Po pobiciu rekordów GPW powinna dalej rosnąć

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-06-25 17:46

Przed 2021 r. WIG dwukrotnie zbliżył się do 68 tys. pkt. W obu przypadkach oznaczało to rychłe nadejście spadków. Tym razem ma być inaczej

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są szanse i argumenty za kontynuacją trendu wzrostowego na WIG,
  • jak zachowywał się indeks, kiedy poprzednio bił rekordy,
  • jakie były przyczyny spadków,
  • jakie są najważniejsze czynniki ryzyka dla pozytywnego scenariusza dla giełdy.

Końcówka tygodnia stałą pod znakiem bicia historycznych rekordów przez WIG, mający już 30 lat najstarszy indeks Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW). W czwartek 24 czerwca 2021 r. zakończył dzień na poziomie 67 745,39 pkt. Tym samym pobił ustanowiony 14 lat wcześniej rekord liczony w cenach zamknięcia notowań.

Historycznie WIG bywał jednak jeszcze wyżej. Rekord intraday sprzed 14 lat wynosił 67 772,91 pkt. Został pobity w styczniu 2018 r., gdy w trakcie jednej ze styczniowych sesji WIG osiągnął 67 933,05 pkt. Ten poziom został pokonany w piątek 25 czerwca 2021 r. W trackie sesji indeks osiągnął nawet 68 118,05 pkt., ale dzień zakończył na poziomie 67 947,66 pkt.

- Jeżeli nie pojawią się jakieś negatywne informacje ze świata, to biorąc pod uwagę jak dużo spółek jest cały czas atrakcyjnie wycenianych, powinniśmy kontynuować tendencję wzrostową – twierdzi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

Według Michała Stalmacha, zarządzającego funduszami w Skarbcu TFI, do końca 2021 r. WIG osiągnie 72 tys. pkt. W przeciwieństwie do indeksu WIG20, stopa zwrotu barometru szerokiego rynku uwzględnia dywidendy. To na pewno pomoże, ale są też inne przesłanki.

- Wyniki spółek za czwarty kwartał 2020 r. były lepsze od oczekiwań, a za pierwszy kwartał 2021 r. znacząco lepsze od oczekiwań. Jeżeli spółki zaskoczą jeszcze wynikami za drugi kwartał 2021 r. – a wydaje mi się, że jest na to szansa – to jest potencjał, by WIG jeszcze poprawił historyczne rekordy – zaznacza Michał Stalmach.

- Pobicie historycznego szczytu notowań trzeba zazwyczaj interpretować pozytywnie. Gdyby nastąpiło szybkie cofnięcie, oczywiście obudzą się pesymiści. Ale w tym konkretnym przypadku są powody do optymizmu. W ciągu kilkunastu lat WIG już trzeci raz znalazł się w okolicach 68 tys. pkt. Jeżeli poziom ten zostanie trwale pokonany, będzie to bardzo solidny sygnał długoterminowego trendu wzrostowego, bo na razie mamy do czynienia tylko z naruszeniem pewnego poziomu oporu. Optymizmem napawa jednak fakt, że w nastrojach polskich inwestorów w ogóle nie widać hossy. Warszawska giełda to obecnie rynek specjalistów, wytrawnnych inwestorów. Bardzo daleko jest do powszechnej popularności, jaką giełda cieszyła się lata temu. Natomiast jeżeli chodzi o poszczególne spółki, to widać jeszcze potencjał wzrostowy – dodaje Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią

Czarny łabędź często nie przychodzi

Gdy w latach 2007 i 2018 WIG ustanawiał poprzednie rekordy zamiast kontynuacji zwyżek nastąpiły spadki.

- Poziom wycen był wtedy dużo wyższy. Zwłaszcza w 2007 r. właściwie wszystkie spółki były znacząco przewartościowane. Obecnie wąska grupa spółek jest przewartościowana, część jest neutralnie wyceniona, część jest nadal niedowartościowana, a na światowych giełdach wyceny są relatywnie wyższe i kontynuowana jest dobra passa wskutek tego, co robią banki centralne. Masa pieniędzy, która jest na rynkach, szuka cały czas atrakcyjnych aktywów, a znaczna część polskich akcji do nich się zalicza. Z czystej analizy fundamentalnej wynika, że sytuacja jest zupełnie inna niż w 2007 r., gdy wszystkie akcje były przewartościowane i to znacząco. Natomiast w 2018 r., niedługo po tym jak WIG pobił rekord intraday, miały miejsca wydarzenia związane z GetBackiem, które spowodowały, że tendencja wzrostowa się załamała. O ile nie pojawi się jakiś negatywny sygnał ze świata, tym razem powinno być inaczej – uważa Sebastian Buczek.

- Trudno jest przewidzieć nieprzewidywalne, ale bądźmy optymistami. Mieliśmy tzw. czarnego łabędzia w 2020 r., a statystycznie rzecz biorąc dwa lata z rzędu czarny łabędź nie przychodzi – zastrzega Michał Stalmach.

W 2007 r. takim zagranicznym impulsem załamania były problemy amerykańskiego rynku nieruchomości, które objawiły się w banku inwestycyjnym Bear Stearns. Okazało się to dopiero preludium krachu, którego symbolem stał się późniejszy upadek innego banku inwestycyjnego – Lehman Brothers. WIG stracił wtedy ponad połowę wartości. Michał Stalmach zwraca jednak uwagę, że miał przy tym co tracić.

- Wskaźnik cena do wartości księgowej był wyraźnie powyżej dwóch, natomiast obecnie jest poniżej jedności. To pokazuje, że wtedy spółki były wyceniane drogo, a dzisiaj są wyceniane poniżej wartości odtworzeniowej majątku. Dlatego nie należy patrzeć na rynek przez pryzmat rekordów, ale wyceny. Obecnie spółki są wyceniane fair lub lekko niedoszacowane – podkreśla Michał Stalmach.

Jeśli chodzi o rok 2018, to spadki były dużo mniejsze, a ich przyczyn Michał Stalmach upatruje głównie w kwestiach płynnościowych. Do wskazanej przez Sebastian Buczka sprawy GetBacku, która przełożyła się na napływy do polskich funduszy inwestycyjnych, dodaje decyzję agencji FTSE Russell o przeniesieniu polskich akcji z koszyka rynków wschodzących do rozwiniętych. Według Michała Stalmacha, ze względu na wagę polskich spółek w obu koszykach, przyczyniło się to do podaży ze strony inwestorów zagranicznych.

Koronawirusa stać tylko na korektę

Łukasz Wardyn jest zdania, że globalnym czynnikiem, który obecnie mógłby zastopować wzrost indeksu WIG jest kwestia pandemii COVID-19.

- Niepokoi wzrost zakażeń w Izraelu, Wielkiej Brytanii oraz Australii, choć w tej ostatniej skala szczepień jest niewielka. Nie wiadomo jednak, jak rynki poradzą sobie z tym tematem. Wyłącznie jako obserwator statystyk odnoszę wrażenie, że tam gdzie szczepienia przeprowadzono na szeroką skalę, to nawet jeśli dochodzi do wzrostu zakażeń, samych hospitalizacji i zgonów jest o wiele mniej niż w poprzednich falach. Jeżeli tak jest naprawdę, to kwestia COVID-19 przestanie niepokoić rynki, choć może być powodem jakiejś krótkiej korekty – mówi Łukasz Wardyn.

Sprawdź program warsztatu online “Alternatywne Spółki Inwestycyjne (ASI) - studium przypadku” 5 października 2021 >>