Kryzys zweryfikował ofertę deweloperów inwestujących w segmencie luksusowych nieruchomości. Najszybciej sprzedają się dziś kameralne apartamenty położone w najlepszych lokalizacjach, gorzej — nieruchomości oddalone od centrum, których ceny źle skalkulowano.

To nie są apartamenty
Wykończenie pod klucz, porady architekta wnętrz i usługi consierge. Taka oferta w segmencie luksusowym to coraz częściej standard. Eksperci wskazują jednak, że nie każda nieruchomość reklamowana jako apartament w rzeczywistości nim jest.
— Niewiele z nich zasługuje na to miano. Bardzo często mylone są z mieszkaniami o podwyższonym standardzie, których podczas rynkowej hossy wybudowano bardzo dużo. Takie mieszkania wyróżniają się wyższą jakością materiałów i lepszą lokalizacją, ale daleko im do prawdziwych apartamentów — ocenia Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, analityk rynku nieruchomości z portalu Inwestycje.pl.
Jej zdaniem takie pomieszanie standardów odbiło się negatywnie na segmencie prawdziwych apartamentów, które powstają z myślą o wąskiej grupie nabywców.
Podobnie widzi to Paweł Sztejter, ekspert z firmy doradczej Reas.
— W segmencie mieszkań w cenach od 9 do 12 tys. zł za mkw. podaż jest ogromna i takie lokale o wiele trudniej znajdują nabywców. Rynek apartamentów jest o wiele węższy i znajduje się w wyższym przedziale cenowym, ale tylko pojedyncze projekty warte są swojej ceny — podkreśla.
Poprzeczka coraz wyżej
Zdaniem ekspertów zakup apartamentu to inwestycja długoterminowa. Na szybki zwrot poniesionych nakładów nie ma więc co liczyć. Dlatego lepiej zainwestować własne środki niż posiłkować się kredytem. W tym sektorze rynku z uwagi na ponoszone nakłady (zakup apartamentu to inwestycja rzędu co najmniej 2 mln zł) trzeba ostrożnie podejmować decyzje.
Jak zatem wybierać? Kluczowa jest lokalizacja. W stolicy apartamenty buduje się w ścisłym centrum, albo w dzielnicach uchodzących za prestiżowe, np. na Mokotowie, podobnie jest z inwestycjami poza Warszawą, za ekskluzywne miejsce uchodzi m.in. podwarszawski Konstancin.
Lokalizacja to jednak nie wszystko. Liczy się również odpowiedni metraż — powyżej 100 mkw., a także wysokość mieszkania — co najmniej 2,85 m. W skład apartamentu powinny wchodzić również duże balkony, tarasy, ogrody zimowe lub tzw. zielone dachy — tarasy na dachu budynku porośnięte trawą i przeznaczone wyłącznie do użytku właściciela apartamentu na ostatniej kondygnacji.
Rozkład też musi być funkcjonalny. Obszerny, doświetlony salon, co najmniej dwie łazienki, w tym jedna z osobnym wejściem z największej sypialni i oczywiście garderoby.
Inne udogodnienia? Winda do apartamentów z poziomu garażu, wyznaczone miejsca parkingowe dla gości i recepcja na dole budynku. A ponadto całodobowa ochrona i luksusowe wykończenie części wspólnych — holu i klatek schodowych.
Większość apartamentów wyposażona jest dodatkowo w nowoczesne rozwiązania techniczne: klimatyzację i inteligentne systemy, za pomocą których można sterować oświetleniem, roletami i ogrzewaniem.
Na tym nie koniec. Liczy się też wysoki poziom prywatności, co oznacza maksymalnie dwa — trzy lokale na piętrze. Niezbędny jest także basen, sauna i kluby fitness.
Mieszkańcy niektórych budynków apartamentowych mają ponadto zapewnione takie usługi dodatkowe, jak sprzątanie, zakupy, a nawet zamawianie biletów lotniczych.
— Podaż prawdziwych apartamentów jest obecnie bardzo ograniczona, a niektóre oferowane lokalizacje unikatowe, nic nowego tam już nie powstanie, dlatego nabywcy takich nieruchomości mogą być pewni, że na inwestycji nie stracą. Z drugiej strony, taką nieruchomość trudniej sprzedać. Trwa to dłużej niż w przypadku standardowych nieruchomości — podsumowuje Dariusz Karbowniczak, niezależny ekspert od nieruchomości.