazecie Piotr Stomma, wiceminister transportu. - Będą to pieniądze głównie na studia wykonalności dużych przedsięwzięć i na biznesplany. Liczymy, że pieniądze na tworzenie spółek otrzymamy też z Krajowego Funduszu Drogowego, wyjaśnia.

- To będzie taka forma by-passów na niewydolny system koncesyjny, ocenia pomysł Tadeusz Jarmuziewicz (PO), wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury. Jego zdaniem, spółki nie obniżą kosztów budowy dróg, a już na pewno nie uproszczą systemu. - Zamiast je powoływać, wystarczy przekształcić Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w agencję, która organizowałaby przetargi na budowę i eksploatację dróg. Negocjowałaby kontrakty i pełniła funkcję inspekcji nad realizacją zawartych umów, a pracownicy byliby godziwie za to wynagradzani. Mogliby otrzymywać procent od wykrytych nieprawidłowości. Kwota ta byłaby potrącana z wynagrodzenia dla wykonawcy ujawnionej fuszerki, mówi poseł PO. Mogliby też być nagradzani za pozyskanie pieniędzy na budowę dróg np. ze środków UE.

(PAP)