Pociąg z widokiem

Karolina Guzińska
opublikowano: 2005-07-08 00:00

Gdy 25 czerwca 1930 r. pierwszy Ekspres Lodowcowy wyruszył z Zermatt do St. Moritz, nikt nie przypuszczał, że 75 lat później zyska sławę szwajcarskiego Orient Expressu.

„Engadin Express & Alpine Post” — lokalna gazeta turystyczna w St. Moritz — ekscytowała się inauguracją połączenia: „ Z Zermatt do St. Moritz w jeden dzień! Masyw Bernina wyszedł naprzeciw Matterhornowi! Dwa alpejskie giganty zakończyły związek na odległość”. Ówcześni pasażerowie jechali 11 godzin.

Dziś podróż Ekspresem Lodowcowym — górskim pociągiem przecinającym Alpy ze wschodu na zachód — trwa niewiele krócej: prawie 8 godzin. Tyle samo, ile lot z Europy do Nowego Jorku, choć dystans między Zermatt a St. Moritz, słynnymi narciarskimi kurortami, wynosi jakieś 300 km. Nic dziwnego, że ten panoramiczny pociąg okrzyknięto najwolniejszym ekspresem świata...

— Gdyby jechał szybciej, podróżni przegapiliby wspaniałe widoki, którymi pozwalają cieszyć się ogromne okna i częściowo przeszklone sufity wagonów — wyjaśnia Jürg Schmid, CEO Switzerland Tourism.

Kolej postępu

A jest na co patrzeć, zwłaszcza o tej porze roku! Pokryte kwieciem alpejskie łąki, majestatyczne szczyty wyłaniające się zza morza chmur, zielone doliny upstrzone brązowymi kleksami — stadami pasących się krów...

— Pasażerowie informowani są w trzech językach — angielskim, niemieckim i francuskim — o najważniejszych ciekawostkach na trasie: początkach Rodanu, widowiskowym wąwozie Renu Ruinaulta czy romantycznej dolinie Albula — dodaje Jürg Schmid.

Podróż rozpoczyna się u stóp słynnego Matterhornu (4478 m) — ostrego szczytu przypominającego sępa ze stulonymi skrzydłami.

Pod nim przycupnęło Zermatt. Ta wolna od ruchu samochodowego wioska — kursują tylko elektryczne taksówki i konne bryczki — zachwyca lasami modrzewiowymi i stuletnimi drewnianymi chałupami w sąsiedztwie stylowych pensjonatów. Stąd biegnie linia kolejowa do Visp — pierwszy odcinek trasy Ekspresu Lodowcowego — zbudowana w 1891 r. zaledwie po 2,5 roku prac. Mieszkańcy ubogiego wówczas Zermatt nie śnili nawet, jak szybko ich nędza zmieni się w dobrobyt i posiadanie — to kolej naniosła tę wioskę na turystyczną mapę Szwajcarii. Visp — równie godne zwiedzenia — leży w sercu Górnego Wallis. Wraz z 23 okolicznymi wsiami tworzy region turystyczny ciekawy zwłaszcza dla zapalonych piechurów. Wędrując wzdłuż suonen — dawnych kanałów nawadniających — spotkają wyjątkowe bogactwo alpejskiej flory i fauny: niezliczone gatunki motyli i ptaków, kozice i owce, a także bydło rasy ehringer, słynne walczące krowy. Trasy wokół Visp kryją również najwyżej położoną winnicę Europy (1336 m, koło Visperterminen), grób poety Rainera Marii Rilkego w Raron czy plantacje szafranu w Mund.

Górskie stacje

Nie uruchomiono by Ekspresu Lodowcowego bez kolejnych inwestycji — jak połączenie w 1930 r. Visp z linią Furka Oberalp w Brig. Ta stolica niemieckojęzycznego regionu Wallis liczyła się już w czasach rzymskich. Miasto leży nad brzegiem Rodanu, u stóp przełęczy Simplon.

Góruje nad nim zamek Stockalper z trzema kopułami noszącymi imiona Trzech Króli. Potężną rezydencję z granitu i skały wulkanicznej wzniósł w XVII w. Kaspar Jodok von Stockalper, kupiec i przemysłowiec. Bogacz, który zbił majątek na handlu solą. Choć finansował rozbudowę miasta, zazdrośni mieszkańcy Brig wywłaszczyli go i zmusili do ucieczki za granicę. Wrócił po kilku latach, lecz zmarł w zapomnieniu... W 1799 r. miasto zburzyli i splądrowali Francuzi, jednak budowa drogi przez przełęcz Simplon w 1801 r. podniosła z ruiny gospodarkę Brig. A w 1906 r., po otwarciu tunelu Simplon, miasto stało się znaczącym węzłem kolejowym.

Dalej trasa Ekspresu Lodowcowego biegnie do Andermatt — miasteczka z XII w. z ciekawym, XIII-w. kościołem św. Kolumbana. Atrakcją jest także Teufelsbrücke — Diabelski Most — z lat 1828-1830. Ale Andermatt to również znany ośrodek narciarski — leży na wysokości 1444 m, na skrzyżowaniu dróg wiodących do czterech głównych alpejskich przełęczy: Susten, Oberalp, św. Gottharda i Grimsel.

Następna stacja — Disentis — to siedziba najstarszego w Szwajcarii opactwa benedyktynów. Założył je na przełomie VII i VIII w. Sigisbert, mnich z Irlandii. Od czasów średniowiecza w opactwie mieści się szkoła. Z religią związany jest także kolejny przystanek ekspresu — miasto Chur, leżące na dawnym szlaku pielgrzymkowym do Santiago de Compostella. Zasłynęło stworzeniem lokalnej miary — tzw. stopy z Chur. Zachował się jej 30-centymetrowy wzorzec — wisi na na ścianie XV-wiecznej kamienicy.

Pociąg kończy bieg w Górnej Engadynie. W Filisur linie kolejowe rozchodzą się, bo niektóre składy jadą do St. Moritz, inne — do Davos, zimowego kurortu popularnego już w XIX w.

— Ekspres Lodowcowy mija po drodze wielkie pola lodowe — m.in. najdłuższy w Alpach, 24-km lodowiec Aletsch. To im zawdzięcza nazwę, choć według anegdoty linia powstała po to, by wozić śnieg z St. Moritz do Zermatt. Prosili o to mieszkańcy Zermatt, zrozpaczeni brakiem opadów i masowymi ucieczkami turystów do St. Moritz — śmieje się Jürg Schmid.

Lodowce zachwycają, podobnie jak widoki na przełęczy Oberalp (2033 m). To najwyżej położony punkt podróży Ekspresem Lodowcowym (między Andermatt a Disentis). Równie piękny jest odcinek trasy wzdłuż wąwozu Renu (okolice Chur). Wyrzeźbiony przez wodę w litej skale, nazywany bywa „szwajcarskim Wielkim Kanionem”.

Światło w tunelu

Inżynierowie, wytyczający trasę Ekspresu Lodowcowego, musieli się wykazać nie lada pomysłowością — na jego drodze stoją przecież liczne zakręty i pętle, górskie stromizny, różnice wysokości, wąwozy i rzeki. Pociąg pokonuje je dzięki 291 mostom, 91 tunelom oraz odcinkom, gdzie zastosowano trzecią szynę — zębatkę. Niektóre rozwiązania powstały z myślą o ekspresie — inne zbudowali pionierzy szwajcarskiego kolejnictwa. Jak choćby jeden z najstarszych, długi na 5,8 km, tunel Albula w Preda. Ekspres Lodowcowy znika w nim na całe 8 minut. Wysoko położony — na 1,823 m — łączy dolinę Albula z Engadyną. Budowla — której powstanie pochłonęło 16 ludzkich ofiar — liczy ponad sto lat. Tunel przebito w 1902 r., zaś rok później ruszyły tędy pociągi. Inwestycja kosztowała 7 mln franków, lecz robotnicy — narażający życie przy budowie — dostawali zaledwie 3 franki za dniówkę... Zdumiewającym rozwiązaniem technicznym z początku XX w. jest także wiadukt Landwasser w pobliżu Filisur — najchętniej fotografowane miejsce podczas podróży Ekspresem Lodowcowym. Potężna budowla z ciemnego wapienia liczy 65 m wysokości i 136 m długości. Sześć eleganckich kamiennych łuków zatacza ćwierć koła o promieniu 100 metrów, zanim trasa poprowadzi dalej — do wejścia do tunelu Landwasser (216 m długości). Budować wiadukt zaczęto w marcu 1901 r., a już w październiku 1902 r. przejechały po nim pierwsze pociągi. Kosztował 280 tys. franków...

Jedną z najnowszych inwestycji na trasie jest tunel Furka-Basis. Dzięki jego otwarciu w 1982 r. Ekspres Lodowcowy kursuje cały rok. Tunel łączy stacje Oberwald i Realp — wcześniej na tym odcinku zawieszano ruch pociągów od października do czerwca, ze względu na masy śniegu i zagrożenie lawinowe. Wydrążenie 15-km tunelu w głębi górskiego masywu z założenia było skomplikowane, jednak nikt nie przewidział skali trudności. Góra broniła się 9 lat mimo nowatorskich metod budowlanych — zamiast w przekroju podkowy, drążono w kształcie koła.

Bal w wagonie

Szwajcarski Orient Express łączy atrakcje dla oczu i podniebienia. Podczas jazdy pasażerowie jedzą posiłki ze świeżych produktów w historycznym wagonie restauracyjnym Gourmino lub w najdłuższym wagonie restauracyjnym świata — Jumbo. Stoły przykrywają białe serwety z tkaniny, a dania podawane są na porcelanowej zastawie. Nie brakuje nawet świeżych kwiatów w wazonach. Ciekawostka to kieliszki do wina na ukośnej nóżce. Chronią trunek przed rozlaniem podczas jazdy. Warto zamówić grappę lub koniak — choćby po to, by popatrzeć jak kelner nalewa je z wysokości co najmniej metra, precyzyjnie trafiając do kieliszka... Ale miłośnicy luksusu mogą jeszcze bardziej dogodzić zmysłom — latem dostępna jest nostalgiczna wersja podróży Ekspresem Lodowcowym. Trasa jest ta sama, ale skład Alpine Classic Pullman Express to wyłącznie zabytkowe wagony. Podróży w luksusie złotych lat 20. towarzyszy dreszczyk emocji — te same pullmany woziły wcześniej Louisa Armstronga, marszałka Montgomery’ego i inne znakomitości. Nie wiadomo tylko, czy Phil Collins — który w 2001 r. świętował 50. urodziny wynajmując cały Ekspres Lodowcowy dla swych gości — wybrał pullmany czy też nowoczesne wagony. Ani ile go to kosztowało. Pracownicy Kolei Retyckich i Kolei Matterhorn — Gotthard, firm obsługujących Ekspres Lodowcowy, są niezwykle dyskretni. Jak to Szwajcarzy...

Legenda na szynach

Ekspres Lodowcowy, po otwarciu tunelu Furka-Basis, omija odcinek z Oberwald do Realp. Latem tą malowniczą trasą kursuje jednak górska kolej parowa Furka. Gwiżdżą stuletnie lokomotywy. Cieszy oczy malowana w kwiaty boazeria pokrywająca ściany eleganckich wagonów. Wygodnie chodzi się po usłanych dywanami podłogach... Jest nawet antyczna toaleta z owalnym lustrem i drewnianym sedesem ze spłuczką na łańcuszku! Przy niektórych pluszowych fotelach, wypełniających przestronne wagony widnieją tabliczki z nazwiskami — gdy Lily i Paul Staub z Berna czy Elisabeth von Matt z Zurychu podróżują tą trasą, siedzą we własnych fotelach. To darczyńcy, wspierający Furka Cogwheel Steam Railway, fundację z Andermatt finansującą historyczne pociągi parowe. W sezonie pracuje dla niej 400-600 ochotników z kilku krajów!

— Mamy trzy sprawne lokomotywy parowe — najstarszą wyprodukowano w 1902 r. Na renowację czekają dwie kolejne. Cztery pochodzą ze Szwajcarii, obsługiwały tutejsze trasy. Ale po elektryfikacji kolei sprzedano je w 1947 r. do Wietnamu. Tam przepracowały wiele lat. W 1990 r. odkupiono je z powrotem... — opowiada Max Zwald, 70-letni wolontariusz z Furka Cogwheel Steam Railway.

Warto się przejechać — to uzupełnienie podróży Ekspresem Lodowcowym. Kolej Furka wykorzystuje bowiem spektakularny most Steffenbach, po którym dawniej kursował ekspres. To jedyny na świecie trzyczęściowy wciągany most. Jesienią, na zakończenie sezonu, sprawnie go składano, a potem rozkładano. Dzięki temu nie niszczyły mostu lawiny. Przygotowanie terenu do prac zajmowało około 2 dni, zaś składanie i rozkładania — zaledwie 8 godzin. Pracowało przy tym 16 robotników. Konstrukcja z mechanizmem składającym zachowała się do dziś.

Brylantowa rocznica

W czerwcu Ekspres Lodowcowy hucznie świętował 75. urodziny. Co czeka jubilata?

— Zmodernizujemy wszystkie 14 wagonów. Zwiększymy komfort jazdy w 1. klasie, redukując liczbę miejsc z 48 do 36 — znajdą się tam wyłącznie pojedyncze fotele. Ponadto, każdy pociąg zostanie przystosowany dla niepełnosprawnych na wózkach. Planujemy też kupno 24 nowych wagonów... Pierwsze zmiany pojawią się już latem 2006 r. — zapowiadają Hans-Rudolf Mooser, CEO Kolei Matterhorn — Gotthard i Erwin Rutishauser, CEO Kolei Retyckich.

Odmłodzenie Ekspresu Lodowcowego kosztowało 60 mln franków. Inwestycja pewnie szybko się zwróci, bo ten panoramiczny pociąg zalicza się do piątki najbardziej znanych marek turystycznych Szwajcarii.